AMIR KHAN CHCE ZMIAN
Amir Khan (23-1, 17 KO) uważa, że proces selekcji w brytyjskim boksie amatorskim wymaga szybkich zmian. 23- latek z Boltonu, w 2006 roku na igrzyskach w Atenach wywalczył srebrny medal, jednakże mało brakowało, a 17 letni wówczas Khan w ogóle by do Grecji nie pojechał.
Coraz jaśniejsza gwiazda zawodowych ringów twierdzi, że czterech czołowych pięściarzy z każdej kategorii, powinno rozstrzygnąć między sobą to, który z nich jest najlepszy na zasadach turnieju ‘Prizefighter’. Khan, mistrz świata federacji WBA uważa, że tylko takie rozwiązanie wyłoni najlepszych zawodników, na zbliżającą się wielkimi krokami olimpiadę w Londynie w 2012 roku.
- W naszym boksie amatorskim jest wciąż zbyt dużo polityki, która ma wpływ na to jaki zawodnik zostaje powołany do kadry. Zazwyczaj najlepsi chłopcy zostają w domu, a ci słabsi, ale z większymi znajomościami jadą reprezentować nasz kraj.
Ostatnio amatorska drużyna Wielkiej Brytanii, wywalczyła na mistrzostwach Europy w Moskwie trzy srebrne medale i dwa brązowe. Mimo tego Amir uważa, że proces selekcji należy zmienić.
- To jest nie w porządku. Chciałbym, aby boks był ponad podziałami i wewnętrznymi rozgrywkami działaczy i trenerów. Najlepszym rozwiązaniem byłoby coś podobnego do zawodowych turniejów ‘Prizefighter’, które byłyby transmitowane przez telewizję. Wtedy najlepszy by wygrywał i uważam, że byłoby to najsprawiedliwsze rozwiązanie.
- Przyznam szczerze, że bardzo chciałbym uzdrowić nasz boks amatorski z osobistych powodów. O mały włos, a olimpiadę w Atenach oglądałbym tylko w telewizji, bo ktoś tam u góry uważał, że mając 17 lat jestem za młody, aby tam jechać.
- Jestem dobrym przykładem na to, co się dzieje gdy otrzymujesz od życia szansę. Dlatego chciałbym, aby podobną szansę otrzymali też inni zdolni chłopcy.
Sam byłem amatorem i znam to z autopsji. Wielu naprawdę solidnych pięściarzy których znam, nie mogło pokazać swoich możliwości, bo nie mieli "pleców". Dobrze, że to ktoś głośno powiedział.
A Peciorak jest strasznie nieobiektywny. Rozumiem, że można do kogoś żywić niechęć, ale w sytuacji w której mówi prawdę nie powinno się umniejszać jego słowom.