WYCIECZKA PRZEZ HISTORIĘ WAGI CIĘŻKIEJ Z EMANUELEM STEWARDEM, CZ. 3

Zapraszamy na trzecią część opowieści legendarnego Emanuela Stewarda o największych nazwiskach w historii kategorii ciężkiej. Tym razem szkoleniowiec zaprezentuje nam swój punkt widzenia odnośnie takich sław królewskiej kategorii wagowej, jak Sonny Liston, Floyd Patterson, Archie Moore, Jack Dempsey, Witalij Kliczko, Władimir Kliczko, przyjdzie również czas na podsumowanie kariery Andrzeja Gołoty. Na koniec Steward wypowie się o kryzysie panującym od kilku lat w wadze ciężkiej i spróbuje znaleźć podobne przypadki w historii boksu.

WYCIECZKA PRZEZ HISTORIĘ WAGI CIĘŻKIEJ Z EMANUELEM STEWARDEM, CZ.1
WYCIECZKA PRZEZ HISTORIĘ WAGI CIĘŻKIEJ Z EMANUELEM STEWARDEM, CZ.2

- Jeśli Sonny Liston mógłby wcześniej spotkać się w ringu z Floydem Pattersonem i jeśli na jego drodze nie stanąłby Ali, to na ile wielkim pięściarzem byłby w opinii dzisiejszych ekspertów?
Emanuel Steward:
Obserwowałem Sonny’ego Listona kiedy byłem dzieckiem i nigdy nie widziałem tak niszczycielskiej drogi do mistrzowskiego tytułu. Wyglądał bardzo groźnie w latach 1957-1959. Miał zwierzęcą wręcz siłę ciosów z obydwu rąk. Jednak chciał za wszelką cenę dotrzeć na szczyt i zaczął żyć jak bogaty człowiek. Stracił ten błysk, który posiadał w latach 57-59. Zaczął sporo pić, spędzać czas na polach golfowych, tracąc swoje najlepsze pięściarskie cechy. Wybrał komfortowe życie bezpiecznego człowieka.

Nagle pojawił się sprytny, młody zawodnik, bardzo dobrze ruszający się, ze znakomitym doświadczeniem amatorskim, regularnie boksujący. Złożyło się tak, że dla jednego z nich okres, w którym zmierzyli się na ringu był idealny, dla drugiego – fatalnym. Jeśli ta walka odbyłaby się w roku 1958 lub 1959, to najprawdopodobniej Liston zwyciężyłby, gdyż był wówczas prawdziwą niszczycielską maszyną. Wspaniale pamiętam jego walkę z Clevelandem Williamsem. Mój Boże!

- W latach 20. ubiegłego wieku Jack Dempsey decydował o tym, jak patrzyło się na boks. Czy jego niechęć do walki z niektórymi zawodnikami nie przysłoniła tego, co udało mu się dokonać?
ES: Wiem, że kiedy wspomina się o Dempseyu, to nie zalicza się go do największych. Postrzega się go raczej jako bohatera amerykańskiego folkloru. Jeśli popatrzymy na jego karierę, to zauważymy, że w jej czasie nie było dużo wielkich bokserów, dlatego krytykuje się go za unikanie walk. Myślę, że potyczki z Genem Tunneyem można w tym względzie zapisać mu na plus. Przyniosły mu one popularność, poza tym był mieszkańcem Nowego Jorku i cieszył się uwagą mediów. Należy do tych zawodników, których popularność rosła po odejściu z ringu. Mimo wszystko uważam, że walka z Tunneyem mogła być jego powodem do dumy.

W tamtym okresie zdołał znokautować Jessa Willarda, a walka ta była jedną z najbardziej brutalnych w historii boksu. Zwrócił na siebie uwagę całego świata, ponieważ nie był zbyt wysokim chłopakiem, a mimo to zdołał tak przekonująco wygrać, rzucając przeciwnika 6 lub 7 razy na deski. Następnie walka z Luisem Angelem Firpo, w której również rozprawił się z rywalem. W tamtym okresie mistrz świata w boksie popularnością dorównywał prezydentowi, szczególnie stawało się to udziałem „ciężkich”. Wydaje mi się, że Dempsey doczekał się największej sympatii nie ze względu na swoje zwycięstwa, ale dzięki przegranych walkach z Genem Tunneyem.

- Jaka jest Pańska opinia o Floydzie Pattersonie?
ES: Był dobrym zawodnikiem. Cechowała go wspaniała szybkość. Jednak raczej nie można go zaliczyć do największych pięściarzy, głównie dlatego, że nie miał zdolności przyjęcia ciosu. Oprócz tego, jego ludzie (Cus D’Amato) starali się unikać konfrontowania go z takimi zawodnikami, jak choćby Sonny Liston. Jeśli mówimy o jego szybkości i kombinacjach ciosów, to był zawodnikiem fenomenalnym. Nie walczył jednak z najlepszymi pięściarzami swojej ery, a przecież nie było ich tak dużo.

Jego sytuacja bardzo przypomina dzisiejszą. Był dobrym zawodnikiem, jednak jego popularność można wyjaśnić tym, że był mieszkańcem Nowego Jorku, a to miasto było wówczas niekwestionowaną stolicą światowego boksu, do czego przyczyniały się również media. Poza tym, Patterson był jednocześnie otwarty i skromny, dostępny dla wszystkich. Trudno go było nie kochać.
 
- Jak ocenia pan Archie'ego Moore’a? Czy miałby szanse zabłysnąć w innym okresie?
ES:
Archie Moore byłby świetny w każdym okresie. Był pierwszorzędnym pięściarzem. Był bardzo mądry i przy swoich warunkach fizycznych był zadziwiająco gibki. Umiejętnie rozkładał swoje siły podczas walki, a bił bardzo pewnie. Mógłby z powodzeniem rywalizować w każdym czasie. Ustępował Pattersonowi, który był młody i nadzwyczajnie szybki oraz Marciano, niekwestionowanemu mistrzowi tamtego okresu. Niemniej powtórzę, Moore był bardzo dobry i na pewno był w stanie przewyższyć pięściarzy wagi ciężkiej lat 40.

- Andrzej Gołota jest wyraźnym przykładem utalentowanego zawodnika, który nie wykorzystał swoich wielkich możliwosci. Czy tacy jak Gołota mieliby większe szanse w innym okresie?
ES: Nie sądzę, aby kariera Gołoty potoczyła się inaczej w innej epoce. Gołota nie był mentalnym zwycięzcą, a dla mistrza jest to kwestia podstawowa. Wszyscy mistrzowie, o których rozmawiamy, byli silnymi i twardymi facetami. Weźmy dla przykładu Marciano i jego dwie kluczowe walki z Moore’em i Walcottem. Marciano padał, lecz zdołał się podnieść i wygrać. Mistrz powinien być silny przede wszystkim w środku, a Gołota był tym, który przegrywa.

Komentowałem walke, w której wyraźnie wygrywał z Michaelem Grantem. Gołota zwyczajnie dał sobie spokój, przestał boksować w momencie, kiedy trzeba było okazać twardość. Z Riddickiem Bowe umyślnie bił poniżej pasa, aby przerwano ten pojedynek. A walka z Tysonem? Myślę, że Mike włożył wszystkie siły w jej początek. Gołota musiał przetrzymać ten atak, a po trzeciej rundzie Tyson z pewnością zmęczyłby się. Zamiast walczyć, Gołota oświadczył trenerowi: „Nie chcę tej walki, idę do szatni” i poszedł sobie, a przecież dopiero co wyszedł na ring. Zachował się jak prawdziwy leniuch. Nie zdołałby nic osiągnąć w żadnym okresie, bo kiedy tylko sytuacja na ringu nie była dla niego dobra, to przestawał walczyć, nie zważając nawet na to, że prowadził na punkty.

- Witalij Kliczko odszedł od boksu na kilka lat, po czym wrócił i wywalczył mistrzowski pas. Czy Kliczko ma jeszcze czas, żeby zaliczyć go do grona wielkich mistrzów?
ES: Nie sądzę, żeby miał dużo czasu na osiągnięcie tego. Również dlatego, że jego największym zwycięstwem, jak sam przyznaje, jest porażka z Lennoxem Lewisem. Do tej pory nie dokonał niczego wybitnego. Problem tkwi w tym, że wokół niego nie ma pięściarzy, którzy mogliby się z nim równać i w przyszłości będzie się o tym mówić. Niemniej będzie się liczyło to, że wygrywał ze wszystkimi najlepszymi w danym okresie i panował przez pięć czy sześć lat. Będziemy musieli mu to oddać. Mimo wszystko uważam, że nie znajduje się w najlepszym położeniu, aby zostać jednym z największych mistrzów. Oczywiście, walki z Nikołajem Wałujewem czy Davidem Haye’em i zwycięstwa w nich będzie można uważać za największe zwycięstwa w jego karierze, lecz będzie potrzebował jeszcze minimum dwóch lat, aby zwyciężyć tych zawodników.

- A jakie miejsce przyznałby Pan zawodnikowi, z którym pracuje obecnie? Czy Władimir Kliczko zasługuje na to, aby zostać wpisanym do naszej listy wielkich mistrzów?
ES: Być może obecnie nie rozumiemy tego, co namacalne i nie do końca poprawnie oceniamy Władimira. Obserwuję to, kiedy czytam komentarze w Internecie, gdzie zarzuca się mu nadmierną ostrożność i jej podobne. Jednak potrzeba spojrzeć na jego bilans, gdzie ciągle zwiększa się liczba zwycięstw przez nokaut. Jest ciągle aktywnym pięściarzem i stopniowo zaczyna przekraczać tę granicę, która dzieli go od wielkich mistrzów. Póki co jeszcze jej nie przekroczył.

Niestety, istnieje tutaj problem braku wielkich walk, lecz jeśli utrzyma się na szczycie choćby w okresie dwóch najbliższych lat, to ma bardzo duże szanse stanąć w jednym rzędzie z największymi. Walka z Davidem Haye’em i zdecydowane zwycięstwo przez nokaut byłoby czymś, co jest niezbędne dla osiągnięcia tego celu. Takie zwycięstwo sprawiłoby, że ludzie zaczęliby inaczej go oceniać, zwracając uwagę na to, jak pracuje jego lewa ręka, jak silna jest jego prawa ręka. Wtedy nikt już nie powiedziałby, że ktoś może go pokonać, dlatego że na horyzoncie nie będzie już zwyczjanie nikogo, kto mógłby z nim wygrać. Niestety, walka z Haye’em może się w ogóle nie odbyć. Jedyne, co mu zostanie, to kontynuowanie dominacji i dalsze obrony swych pasów, co być może otworzy mu furtkę do grona największych.

W tej chwili Władimir dopiero zaczyna oswajać ludzi z myślą, że może być coraz lepszy. Jeśli uda mu się zachować tytuł w ciągu dwóch, trzech lat, to wszyscy oddzadzą mu to, co należne.

- Wielu kibiców mówi o tym, że waga ciężka przeżywa lata posuchy. Czy pamięta Pan podobną sytuację w Pańskiej karierze trenerskiej. Co zrobić, aby zmienić tę sytuację?
ES: Sądzę, że obecna kategoria ciężka jest najsłabsza spośród tych, które widziałem. Sytuacja jest o tyle gorsza, że w boksie amatorskim nie widać nikogo, kto mógłby ją wzmocnić. Niepokoi mnie to. Taka sytuacja wcześniej też się zdarzała, lecz zawsze był taki Foreman czy nawet bracia Kliczko. Lecz oni przyszli już w 1996 roku, a od tamtego czasu minęło 14 lat. Obecnie nie widzę nikogo, żadnych Kubańczyków lub Rosjan. Nie widzę przypływu nowych posiłków. Nie widzę warunków dla podwyższenia poziomu kategorii zarówno teraz, jak i w przyszłości.

Jeśli spojrzymy wstecz, to podobny problem mieli Joe Louis, Mike Tyson oraz Lennox Lewis. Jednak wówczas zawsze trafiali się dobrzy rywale, jak choćby Tony Galento, Pinklon Thomas, Shannon Briggs.
Obecnie sytuacja w kategorii jest najsłabsza. David Haye nieco poprawił sytuację, ale dokonał tego nie na ringu, a za pomocą języka, tworząc wokół siebie szum. Mam nadzieję, że sytuacja odmieni się, lecz póki co, w okresie najbliższych pięciu lat nie widzę ku temu żadnych przesłanek.

- Z kim spośród bokserów wagi ciężkiej pracowało się Panu najlepiej? Marzył Pan o trenowaniu kogoś jeszcze?
ES: Z tych, z którymi pracowałem, będą to Lennox i Władimir. Poza tym lubiłem Larry’ego Holmesa i George’a Foremana.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-07-2010 09:57:00 

No cóż... nie sposób nie zgodzić się z tymi kilkoma zdaniami Mannego na temat Gołoty. Dla nas, Polaków to człowiek historia, który przetarł pierwsze szlaki i walczył z najlepszymi w swojej epoce, złotej erze HW.

Jednak dla chłodno patrzącego obserwatora-eksperta, był tylko mięsem armatnim dla prawdziwych mistrzów, bez psychiki zwycięzcy.

 Autor komentarza: Daw
Data: 15-07-2010 10:12:13 
Swietne sa te wywiady z Stewardem,a co do Goloty to Steward powiedzial to co kazdy wie,ze Endriu nie mial po prostu mentalnosci zwyciezcy i jego problem tkwil w środku,jak cos nie bylo po jego mysli to po prostu sie poddawal!
 Autor komentarza: Vario312
Data: 15-07-2010 11:54:17 
Fajnie sie zy Stewardem gołdoł.
 Autor komentarza: MyStyle
Data: 15-07-2010 13:04:19 
Cóz Steward powiedzial to co kazdy wie o Golocie


Dla mnie akurat Golota nie jest powodem do dumy a raczej dowstydu
 Autor komentarza: Ironmen
Data: 15-07-2010 14:33:35 
Fajne te wywiady z nim są, dużo mądrych rzeczy mówi ale pamiętajmy o swoich podopiecznych zawsze dobrze mawia. Pamiętacie Adamek - Banks, Banks Adamka wciągnie a jak było to wszyscy widzieliśmy. Więc do każdego tematu trzeba podejść z osobna, co nie znaczy, że ma potężną wiedzę
 Autor komentarza: championn
Data: 15-07-2010 14:34:40 
kto to wogóle jest ten STEWART
 Autor komentarza: KidDynamite
Data: 15-07-2010 14:47:07 

"kto to wogóle jest ten STEWART"

Jak tam Championn, wiesz już "czy w boksie można chodzić z wyprostowanom renkom?" Obskoczyłeś już wszystkie fora ?



 Autor komentarza: jan
Data: 15-07-2010 15:19:35 
Ciekawe spojrzenie Stewarta. Fajnie poczytać jak to wszystko wyglądało jego oczyma. Co do Gołego, chyba ma niestety rację. Może też Gołota nie miał szczęścia do trenerów, którzy by uczynili z niego mentalnego zwycięzcę. To można chyba wypracować.
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-07-2010 16:04:16 
"To można chyba wypracować"

Niekoniecznie Jan-z niektórymi rzeczami zakodowanymi w mózgu ludzie się rodzą.

Ktoś się wypowiadał,ze Gołota miał zaburzenia adrenaliny czy czegoś tam,poza tym druga akcja,bo Riddicku Bowe dali mu Lennoxa Lewisa czyli najlepszego boksera lat 90-tych,który nawet wtedy był niedoceniany.

 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 15-07-2010 16:25:33 
jan można to wyrobić ale "z gówna bata nie ukręcisz".Z psychiką jest podobnie jak z siłą ,szybkością ,kondycją,techniką można je sobie wyrobić i poprawić ale żeby zostać mistrzem w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej należy oprócz katorżniczej pracy posiadać wybitne predyspozycje .Skoro Goły przez tyle lat trenował czynnie boks i nie stępiło to w nim uczucia strachu przed fizyczną konfrontacją z drugim człowiekiem to niestety miał psychikę dziecka i żaden psycholog-trener nic na to nie poradzi no chyba ,że taki ,którego Andrew bałby się bardziej od swojego przeciwnika.
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-07-2010 17:44:05 
Steward gosc na poziomie, widac ze nie jest stronniczy zbytnio i ma wielka wielka wiedze o boksie..
 Autor komentarza: Lider
Data: 15-07-2010 17:51:08 
Talent i predyspozycje były,ogólnie Andrzej fizycznie był prawie doskonały.

Gorzej z psychiką,z tym co siedziało mu w głowie.Można powiedzieć że był leniem.Lecz ja uważam że raczej brakowało mu opanowania spokoju,może trochę serca w pojedynkach z Bowe,Tysonem,Grantem,a w walce z Lennoxem po prostu przestraszył się.Walki z Brewsterem nie uwzględniłem,bo podobno buty były za duże,że Gołota był nie rozgrzany i nie wiedział o której wyjdzie do ringu,nie mam prawa aby podważać te stwierdzenia.

Ale serce przyszło,przyszedł i spokój,ale co z tego gdy już Andrzej fizycznie już daleko w tyle za czołówką.
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-07-2010 18:07:51 
Fizycznie to Goly mial najlepsze wskazniki biorac pod uwage Mike Tysona, lennoxa i cala reszta tamtych czasow..Maszyna doskonala ale zle zaprogramowana..
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-07-2010 18:12:36 
Prawda jest taka,że nie można być mistrzem mając super predyspozycje fizyczne,a fatalne psychiczne.

Niestety panowie w studiu filmiku Bowe vs Golota TALES powiedzieli,ze Gołota,to największy przykład boksera pokazujący,ze-mimo talentu fizycznego do boksu nie mozesz być mistrzem mając tak słabą psychikę.

Gołota talent-10 psychika-1 i wychodzi 5 w ważnych walkach pękał i zamieniał się w -5,gdyby psycha nie siadała...gdyby babcia miała wąsy...
 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 15-07-2010 18:17:12 
Lider ano właśnie wydaje się oglądając kilka ostatnich walk,że Gołota dojżał psychicznie ale niestety fizycznie był już wrakiem...Jego życie to prawdziwy dramat.
 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 15-07-2010 18:29:46 
Co do techniki Andrew można się przyczepić bo z jednej strony opierał swój boks na ciosach prostych przy jednocześnie dość słabej defensywie.Gołota uderzał a i tak większość jego prostych spływała po plecach jego przeciwników bo wiedzieli jak będzie ich atakował!Albo to jak ustawiał sobie rywli lkewą ręką i bardzo często dawał się wtedy trafiać silnymi prawymi.
 Autor komentarza: cotto1991
Data: 15-07-2010 18:36:45 
championn
Nie wiesz kto to jest Steward:)))?
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-07-2010 18:38:56 
No dobra,ale taki Oleg Maskaev przy Gołocie,to bum,a psycha super.

Gołota na treningach,to był kozak-gdy publiki i stresu nie było.Lennox pokazał co znaczy mieć talent fizyczny i psychiczny.Gdyby Lennox Lewis miał taką psychikę jak Gołota...

Gołota przyjmowal ciosy,ale z dobrymi bokserami,a taki Maskaev,to rzadko kiedy nie leżał,to samo Patterson
 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-07-2010 18:43:32 
Cytat

Rzadko,który bokser wnosi do ringu 30 % swoich umiejętności,najlepsi po 70 % reszta zostaje w szatni.Gołota w pierwszych rundach wnosił 1 %




Nie wierzę,że Gołota była aż tak słaby na Lennoxa,nawet szklana szczęka Morrison dała lepszą walkę i wytrzymal chyba 6 rund.

Lennox był dobry,ale Brewster ? No a jak nie Brewster,to McBride chwiał Gołotą i ta walka z Austinem-Gołota po 2 sek. na dechach,a potem Austin sie z kelnerem Longiem męczył,ktorego Wach znokautował.

Golota w pierwszych rundach,to 1 % Gołoty,a jak cos szło nie po jego myśli również.



 Autor komentarza: HAMMERFIST
Data: 15-07-2010 18:46:19 
na treningu,na sparringach,mozesz popełnic błąd,nie ma takiego stresu,gdyby Lewis miał taki paraliż jak Gołota,to marnie by z Tuą skończył i po przyjeciu ciosów od Mercera.

 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 15-07-2010 18:56:21 
No właśnie bo taki paraliż i panika unieożliwiają bokserowi racjonalne myślenie a przeciwnik na odpowiednim poziomie bezwzględnie to wykorzysta.
 Autor komentarza: provokator
Data: 15-07-2010 19:00:00 
Gdyby ktoś kiedyś połączył rewelacyjnego fizycznie Gołotę z lat 90-tych i niezwykle silnego psychicznie, z ogromnym sercem do walki Adamka, mielibyśmy boksera, którego wymieniałoby się w gronie tych największych z największych. Myślę jednak, że Adamek sam też tego może dokonać. Jak to mówią o nim trenerzy - jest jednym z nielicznych zawodników, którzy szatnię potrafią przenieść na ring. Oby.
 Autor komentarza: SLY21FOX
Data: 15-07-2010 19:09:08 
nie lubie Gołoty , tyle razy co sie na nim zawiodłem jest niewybaczalne;D
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 15-07-2010 19:44:13 
Kombinacja fizycznosci Goloty i psychiki Adamka dala by boksera wszechczasow..Juz kiedys o tym wspominalem ze specjalisci robili ranking cech typu sila, koordynacja itp itd i w tym rangingu Goly plasowal sie na pierwszym miejscu przed Tysonem, Hollym, a nawet Lenoxem..To pokazuje jakie Endriu mial predyspozycje fizyczne do tego sporu i umiejetnsoci, nietuzinkowe..Druga ciemniejsza strona Goloty byla jego nieodgadnieta psychika..
Adamek znowu ma psyche z betonu..Nie dosc ze odporny na ciosy, to mysli w ringu a w dodatku potrafi wyjsc z opresji..Porownanie tych dwoch bokserow i ich osiagniec swiadczy jednak o tym ze jednak psycho w boksie jest najwazniejsze..
 Autor komentarza: andrewsky
Data: 15-07-2010 20:08:28 
KidDynamite
To bylo zajebiste dawno nie mialem takiego ubawu:)
Ogladalem kiedys film o karierze Listona.Niby wszystko jak w klasycznej opowiesci o czarnym chlopcu ze slumsow.Wielodzietna rodzina,bieda,wiezienie itp.Najbardziej jednak moja uwage zwrocily opowiadanie piesciarzy ktorzy w owym czasie walczyli z Sonnym.Kazdy z owych weteranow ringow(ktorzy nie raz dostawali takie lanie w swojej karierze po ktorym dzisiejsi czempioni konczyli by kariery,a na dzwiek slowa boks zwieracze puszczaly by mimowolnie)opowiadali o wprost niszczycielskiej sile Listona,dzieki ktorej brutalizowal swoich rywali
Pomiom dosc przecietnego wzrostu cos lekko powyzej 180 cm mial on wprost malpi zasieg rak,bodajze 213 cm.Tymi dlugimi lapskami rozbijal przeciwnikow w puch.
Przed walka z Alim byl murowanym faworytem,nikt wtedy nie bral jeszcze Casyusa na powaznie.Uwzano go za takiego pajaca,cos w stylu Haye.Jednak patrzac z perespektywy czasu zachowanie Alego mialo na celu wzbudzenie w Listonie wrazenia ze ma do czynienia z wariatem.Sonny byl exkryminalista ktory nie bal sie absolutnie nikogo i niczego,poza psychicznymi.Jezeli dodamy jeszcze do tego to wszystko co powiedzial Steward mamy odpowiedz dlaczego Liston przegral wtedy tak latwo,chociaz do tej walki wydawalo sie ze bedzie krolowal latami
 Autor komentarza: Hammer5
Data: 15-07-2010 20:11:37 
Steward jest człowiekiem poważnym i bardzo dyplomatycznym, dlatego właśnie jest tak ceniony. Roach, Mayweather to gwiazdy i często przedobrzają w swoich wypowiedziach. Steward to klasa sama w sobie, nikt nie neguje jego wypowiedzi, nikt nie podważa jego autorytetu. To najbardziej poważany trener na świecie. Takie jest moje zdanie. Żył i żyje nadal boksem. To, że większości się go czyta z przyjemnością, jest zasługą jego miłości do tego sportu. Dlatego tak fajnie opowiada. Żył w erze największych z największych. Mógł przebierać w walkach, które były kwintesencją siły,techniki,szybkości. Żył w epoce tytanów boksu. Teraz wegetuje jak i my.
Boże, jakie kiedyś były walki. :D
 Autor komentarza: andrewsky
Data: 15-07-2010 20:22:50 
mialo byc Cassius:)
 Autor komentarza: Grzywa
Data: 16-07-2010 00:16:55 
Hammer5,
Mysle iz co do osiagniec to z obecnych bokserow Roach mu dorownuje jesli nawet nie przewyzsza zwlaszcze w ukladaniu taktyki i dopasowywaniu treningu pod jednego boksera i jego najblizszego przeciwnika. Nie zgodze sie z Toba co do Mayweatherow, ojciec duzo gada ale niewiele w porownaniu do Stewarda i Froacha osiagnal, zas wujek ma wlasciwie jednego, jedynego podopiecznego, ktory dzieki naturalnemu talentowi w duzej mierze osiaga successy i mozliwe ze z takim Roachem osiagnal by wiecej. JRzeczywiscie Emanuel jest bardzo wywazony wrecz dyplomatyczny, moze wlasnie dzieki temu tak bardzo lubie go sluchac, tylko czy on sie tak naprawde zna na boksie; skoro nie wymienil Adamka jako ratunku wagi ciezkiej(sic).
 Autor komentarza: Hammer5
Data: 16-07-2010 08:15:52 
Grzywa źle zrozumiałeś mój post. Mi nie chodziło o umiejętności trenerskie Stewarda, lecz o jego poważanie w świecie trenerów. Równiez uważam, że Roach potrafi lepiej wydobyć wszystko, co potrzebne z boksera. Tacy trenerzy jak Roach są również trochę magalomaniakami i dają temu upust w wielu wypowiedziach. Steward jest zawsze dyplomatyczny i nigdy nie wdaje się w zbędne zaczepki słowne. To, że nie wspomniał o Adamku nie świadczy, że nie zna się na boksie. On poprostu odpowiadał na pytania dziennikarza, a tamten nie zadał mu żadnego o Tomku.
 Autor komentarza: ojciecchrzestny
Data: 16-07-2010 14:35:29 

Autor komentarza: Lider Data: 15-07-2010 17:51:08
Talent i predyspozycje były,ogólnie Andrzej fizycznie był prawie doskonały.

Gorzej z psychiką,z tym co siedziało mu w głowie.Można powiedzieć że był leniem.Lecz ja uważam że raczej brakowało mu opanowania spokoju,może trochę serca w pojedynkach z Bowe,Tysonem,Grantem,a w walce z Lennoxem po prostu przestraszył się.Walki z Brewsterem nie uwzględniłem,bo podobno buty były za duże,że Gołota był nie rozgrzany i nie wiedział o której wyjdzie do ringu,nie mam prawa aby podważać te stwierdzenia.

Ale serce przyszło,przyszedł i spokój,ale co z tego gdy już Andrzej fizycznie już daleko w tyle za czołówką.

100% sie zgadzam
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.