Z PARKIETÓW NBA NA RING
Kendall Gill (3-0, 2 KO) przez lata był kojarzony przez kibiców koszykówki jako wybijający się zawodnik najsławniejszej ligi świata - NBA. Po zakończeniu kariery ten znakomity strzelec (dwukrotnie kończył sezon ze średnią powyżej 20. punktów) postanowił zając się boksem i od czerwca do listopada 2005 roku wygrał trzy zawodowe pojedynki w kategorii cruiser. Minęło pięć kolejnych "sezonów" i 42-letni już Gill znów zamarzył sobie wystąpić między linami.
Ten blisko dwumetrowy mańkut wyjdzie do ringu w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego, tym razem już w wadze ciężkiej, mając za rywala Milesa Kelly'ego (1-1, 1 KO). Do tego 4-rundowego pojedynku dojdzie w UIC Pavilion w Chicago, gdzie wystąpi również dwóch Polaków. Krzysztof Zimnoch (2-0, 2 KO) skrzyżuje rękawice z Joey'em Montoyą (1-0-1, 1 KO), a Andrzej Fonfara (13-2, 4 KO) w walce o młodzieżowe mistrzostwo świata WBC wagi półciężkiej spróbuje stawić czoła Rogerowi Cantrellowi (15-1, 8 KO).
To jest to o czy mówił Foreman...
Jakby zebrać tych wszystkich czarnych z Boisk NBA, bieżni, innych lekkoatletycznych dyscyplin oraz baseballu to byśmy wrócili do lat '90 w boksie. Ale żeby tak się stało to znowu w stanach muszą się pojawić dobre pieniądze, bo tacy młodzi ludzie w dupie mają boks, w którym można nieźle dostać po głowie i też sukces nie jest murowany, skoro grając w kosza za sezon mogą zarobić 10 razy tyle...
Zapomniałem jeszcze, a może przede wszystkim o NFL...
i to nie jest tak, że boksu w USA nie ma bo talenty idą grać w futbol czy w kosza, zresztą a propos NBA do patrząc na mecze NBA, które przypominają nieco WF w podstawówce - też z utęsknieniem spoglądam na archiwalne mecze właśnie z lat 90, fani piłki nożnej patrząc na pedzia Cristiano Ronaldo jako najlepszego piłkarza świata tęsknią za latami 90. To jest chyba kwestia sentymentu do tych pięknych lat 90
Pamiętam jakiś czas temu czytałem, że Ron Artest planuje po karierze koszykarza boksować, kto wie może on zostanie nowym talentem wagi ciężkiej :)
Panowie,
To że boks w latach '90 był nieporównywalnie bardziej popularny niż teraz jest faktem, a nie sentymentalnym wspomnieniem. To, że w Stanach zarobić można dużo więcej grając w kosza, czy football amerykański dużo mniejszym nakładem sił i wyrzeczeń niż w boksie jest również faktem.
Chyba mylisz selekcję z naborem.
Jeżeli ktoś interesuję się jakąś daną dyscypliną sportową to poprostu zapisuję się do klubu i spełnia swoje marzenia, przynajmniej tak było w moim przypadku i podejrzewam, że w wielu innych. Naprawde młodzi ludzie czy nawet jeszcze dzieci nie rozkminiają gdzie więcej zarobią tylko trenują to co lubią i czym się interesują.
Uwierzyłbym w takie kalkulacje "w której dyscyplinie więcej zarobie" tylko w przypadku już dojrzałej osoby a nie oszukujmy się sport zaczynamy trenować bedąć jeszcze dziećmi a nie dojrzałymi osobami.
Tim,
Zapominasz o ważnej kwestii - to czym dziecko zainteresuje się w tym wieku zależy w głównej mierze od jego Ojca. Np. Jeśli ojciec w telewizji zamiast piłki nożnej ogląda boks, rozmawia z synem o boksie i zabiera go na gale bokserskie to czym w przyszłości zainteresuje się syn ?
Nie twierdzę, że 8-12 letni chłopcy myślą o kasie, ale ich rodzice na pewno. Myślą o dobru dziecka i jego przyszłości. Do tego szkoła, a tam (USA) jest tak, że kto gra w Football ten ma lepiej.
Zlote czasy boksu to zlote czasy wagi ciezkiej czyli czasy wielkich, groznych, amerykanskich murzynow, ktorzy dzis wola isc do NBA czy NFL gdzie spokojnie zgarna kilkaset tysiecy za sezon bedac nawet jakims rezerwowym. W boksie zeby tyle zarobic musieliby byc top15.
Mój ojciec od zawsze się interesował siatkówką i bywałem z nim na meczach ale jakoś mnie ten sport na tyle nie zainteresował żeby zapisywać się do klubu.
Nie wiem może u Ciebie tak bywało, ale u mnie w domu nigdy rodzice nie wywierali presji bym cokolwiek trenował, trenowałem to co ja lubiłem a nie to czym się rodzic interesował.
Liczy się stystyka, a nie Twój dom. W większości przypadków rodzice są inspiracją.
jak spojrzeć na boks zawodowy w USA to największy kryzys przeżywają te najwyższe kategorie wagowe. Strasznie to wygląda z wagą cieżką. właśnie HW ma najciężej bo musi konkurować z koszem, rugby, baseballem, itd. a tam płacą duuuużo więcej.
wśród czarnych kosz jest megapopularny. i nie dziwię się. gra w kosza to czysta przyjemność, a boks to ciężki kawałek chleba. Całe szczęscie Lennox Lewis gdy miał propozycję grać w kosza wybrał boks.
Przedstaw mi tą swoją statystykę?
Posiadasz takie dane to proszę podaj mi link bo ja opieram się na twardych faktach a nie domysłach.
Co ma inspiracja wspólnego z własnymi zainteresowaniami?
Mozna a nawet trzeba szanować swoich rodziców, ale to nie oznacza, że musimy mieć takie same zainteresowania co nasi rodzice.
Każdy człowiek jest inny i każdy ma inne zainteresowania, mam rozumieć, że ty się interesujesz tymi samymi rzeczami co twoi rodzice? To gratuluje samodzielności...
Problem boksu zawodowego a w szczególności wagi ciężkiej to bardziej skomplikowany problem niż wam się wydaje.