PRZED WALKĄ BRIGGS-CALLOWAY
Dzisiejszej nocy po raz kolejny zobaczymy między linami Shannona Briggsa (50-5-1, 44 KO). Pięściarz z Nowego Jorku zmierzy się z Robem Callowayem (70-11-2, 57 KO), którego pod koniec ubiegłego roku zniszczył Paweł Kołodziej. "The Cannon" wniósł na wagę 120,6 kg a jego rywal 96 kg.
- Czuję się dobrze. Ten facet [Calloway] jest bardzo doświadczony. Walczył z wieloma pięściarzami, także z mistrzami świata. On wie jak to jest brać udział w czymś wielkim i to jest jego plus. To również plus dla mnie, ponieważ ten gość zapewni mi pracę w ringu i parę przeboksowanych rund. Ta walka to etap przygotowań do potyczki o mistrzostwo świata. Chcę być mistrzem świata ale przede wszystkim mistrzem akceptowanym przez ludzi - powiedział ex champion.
- Trenowałem ciężko, jestem w dobrej formie. Na początku walki muszę unikać jego ciosów, Shannon bije bardzo mocno, jest bardzo silny i lubi ekspresowo kończyć walki. Nie jestem durniem i wiem, że pierwsze dwie rundy będą niebezpieczne. Będę trzymał wysoko ręce, wiem jak walczyć - skomentował 40-letni weteran.
Calloway nie powinien przetrwać jednej rundy. Jest TOTALNIE rozbity.
Nie wiem, czemu ma służyć ta walka Briggsowi poza nabiciem rekordu.
(ps uwielbiam Briggsa za walkę z Lewisem ! - to była waga ciężka, nie taki gniot jak teraz)
pozdrawiam
Ale to już było i nie wróci wiecej ...
Nie będzie, nie będzie :(