PO MISTRZOSTWACH EUROPY W BOKSIE. JAK WYJŚĆ Z EPOKI WSTYDU?
Kiedy z ostatnich wielkich międzynarodowych imprez nasi pięściarze wracali bez medali, przegrywając decydujące o wejściu do strefy medalowej pojedynki, wydawało się, że już nic gorszego nie może się nam przytrafić. A jednak się przytrafiło...
Na zakończonych w miniony weekend w Moskwie XXXVIII Mistrzostwach Europy seniorów w boksie, nasi reprezentanci z 9 pojedynków wygrali zaledwie jeden (Włodzimierz Letr). Żaden z naszych mistrzów pięści nie zdołał awansować do ćwierćfinału, co bynajmniej nie było efektem jakiegoś nadzwyczajnego pecha, wynikającego z nieszczęśliwego losowania. Z grona 8 pięściarzy, którzy wygrali z podopiecznymi Stanisław Łakomca, tylko jednemu (rywalowi Łukasza Maszczyka - Hiszpanowi Kelvinowi de la Nieve) udało się zdobyć medal, zresztą zaledwie brązowy.
NIBY-MIĘDZYPAŃSTWOWE MECZE
Przed turniejem mistrzowskim byłem umiarkowanym optymistą, jakkolwiek moje pewne obawy budził plan tegorocznych startów biało-czerwonych. Swoistą klamrą spinającą bieżący rok były zwycięskie mecze międzypaństwowe (z USA i Niemcami), lansowane z "pompą" przez PZB jako wielkie wydarzenia sportowe, porównywane z legendarnymi rywalizacjami polsko-amerykańskimi i polsko-niemieckimi z czasów Feliksa Stamma, czy Andrzeja Gmitruka. Zapomniano jednak poinformować szerszą opinię publiczną, że faktycznie do Polski na owe mecze przybyły reprezentacja Chicago (nie wiem czy pierwsza), czy też stanu Illinois oraz niemieccy rezerwiści, z który żaden nie wystąpił na zbliżających się moskiewskich mistrzostwach.
POLITYKA STARTOWA
A jak wyglądał plan startów kadrowiczów w międzynarodowych turniejach? Wartościowy był zaledwie wyjazd na jedną imprezę, do Debreczyna na 54. Memoriał Bocskaia (10-13 luty). W silnej konkurencji Michał Syrowatka zdołał dojść do finału kat. lekkiej (60 kg), pokonując po drodze Anglika Thomasa Stalkera, który w Moskwie zdobył srebro Mistrzostw Europy. Na Węgrzech nieźle zaboksowali również Kamil Szeremeta i Mateusz Malujda.
Od pewnego czasu zauważam olbrzymi grzech zaniechania PZB, jakim jest rezygnacja z udziału Polaków w turniejach, na których nasi zawodnicy zdobywali przez długie dziesięciolecia międzynarodowe doświadczenie.
Np. bułgarski Strandżata (Strandja), gdzie ponad 20 lat temu Andrzej Gołota pokonał Roberto Balado. Termin 18-20 lutego nie kolidował z kalendarzem PZB. Dlaczego więc nie przystąpiliśmy do rywalizacji z zawodnikami z Bułgarii, Kuby, Rosji, czy Francji? Nie sądzę, by decydowały o tym względy stricte finansowe, bo kadra w dniach 4-6 marca wybrała się na słabiej obsadzony Memoriał Zlatko Hrbica do Zagrzebia, by konfrontować swoje umiejętności z drugim i trzecim garniturem europejskich pięściarzy. Nie mogło być inaczej, gdyż ci lepsi (późniejsi mistrzowie Europy) wybrali start w bardziej prestiżowym turnieju w Usti nad Łabą, na którym dawniej również pojawialiśmy się corocznie. Podobnie rzecz się ma z turniejem Gee-Bee w Helsinkach (odbył się w dn. 9-11 kwietnia) i Memoriałem Algirdasa Soczikasa w Kownie (13-15 maja).
Osobny temat to obsada Turnieju im. Feliksa Stamma (21-24 kwietnia), która została zredukowana do maksimum z powodu aktywności islandzkiego wulkanu, który sparaliżował komunikację lotniczą nad większością Europy, pozbawiając kibiców sporej dawki sportowych emocji a zawodników możliwości rywalizacji na światowym poziomie.
ZAWODNICY
Na turniej wyjechało, zdaniem trenera, 8 najlepszych polskich pięściarzy, którym nie zaglądano do metryki (vide 33-letni Liczik). Było wśród nich 6 mistrzów Polski. Mieliśmy prawo wymagać od tej mieszaniny rutyny z młodością spełnienia choćby planu minimum (trener Łakomiec liczył na choćby jeden medal).
W końcu Łukasz Maszczyk to były mistrz, wicemistrz i brązowy medalista Mistrzostw Unii Europejskiej (turniej idealnie stworzony dla takich ekip jak nasza, dający nadzieję na podleczenie kompleksów), olimpijczyk, uczestnik światowego i europejskiego czempionatu. Jednakże ten sam Maszczyk, od pewnego czasu lawirujący między kategoriami papierową i muszą, ze swoich ostatnich 10 międzypaństwowych walk przegrał 6. Kilka lat temu ogrywał "jedną ręką" aktualnego mistrza Europy Paddy Barnesa, czy Hiszpana de la Nieva, a obecnie nie jest w stanie osiągnąć zbliżonego do nich poziomu.
Szanuję jako sportowca Andrzeja Liczika, brązowego medalistę ME z 2004 r., którego atutem jest doświadczenie przynajmniej 14 lat startów na międzynarodowych ringach i który swoją reprezentacyjną nominację wywalczył w ringu, nokautując na Mistrzostwach Polski w Strzegomiu Mateusza Mazika, ale jego moskiewski start w kontekście przygotowań olimpijskich kadry nie miał sensu.
Zawiódł na całej linii kreowany na jednego z liderów ekipy, Michał Chudecki, przegrywając walkę z anonimowym Białorusinem. Nie mniej znanym jednak niż Serb Ljubomir Marjanovic, z którym Poznaniak przegrał na turnieju w Zagrzebiu.
Michał Syrowatka wystąpił w Moskwie w wyższej kategorii, robiąc w lekkiej miejsce Chudeckiemu, a zabierając prawo wyjazdu (w czym nie miał bynajmniej swojego udziału) mistrzowi Polski i ostatniemu polskiemu medaliście europejskiego czempionatu, Marcinowi Łęgowskiemu, z którym nie chciał współpracować, z nieznanych nam powodów, trener kadry. Dlaczego wybór padł na pięściarza z Ełku nie wiem. Tym bardziej, że w kat. do 64 kg stoczył w tym roku 3 walki i żadnej z nich nie wygrał.
Kibice boksu w Polsce z nadziejami oczekiwali występu Kamila Szeremety. Były powody do optymizmu, zważywszy, iż od mniej więcej roku, zawodnik Hetmana Białystok poczynił wielkie postępy. W tym roku, przed mistrzostwami, stoczył 13 walk, wygrywając 11, w tym ze znakomitym Serikiem Sapijewem z Kazachstanu. W Moskwie wydawało się, że wylosował "bezpiecznie", a mimo to przegrał na punkty z Bułgarem, który tyle znaczy w europejskim boksie, co zwycięzca Chudeckiego.
Jedynym Polakiem, który wygrał walkę był repatriant z Kazachstanu, Włodzimierz Letr. Niestety papierkiem lakmusowym jego aktualnego potencjału wydaje się punktacja przegranej walki z boksersko przeciętnym reprezentantem Łotwy.
Na koniec dwaj najciężsi: Mateusz Malujda i Marcin Rekowski. Przez lata rywalizujący ze sobą w kategorii superciężkiej. Zejście tego pierwszego do niższej kategorii miało być pokerowym zagraniem trenera kadry. Niestety Wrocławianin przegrał z mało znanym Ormianinem, nie prezentując formy z początku sezonu, kiedy toczył wyrównany bój z Francuzem M`Bumba. A Rekowski? Był jedynym kadrowiczem, który mógł narzekać na losowanie. Trafił bowiem na asa nad asy, Roberto Cammarelle, z którym w Moskwie można jednak było wygrać, co pokazał brązowy medalista mistrzostw Rosji.
CO DALEJ?
Co dalej z naszym amatorskim boksem? Ciekaw jestem oceny występu naszych zawodników i całego planu przygotowawczego. Co na to Związek? Co na to Prezes? Trener kadry? Nie można wszystkiego stale zamiatać pod dywan, albo wzorem piłkarskiego selekcjonera Franciszka Smudy (analogia po 0-6 z Hiszpanią absolutnie na miejscu) mówić, że nic się nie stało, lub, że dostaliśmy lekcję. Dostaliśmy sportowe lanie a nie lekcję i czekamy na wnioski. Czekamy na merytoryczną dyskusję nad przyszłością polskiego boksu i ...zmiany. Olimpijski zegar tyka.
1. Nadzwyczajny Kongres Polskiego Związku Bokserskiego może być zwołany przez Zarząd Związku z własnej inicjatywy albo na wniosek Komisji Rewizyjnej lub co najmniej 1/2 liczby zwyczajnych członków Związku albo 50 % wszystkich uprawnionych delegatów.
2. Nadzwyczajny Kongres Polskiego Związku Bokserskiego zwoływany jest przez Zarząd Związku w terminie 3 miesięcy od daty zgłoszenia i obraduje wyłącznie nad sprawami, dla których został zwołany.
" dawaj dawaj lewy ". Obecnie trener powinien posiadać odpowiednią wiedzę i przygotowanie zawodowe oczywiście i odpowiedni wynagrodzenie .Wszyscy powinniśmy pamiętać że szkolenie zaczyna się w klubach. Inny temat czy kluby stać jest utrzymać i szkolić seniorów.
Oczywiście zakładając ,że kadrowicze podstawy boksu znają- nie musi. Natomiast szlifowanie i przygotowywanie winno się odbywać w trochę inny sposób. Znam zawodnika, który trzy razy lepiej był przygotowany do zawodów u "anonimowego" trenera, niż po zgrupowaniach kadry, co sie na wyniki również przedłozyło.
Dominikas, jak możesz pisać,że brak w Polsce wartościowych zawodników? Przecież w kadrze są zawodnicy, którrzy osiągnęli znaczące sukcesy. A brak rywalizacji- jak piszesz- to też wina PZB, no chyba ,że bokserzy mają tej rywalizacji szukać po knajpach, tam dobierać sobie sparing partnerów stosownie do swojej wagi, bo niestety tak się nawet w boksie nie dzieje..
Zgadza się, ale cały czas liczą się konstruktywne uwagi z narożnika. Trener patrzy na walkę z innej perspektywy , niż zawodnik, widzi ją "szerzej" i powinien swe uwagi w umiejetny sposób przekazać.Gorzej jak nie widzi, albo jak jego komentarze ograniczają się do "dawaj, idziesz, ogień, zepnij się itp." Wystarczy stanąć pod ringiem i posłuchać.
Pierwsze i drugie nie koniecznie, zakładając ,że w drugim piszesz o warunkach fizycznych, nie materialnych - bo o tych wspominasz w trzecim punkcie.
Warunki finansowe na kazdymn etapie rozwoju a genetyka swoja droga..Ale bez pieniedzy dzis nie ma sukcesu!!!!!
Zgadzam się, ale same pieniądze też nie wystarczą. Talent musi być, odpowiednie uwarunkowania genetyczne, predyspozycje fizyczne,psychiczna determinacja i odporność na stres - ale podstawa, nawet oprócz wymienionych przez Ciebie pieniędzy - to wykwalifikowana, kompetentna kadra trenerska - taka co wie, co to jest plan treningowy przed zawodami i co go potrafi dobrać indywidualnie do zawodnika! I stosuje go umiejętnie i racjonalnie. A nie wszyscy jednym frontem w zwartej grupie rypiemy maraton przed zawodami...
Na przykładzie Szymańskiego, bo ten problem znam bardzo dobrze:
System stypendialny jest tak samo chory jak PZB i dotyczy to także fundacji Darka Michalczewskiego, ale nie chcę prać brudów publicznie. W skrócie - albo masz dwójkę rodziców zarabiających minimalną albo nie ma stypendium i wyniki sportowe mają tu mało do rzeczy. Czekam na rozwój Fundacji im. F. Stamma, ale kręcenie się tam J. Kuleja dobrze nie wróży.
@lukaszenko
Koszt odżywek w przypadku Patryka to 1000 zł miesięcznie, a należy pamiętać o diecie, która również sporo kosztuje, do tego pogodzenie wszystkiego ze szkołą, gdzie też nie za bardzo można liczyć na pomoc, ba nawet przychylność kogokolwiek.
Dalej - wyjazd do pamiętnego Baku - na pełne sfinansowanie mogło liczyć dwóch pięściarzy - Samełko i Gardzielik, a cała reszta pojechała dzięki prywatnym kontaktom klub-sponsor, bo to właśnie sponsorzy klubowi (wołanie o pomste do nieba) zapewnili chłopakom wyjazd.Gdzie PZB? Gdzie samorzady? Gdzie jakiś program rządowy? Sporty siłowe i walki to dyscypliny, do których nasza nacja ma najlepsze predyspozycje, a pieniądze tłoczone są bezustannie na jakieś orliki śmieszne, na których wyrosną co najwyżej nażelowane pajace, zarabiające tyle, że niestety przy ich poziomie intelektualnym nie są w stanie przetworzyć liczby zer, żeby wydukać kwotę. 0-6 z Hiszpanią 1-8 w Moskwie. Stan naszego sportu. Niech dalej będzie tolerancja na zwolnienia z w-f, niech dalej będzie olewany sport amatorski, niech dalej boks pozostaje bez ligi, niech upadają kolejne kluby, niech dalej zawodnicy martwią się o wszystko, zamiast skupić się na treningach. To już nie jest dno i pięć metrów mułu. To jest pukanie w dno od spodu.
Wszyscy skupiają się na piłce nożnej i siatkówce trochę recznej ,
a boks zszedł na drugi plan , miasta nie mają pieniędzy przez co
sekcje się rozpadają , i niewiadomo wtedy że nie ma jakieś "perełki"
bokserskiej . Zawody były 10 lat co tydzień a teraz to ledwo w miesiącu w województwie przez co ludzie się marnują nieboksując tracą bardzo wiele, bo walka to nie sparing ...
Zapytam z czego ma się utrzymać 20latek ktory powinien codziennie trenować a czasem 2x dziennie? Ze stypendium 500zł?
Nie ma kasy na pięściarstwo, i długo nie będzie tak jak zawodników/trenerów.
Szkoły podstawowe/gimnazja/kluby sportowe - czy jakiś nauczyciel/trener powie: "chłopcze idź potrenuj boks, masz predyspozycje" ?
Selekcja do kadry: w polsce kilka lat temu o ile dobrze pamiętam 120 zawodników w PZB zrzeszonych, a np. na Kubie 200k+.
A co na to PZB? 2 działaczy zrezygnowało bo "działali" społecznie a prezes "śmiał" od nich czegoś wymagać...
Co jeszcze może zrobić prezes? Jeździ po polsce i błaga o sponsoring...
stypednium... chyba "troche" zamało jak dla jednego człowieka