BRADLEY CHCE WALKI Z PACQUIAO
Mistrz WBO w limicie do 140 funtów, Timothy Bradley (26-0, 11 KO), w sobotnią noc gładko wypunktował Luisa Carlosa Abregu (29-1, 23 KO), czym udowodnił, że nienajlepsze warunki fizyczne nie staną mu na przeszkodzie, jesli na stałe przeniesie się do kategorii półśredniej.
Po zakończeniu walki, zadowolony ze swego występu Amerykanin rzucił wyzwanie Manny'emu Pacquiao (51-3-2, 38 KO). Jeżeli wybór Filipińczyka nie padnie na Bradleya, "Desert Strom" wróci do junior półśredniej i postara się zunifikować wszystkie liczące się pasy.
- Rzucam wyzwanie Manny'emu Pacquiao! Manny, czekam na ciebie. Chcę bić się z tobą w limicie 147 funtów. Mogę też walczyć z każdym w junior półśredniej. Najbardziej zależy mi na Devonie. Jeśli pieniądze będą się zgadzać, ty będziesz następny - powiedział Bradley.
Ja jestem za, ta walka siw sprzeda.
Głupie pytanie, poważnie :)
A tak w ogóle, to skąd wy wiecie, czy to byłaby walka roku? Nazwiska nie walczą.
wolałbym walkę Pacmana z Bradleyem, niż z Margarito, czy Cotto. Margarito nie zasługuje na największa wypłatę w życiu. Walka z Cotto? Po co? Rewanże są dobre wówczas, gdy pierwsza walka była wyrównana, a tu była egzekucja. Mayweather się nie pali, a Bradley mógłby dać dobry pojedynek. Powiem szczerze, że to ciekawsza opcja niż propozycje z obozy Filipińczyka.