Z DZIEJÓW POLSKIEGO BOKSU: CAŁA POLSKA PŁAKAŁA PO ŚMIERCI MISTRZA WAGI CIĘŻKIEJ
"Odszedł od nas jeden z największych talentów bokserskich, jedna z największych naszych nadziei. Życie jego skończyło się w chwili, gdy dla innych dopiero się zaczyna" - pisał 24 sierpnia 1929 r. Przegląd Sportowy poruszony do głębi samobójczą śmiercią 20-letniego mistrza Polski kategorii ciężkiej, Alfreda Kupki.
Do tragedii doszło 16 sierpnia 1929 r. w Katowicach. Dzień wcześniej Kupka wraz z drużyną Policyjnego Klubu Sportowego Katowice (powojenna nazwa: Gwardia Katowice) przyjechał do Bytomia na mecz z miejscowym klubem KS Heros. Ponieważ anonsowany na jego przeciwnika niejaki Buchta nie stawił się, do walki z Kupką stanął lżejszy od niego Mierzwa, były mistrz Niemiec Połudiowo-Wschodnich w wadze półciężkiej. W trakcie walki Polak dwukrotnie wyrzucił swojego rywala poza obręb ringu i został zdyskwalifikowany. Nazajutrz strzałem z rewolweru odebrał sobie życie.
Urodził się w 1909 r. i od wczesnych lat zajmował się sportem. Mając 17 lat był jeszcze bramkarzem Kolejowego Klubu Sportowego w Katowicach, gdzie wypatrzył go pionier pięściarstwa na Śląsku, olimpijczyk z 1928 r., Wilhelm Snopek. Zimą 1926 r. 17-letni Alfred trenował już pod jego okiem, utrzymując się przy tym z pracy ślusarza w warsztatach kolejowych. Snopka nie zawiódł trenerski "nos". Trafił na wyjątkowy materiał, który pod ręką wytrawnego trenera mógłby dojść nawet do światowej sławy. Już w następnym roku (1927) Kupka, startując jeszcze w kategorii półciężkiej, doszedł do finału mistrzostw Polski, ulegając nieznacznie na punkty ówczesnemu czempionowi, olimpijczykowi Janowi Gerbichowi.
Ale już w grudniu 1927 r. 18-letni młokos odniósł pierwszy wielki sukces, pokonując zdecydowanie na punkty trzykrotnego (1924-1926) mistrza Polski, Tomasza Konarzewskiego z Unionu Łódź. Kilkanaście dni później, na ringu w Katowicach przeszedł Kupka międzynarodowy chrzest, nokautując w pierwszym starciu mistrza Niemiec Południowo-Wschodnich, Gallera z Vorvaerts Wrocław. Zanim sędzia wyliczył rywala do "10", ten - po ciężkich prawych sierpowych - kilkakrotnie lądował na deskach ringu.
Momentem kluczowym w karierze Alfreda było zdobycie w 1928 r. w Warszawie mistrzostwa Polski. W finale wagi ciężkiej w pierwszej rundzie znokautował Finna, trafiając go mocnym prawym w okolicę ucha. Od tego czasu rozpoczęła jego bezprecedensowa, szybka kariera.
Nie mając godnego siebie rywala w kraju, rzucił rękawice m.in. mistrzowi Niemiec, Saengerowi z Vorweartsu Wrocław, remisując po zażartej walce. W październiku 1928 r. wyjechał z drużyną PKS na tournee do Danii i Szwecji. W pierwszym występie w Danii przegrał na punkty z 10 lat starszym, aktualnym brązowym medalistą mistrzostw Europy (w 1930 r. zdobył złoty medal ME) Michaelem Jacobem Michaelsenem, a w drugim zwyciężył zdecydowanie Backa. W Szwecji znokautował w Malmoe Eneberga, przegrał na punkty w Helsingborgu z Johanem Sjoego Andersem oraz wypunktował w Landskronie Johna Friberga.
Po powrocie do kraju Alfred Kupka dostał powołanie do reprezentacji na prestiżowy mecz międzypaństwowy w Węgrami. Na ringu w Budapeszcie w efektowny sposób znokautował Lorinca Kelemena. Pod koniec pierwszego starcia kilkakrotnie celnie i ciężko trafił Madziara, który na niepewnych nogach, po gongu, wracał do narożnika. W drugiej odsłonie Alfred z impetem wpadł na rywala. Po potężnym prawym Węgier padł na deski. Po 8 sekundach wstał, lecz po chwili błyskawiczny, kolejny prawy, ostatecznie rozciągnął go na ziemi. Widok pokonanego był niezwykły. Znokautowany Kelemen podbródkiem dotykał desek ringu, mając rozpostarte ręce...
W 1929 r. Kupka dwukrotnie jeszcze bronił biało-czerwonych barw. W meczu z Niemcami we Wrocławiu wygrał wysoko na punkty z rutynowanym mistrzem kraju zachodnich sąsiadów, Danielsem, a półtora miesiąca później w Katowicach w trzeciej rundzie znokautował Czecha Rudolfa Ambroza, po brzydkiej, pełnej fauli walce.
Interesujące, że już dzień później Alfred skrzyżował rękawice z pięściarzem zawodowym (wicemistrzem olimpijskim wagi półciężkiej z 1928 r.), gwiazdą berlińskiego Herosa, 23-letnim Ernstem Pistullą, przegrywając w tym pokazowym boju nieznacznie na punkty. Była to niezwykle szybka i zażarta walka, w której młody Kupka ustępował rywalowi jedynie nieco pod względem techniki. Była to nieoficjalna walka rewanżowa za porażkę jaką Kupka poniósł z rąk Pistulli 14 grudnia 1928 r. na ringu w Katowicach. Wówczas to Niemiec, na własny koszt przyjechał, by sprawdzić wartość młodego mistrza Polski. Pistulla miał Alfreda w drugiej rundzie na deskach. Polak przetrwał jednak kryzys i w ostatniej rundzie, dzięki znakomitej kondycji, okazał się lepszy,ale w ostatecznym bilansie to jego rywalowi przyznano zwycięstwo. Jak zauważył jeden z dziennikarzy "gdyby walka trwała jak u zawodowców więcej rund, Kupka doprowadziłby do zwycięstwa". Smaczku tej rywalizacji dodaje fakt, że 2 lata później Pistulla został zawodowym mistrzem Europy (EBU) wagi ciężkiej, pokonując po 15-rundowym boju, na ringu w Walencji, tamtejszego faworyta Martineza de Alfara.
Na zdjęciu: Ernst Pistulla ok. 1930 r.
Na mistrzostwach Polski AD 1929 Alfred Kupka reprezentował okręg śląski, pokonawszy wcześniej na mistrzostwach okręgu Jerzego Wockę. Ponieważ nie znalazł się ani jeden konkurent, który miałby ochotę zmierzyć z nim swoje umiejętności, 20-letni pięściarz zdobył swój drugi tytuł mistrzowski bez walki. Po mistrzostwach Ślązak znokautował jeszcze w pierwszej rundzie Schlohoffa w meczu Polski Śląsk-Niemiecki Śląsk, by w sierpniu wybrać się na nieszczęsne zawody do Bytomia.
Hiobowa wieść o śmierci młodego sportowca na falach radiowych w kilka godzin obiegła całą Polskę, budząc żal w kibicowskich sercach. Wszyscy pamiętali sukcesy tego wiecznie uśmiechniętego chłopaka. I te krajowe i międzynarodowe, gdzie z orzełkiem na piersiach reprezentował biało-czerwone barwy. To wprost niebywałe, że ten 20-latek w ciągu zaledwie 3 lat uprawiania boksu osiągnął takie wyniki i tak wspaniale rokował na przyszłość. W krótkim czasie stoczył 50 walk, z czego 44 wygrał (głównie przed czasem), 1 zremisował i 5 przegrał. Miał znakomite warunki fizyczne (188 cm/90 kg), przy czym dysponował szybkością, znakomitą wydolnością i elastycznością oraz koordynacją ruchową.
Wiktor Junosza-Dąbrowski, wielki autorytet bokserski Polski doby międzywojennej, widząc w młodym Kupce talent i mając nadzieję na jego harmonijny rozwój, starał się także na bieżąco zwracać uwagę na niedostatki w jego boksowaniu i ...charakterze.
"Należy się obawiać, że nasz mistrz wagi ciężkiej przedstawiający ogromnie obiecujący materiał od dwóch już lat ... pozostanie tylko materiałem na boksera do końca swojej kariery. A że podobno pracować nad sobą nie bardzo chce i nie bardzo lubi, więc trzeba będzie prawdopodobnie pożegnać się z myślą o tym, by go kiedy widzieć wśród pięściarzy amatorskich świata, na tym miejscu, do zajęcia którego predystynują go świetne warunki fizyczne" - pisał 23 marca 1929 r. Junosza-Dąbrowski.
Jarosław Drozd
Uwaga: Poza zdjęciem Pistulli, wszystkie pozostałe fotografie wykorzystane w tekście - jakkolwiek pochodzą z epoki - nie przedstawiają opisywanych wydarzeń. Są jedynie graficznym uzupełnieniem tekstu.