FROCH: JA JESZCZE WRÓCĘ
Jest w bokserskim świecie powiedzenie, które mówi, że lepiej jest brzydko wygrać, niż ładnie przegrać. Powyższe zdanie doskonale pasuje do osoby Carla Frocha (26-1, 20 KO). Pięściarz z Nottingham najpierw brzydko wygrał z Andre Dirrellem (19-1, 13 KO), natomiast w zeszłą sobotę ładnie przegrał z Mikkelem Kesslerem (43-2, 32 KO), tracąc tym samym tytuł mistrza świata federacji WBC.
Obydwaj pięściarze, stworzyli na ringu w duńskim Herning wspaniałe i emocjonujące widowisko. Mimo porażki, brytyjska ‘Kobra’ mająca polskie korzenie, dzięki sobotniemu występowi na pewno zyskała spore uznanie w oczach wielu kibiców. 32- letni Froch zdaje sobie sprawę, że teraz musi pokonać swojego najbliższego rywala, Ormianina z niemieckim paszportem Arthura Abrahama (31-1, 25 KO). Kto będzie lepszy, z tej dwójki punczerów i awansuje do półfinału turnieju ‘Super Six’? Brytyjczyk jak zawsze jest pewny siebie i zapowiada:
- Zobaczycie, ja jeszcze wrócę. Ciągle jestem w grze!
Froch i Abraham w następnej walce będą walczyć o wszystko, więc mam nadzieję, że będzie to jeszcze lepsze widowisko niż Kessler vs Froch
praprapradziadek Froch'a w 1897 roku w dzisiejszej Ugandzie- dawna Kolonia Brytyjska- zjadł polskiego misjonarza, którego ukąsiła cobra
jego dziadkowie pochodzili z Polski i mowil kiedys o tym w wywiadzie ze wie o tym i ze moze dlatego jest takim twardym i nieustepliwym typem
Odyniec, zgadza się- ale powiedz to najpierw Frochowi!
ale to jego slowa z jakiegos wywiadu ktory czytalem
Cholera pomyliłem tematy. Ten mój post powyzęj miał być w nawiązaniu do korespondencyjnego pojedynku Kessler-Froch i Kessler-Calzaghe, pod innym tematem.
Pomyliłem się i nie tu wpisałem- moja skucha :D
Sorry.
Co do jego polskich korzeni i zajadania się bigosem- też czytałem, nie kwestionuję.