HOLY WCIĄŻ WIERZY W SIEBIE
Redakcja, boxingscene
2010-06-30
- Ich problemem jest to, że nie są Amerykanami. W USA lubi się tylko swoich, a zagraniczni bokserzy potrzebują lat by zyskać sympatię amerykańskich kibiców. Tacy zawodnicy powinni być agresywni, a oni za dużo kalkulują - tak oto Evander Holyfield (43-10-2, 28 KO) tłumaczy małą popularność braci Kliczko za oceanem.
Pomimo blisko 48. lat "Holy" wciąż wierzy w swoje siły i po raz kolejny wspomniał o chęci walki z jednym z braci - Według mnie mogę pokonać ich obu. Naprawdę w to wierzę. Valuev był znacznie młodszy i większy ode mnie, ale go pobiłem. Myślę, iż każdy kto oglądał tę walkę przyzna mi rację. Udowodnię, że niemożliwe jest możliwe - zakończył Holyfield, który planuje w tym roku stanąć na ringu w sierpniu i grudniu.
A w USA jest mała popularność braci Kliczko bo Amerykanie nie na widzą sportowców z byłego bloku radzieckiego i nie robią wokół nich szumu
Szacunję i podziwiam Holiego. Werdykt po jego walce z Mutantem to jedna z najbardziej haniebnych decyzji w historii boksu zawodowego.
Nie wieżę w jego wygraną z braćmi ale mały grubasek Tua jest jak najbardziej w jego zasięgu.
Holy z Tuą dzisiaj też dostałby oklep. Jednak 37 lat, to nie 48, a i David (akurat z nim tak oryginalnie się sprawa przedstawia), że obecnie nie jest dużo gorszy od siebie sprzed dekady. Tak sądzę. Ciągle wytrzymuje w dobrej kondycji 12 rund, a i umie znokautować potwornie w 2 rundy.
Tak czy inaczej walke chciałbym zobaczyć.
A co do walki z Valujewem to Holly był zdecydowanie lepszy, ale trudno to przekładać na jego szanse w walce z którymś z braci.
Data: 30-06-2010 23:05:25
Z tym, że (przy całym szacunku do legendy Holy'ego) dziś on wcześniej zapoznałby się z deskami niż Albert,
- tu nie był bym tego taki pewien...