MORA: NIE SKREŚLAM MOSLEYA
- Zrezygnowałem ze wcześniejszego występu, ponieważ nie chciałem ryzykować jakiegoś rozcięcia lub kontuzji, która uniemożliwiłaby mi potyczkę z Mosleyem. Przecież na taką dużą walkę właśnie czekałem - tymi słowami Sergio Mora (22-1-1, 6 KO) tłumaczy swoją decyzję o wycofaniu się z walki z Juanem Carlosem Candelo, do której miało dojść 23 lipca. Wszystko dlatego, że były mistrz świata federacji WBC niespodziewanie dostał propozycję pojedynku z samym Shane'em Mosleyem (46-6, 39 KO) 18 września w Staples Center w Los Angeles.
Po blisko dwuletniej absencji Mora powrócił do rywalizacji w pierwszy weekend kwietnia, kiedy zastopował w siódmym starciu Calvina Greena - Taka walka była mi właśnie potrzebna. Kilka razy oberwałem, przeboksowałem kilka rund, a na końcu wygrałem przed czasem. Na wrzesień tyle mi starczy - zapewnia bokser.
Mora wystąpił z Greenem w kategorii średniej, zapewniając jednocześnie, iż nie jest już w stanie utrzymać limitu dywizji junior średniej. Jak widać jednak propozycja spotkania z Mosleyem dodała mu dodatkowej motywacji - Kiedy podpisywałem kontrakt z Golden Boy Promotions powiedziałem Richardowi Schaeferowi, że mogę walczyć z kimś znanym w wadze junior średniej tak długo, jak będę miał minimum dziesięć tygodni na przygotowania. Dostałem więcej czasu, a do tego jestem już po sześciu tygodniach przygotowań do pojedynku z Candelo, tak więc zrobiłem sobie tydzień wolnego i wróciłem na salę.
Zapytany o swojego rywala, Mora powiedział - Zbyt wielu ludzi skreślało już w przeszłości Shane'a Mosleya. Ja na pewno tego nie zrobię - zakończył zwycięzca pierwszej edycji programu "The Contender".