HATTON CHCE PROMOWAĆ KHANA, NIE ZAMIERZA Z NIM WALCZYĆ
Ricky Hatton (45-2, 32 KO) nie jest zainteresowany walką z mistrzem WBA kategorii junior półśredniej - Amirem Khanem (23-1, 17 KO). Gdyby "Hitman" zdecydował się na taki pojedynek, w Wielkiej Brytanii starcie bez wątpienia byłoby prawdziwym hitem.
Ricky przewidział pewne zwycięstwo Khana w walce z Paulem Malignaggi (27-4, 5 KO), którego sam przed kilkunastoma miesiącami pokonał - również przez techniczny nokaut w jedenastej odsłonie.
- Malignaggi nic się nie zmienił. Wciąż wiele mówi przed walką, ale w przeciwieństwie do innego prowokatora, Floyda Mayweathera Juniora, Paulie później nie wprowadza tego w życie. Jestem przekonany, że Amir chciałby wyjść do ringu w Las Vegas. To naprawdę niesamowite uczucie, gdy zewsząd otaczają cię światła, a na taśmach przewija się twoje imię. Ja jednak doradzałbym mu stoczenie wielkiej walki w Anglii. Ze wszystkich wspaniałych nocy, najbardziej dumny jestem z tej, podczas której walczyłem na oczach 58,000 ludzi zgromadzonych na City of Manchester Stadium. To było kilka lat temu, ale to wspomnienie zawsze będzie miało specjalne miejsce w moim sercu. Gazety będą się teraz rozpisywać o pojedynku Khan-Hatton, ale ja wolę go promować i pomóc mu stać się prawdziwą gwiazdą. Jego talent na to zasługuje - powiedział Hatton.
Całkiem rozsądna wypowiedź jak na niego.
Jeszcze niedawno jego miny i pozy na ringu (niczym Eubank) kreowały go na zupełnie innego człowieka.