CALZAGHE: REWANŻ Z HOPKINSEM NIC MI NIE DAJE
Emerytowany król wagi superśredniej, Joe Calzaghe (46-0, 32 KO), wyklucza powrót na ring. Walijczyk zakończył karierę po stoczeniu dwóch zwycięskich pojedynków w Stanach Zjednoczonych, w których kolejno pokonał podstarzałych gwiazdorów - Bernarda Hopkinsa (51-5-1, 32 KO) i Roya Jonesa Juniora (54-7, 40 KO). W obydwu walkach "Włoski Smok" padał na deski już w pierwszej rundzie.
- Jestem na emeryturze. Cały czas pojawiają się spekulacje o moim powrocie, ale mówiąc, że kończę z boksem, nie rzucam słów na wiatr. Jestem teraz szczęśliwy i byłbym głupi, chcąc wrócić na ring. Mam 38 lat i cieszę się, że mam tyle czasu dla moich dzieci. Hopkins to 45-latek, którego raz już pokonałem. Rewanż nic mi nie daje. Boks dał mi wszystko co teraz mam i jestem za to wdzięczny, ale nie brakuje mi walk. Tęsknie za czasami, gdy biłem ludzi i dostawałem za to pieniądze, bo teraz też znalazłoby się paru, którzy powinni dostać po głowie, ale tamto minęło i już nikogo nie uderzę - powiedział Calzaghe.
http://www.youtube.com/watch?v=cgOLCL_Pv1s
Pamiętacie walkę Calzaghe z Keslerem?
Był taki pięściarz Ricardo Lopez,który zakończył karierę 51 wygranymi-1 remisem i skończył karierę jako niepokonany.
No nie wiem czy dzisiejszy Joe dalby rade Frochowi..