HUCK ROZBIŁ MINTO
Marco Huck (29-1, 22 KO) po raz trzeci obronił tytuł mistrza świata federacji WBO kategorii cruiser, pokonując przed momentem dzielnego Briana Minto (34-4, 21 KO).
Znani z krewkiego temperamentu bokserzy o dziwo zaczęli spokojnie, odczuwając jakby respekt przed siłą swoich ciosów. Champion eksplodował pod koniec drugiej odsłony, trafiając kilka razy pretendenta. W rundzie trzeciej Minto przyparł Niemca do lin, ale ten wyszedł po uniku i po przestrzeleniu trzech ciosów, trafił ostatnim, prawym sierpowym, po którym Brian po raz pierwszy wylądował na macie ringu.
Huck dominował w rundzie czwartej, a w piątej po dwóch lewych prostych skosił pretendenta z nóg prawym krzyżowym. Amerykanin był tak zamroczony, że po gongu usiadł w narożniku swojego rywala.
Marco cały czas obijał Briana prawymi podbródkami i sierpami, ale ten dzielnie szedł cały czas do przodu i po gongu kończącym ósme starcie mistrz wydawał się być już bardzo zmęczony. Pokazał jednak klasę i w kolejnej odsłonie po raz trzeci doprowadził przeciwnika do nokdaunu, tym razem prawym bitym z góry. Minto dotrwał do przerwy i chciał kontynuować zmagania, lecz nie wyraził na to zgody jego trener, który rzucił ręcznik w pierwszej sekundzie dziesiątej rundy. Marco Huck pozostał mistrzem świata.
Co do Hucka przyznam że robi postępy ale wcziąż jest o klase za słaby żeby pokonać Lebedieva który jest lepszy pod każdym względem, poprostu bokser z innej bajki tylko szkoda że Rosjanin nie ma dobrego promotora. Myslę że Huck może pokonać Alekseieva.
Oj tak, z Lebedevem to ja bym sobie obejrzał Mareczka :)
Już chyba nie byłoby pomiłuj i pas zmieniłby właściciela..
Dlatego do tego pojedynku jeszcze długo, albo nawet nigdy nie dojdzie.
Ciekawe.
Oczywiście na niemieckiej ziemi wiadomo.
Diablo musiałby znokautować Hucka (aby wygrać) a jak wiadomo nie bardzo mu to wychodzi.
Obaj walczą bardzo nieciekawie...
I do tego białą przepaske z czerwonym japońskim słoneczkiem na czoło:P