PLAN NA FRAGOMENIEGO

Janusz Pindera, Rzeczpospolita

2010-05-13

Jeden z najbardziej cenionych dziennikarzy piszących o boksie, Janusz Pindera z Rzeczpospolitej, wypytał trenera Fiodora Łapina o plan taktyczny na sobotnią walkę.

- Jaki jest plan na walkę?
FŁ: Szczegółów nie zdradzę, powiem tylko, że Włodarczyk nie może przyjąć stylu, który narzuca Giacobbe. Potrafi on zdominować rywala, mieli z tym problemy David Haye, Rudolf Kraj i Zsolt Erdei. Krzysztof musi zwalniać tempo walki i tylko od czasu do czasu przyśpieszać szybkimi seriami.

- A głowa Włodarczyka wytrzyma presję, on przecież wie, że taka szansa może się nie powtórzyć?
FŁ: Przed drugą walką ze Stevem Cunninghamem myślał za dużo i przez sześć rund nie było go w ringu. Później odrabiał straty, ale trochę zabrakło do szczęścia. W Rzymie, w pierwszym pojedynku z Fragomenim stało się coś, czego nie potrafię zrozumieć. On, który ma żelazną kondycję, szybko tracił siły. Teraz jestem spokojny, choć Fragomeni to nie jest starszy pan, którego można lekceważyć.

- Jak pan trafił z Archangielska, miasta położonego nad Morzem Białym, do Polski?
FŁ: Był taki rosyjski pięściarz wagi ciężkiej Andriej Janczenko, który walczył w polskiej lidze, w Victorii Jaworzno. Razem studiowaliśmy we Lwowie na kierunku trenerskim, walczyliśmy też w akademickiej drużynie, która zdobyła mistrzostwo wyższych uczelni na Ukrainie.

- I dzięki znajomości z Janczenką trafił pan do polskiej ligi?
FŁ: Tak, do Victorii, w 1991 roku. Zdobyłem z tym zespołem dwa razy mistrzostwo Polski. W lidze wygrywałem z czołowymi polskimi pięściarzami wagi lekkośredniej.

- Od kiedy ma pan polskie obywatelstwo?
FŁ: Otrzymałem je dopiero kilka lat temu. Czekałem tak długo, bo wcześniej nie chciałem się zrzec rosyjskiego.

- Gdzie pan się uczył boksu w rodzinnym Archangielsku?
FŁ: W klubie Wodnik (później Spartak). Zaczynałem od kategorii 34 kg, skończyłem w 71 kg. Byłem nawet medalistą mistrzostw Rosji juniorów.

Więcej na rp.pl.