ZZA LIN: ZBIŁ MISTRZA
Miniony weekend przyniósł taką liczbę tematów do rozważań, że spokojnie dałoby się wypełnić łamy BOKSER.ORG na najbliższe dwa miesiące. Wysłuchaliśmy symfonii boksu w wykonaniu Mikkaela Kesslera i Carla Frocha. Obejrzeliśmy niezłego Jurgena Brahmera. Zobaczyliśmy galę w Gdyni, choć akurat tę kwestię wolałbym delikatnie przemilczeć i myślę, że znajdę zrozumienie. I wreszcie mieliśmy okazję popatrzeć na kawał dobrego, ale przede wszystkim mądrego boksu w wykonaniu naszego „Górala”. Nie wypada, choć na chwilę nie zatrzymać się przy walce Adamek-Arreola, choćby dlatego, aby nie powiedzieć: „Czapki z głów panie Tomaszu”.
W wyżej, pokrótce, omówionym natłoku pięściarskich atrakcji zatarł się XXVII Turniej im. Feliksa Stamma i szczerze mówiąc nie ma się co dziwić. Doskonale wiemy, że lata świetności tej imprezy odeszły w niepamięć. Dodatkowo, okryty złą sławą pył wulkaniczny znad Islandii zrobił swoje i do Warszawy nie dotarło wielu uczestników, którzy awizowali swoje przybycie.
Mimo wszystko, impreza ta, a szczególnie jedno z jej wydarzeń zasługuje na choćby odrobinę uwagi. Wśród zawodników, którzy mimo problemów z transportem na turniej dotarli, od razu rzuciło mi się w oczy nazwisko Serika Sapijewa, dwukrotnego mistrza świata (2005 i 2007, waga lekkopółśrednia), a także brązowego medalistę tej imprezy (2009, waga półśrednia). Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie (waga lekkopółśrednia), pięściarz z Kazachstanu zajął piąte miejsce, przegrywając nieznacznie walkę ćwierćfinałową z późniejszym wicemistrzem olimpijskim - Manusem Boonjumnongiem z Tajlandii.
Wielce utytułowany zawodnik był więc naturalnym faworytem zmagań w kategorii półśredniej, a tymczasem w finale przegrał z naszym Kamilem Szeremetą. Walka nie była wybitnym widowiskiem, ale liczy się wynik. Muszę przyznać, że byłem mocno zaskoczony.
Boks w Kazachstanie to obok podnoszenia ciężarów i zapasów, jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportu, a kto wie czy nie najpopularniejsza. Wyższość kazachskich pięściarzy nad polskimi uwidoczniła się w momencie, kiedy kraj ten uzyskał niepodległość i jego reprezentanci zaczęli startować na międzynarodowych arenach pod własną flagą.
O sile i umiejętnościach Kazachów przekonali się choćby polscy olimpijczycy. W Sydney przegrał Grzegorz Kiełsa (z Muchtarchanem Dildabekowem), w Atenach przegrał Aleksy Kuziemski (z Beibutem Szumenowem), a w Pekinie poległ Rafał Kaczor (z Miratem Sarsembajewem).
Nie tylko nasi zawodnicy musieli uznać wyższość świetnych pięściarzy z Kazachstanu. W swojej krótkiej historii, kraj ten wydał pięciu mistrzów olimpijskich z Wasilijem Żirowem i Bachtiarem Artajewem (laureatem Pucharu Barkera) na czele, oraz pięciu mistrzów świata.
Dlatego też, po sukcesie Kamila Szeremety zatliła się we mnie iskierka nadziei, być może złudnej, ale co mi tam.
Nie pamiętam, bowiem kiedy ostatnimi czasy, polski amator pokonał tak uznanego w pięściarskim świecie zawodnika. Swoje należy oddać Łukaszowi Maszczykowi, który wygrywał z wieloma bardziej utytułowanymi rywalami w wadze papierowej, ale kiedy przyszło, co do czego (IO, MŚ i ME) przegrywał z teoretycznie od siebie słabszymi pięściarzami. Oby Kamila Szeremetę nie spotkała ta sama przypadłość.
Nie boję się, że nasz młody zawodnik zostanie zagłaskany choćby przez media, bowiem boksem amatorskim w Polsce niewiele mediów się zajmuje. Wierzę jednak, że pan Kamil nie zagłaszcze sam siebie i przejdzie nad wygraną z mistrzem świata do porządku dziennego. Nabierze pewności siebie, ale jednocześnie zachowa zdrowy rozsądek. W historii sportu, również w historii boksu zdarzały się przypadki pt. „Wygrałem z mistrzem świata i nic więcej nie osiągnąłem”. Nie chcemy być świadkami kolejnego odcinka tej niemiłej serii.
Gwoli sprawiedliwości należy odnotować, że ważne zwycięstwo odniósł w wadze muszej Piotr Gudel. Wicemistrz Polski w dobrym stylu pokonał brązowego medalistę ubiegłorocznych MŚ – Ronny Beblika z Niemiec.
Jak się nie da, jak się da...
@KubaK
Kolarstwo jeszcze jest ( a przynajmniej było) popularne.
Zespół "Astana" sprzed wpadek dopingowych to była światowa elita.
Na szczęście kolarstwo wyczyściło się z dopingu w sposób wzorowy. Niestety spadła (wraz z ujawnianiem afer dopingowych) dość znacznie popularność tej dyscypliny.
A tak swoja droga,dleczego nie wystartowali tacy zawodnicy jak np.Kaczor,Łegowski,Sadloń,Ruciński??!!Przeciez to tegoroczni mistrzowie i finalisci MP!Ale widac trener kadry woli powolac swoich ulubiencow...bo stawianie na mlodych mija sie z prawda,bo np.Liczyk startowal,a to juz zawodnik ktory juz praktycznie konczy kariere.. Np. start Witczaka jest dla mnie straszna zagadka!Przeciez ten chlopak nic nie pokazal na tym turnieju,co mnie nie dziwi,bo na krajowym ringu tez nic nie pokazuje!W polciezkiej jest kilku sporo lepszych zawodnikow!W dodatku mlodych,ktorzy zasluguja na uwage trenera kadry!Ale jak to mowia..na uklady nie ma rady...
Gudel zaprezentowal sie bardzo dobrze w tej walce,ale w pierwszej jej fazie uwazam ze ja przegral...i sedziowie nie odzwierciedlili to punktami dla przeciwnika... zas koncowka nalezala do polaka!Wystep moze zaliczyc do bardzo udanych,z tej klasy przeciwnikiem,oby to procentowalo w przyszlosci!
Szeremeta przegralby ta walke na innym terenie... chodz Sapijew nie blyszczal,ale widac bylo u niego ulozenie techniczne,prace nog,a w 3 rundzie...poprostu zasypywal Szeremete ciosami...moze lekkimi,czesto nie celnymi,ale polak nic w tej rundzie nie robil poza "plywaniem" i czekaniem na ostatni gong.
To takie skromne moje zdanie w tej kwesti :)
Szeremeta chyba wiedział z kim ma do czynienia i dlatego tak walczył. Tendencja w punktowaniu jest teraz taka, że "przyciskacze" przyciskają tylko mocne ciosy. Sapijew oczywiście pięściarsko lepszy. Mimo wszystko uważam, że wygranie z MŚ, choć dyskusyjne, należy w jakimś stopniu docenić. Szanuję oczywiście Twoje zdanie i cieszę się, że można rzeczowo podyskutować. Pozdrawiam.
Dobrze to ujeles.."przyciskacze"!I w dodatku jeszcze musza sie zgrac..a nie obrazajac sedziow,to sa "neptycy".. miejmy nadzieje,ze szybko zmieni sie system sedziowania,bo smialo mozna go nazwac skandaliznym!!A co do Szeremety,wynik poszedl juz w swiat i miejmy nadzieje,ze cos z tego bedzie!Pozdro KubaK :)
"Neptycy"... :) ujęcie wprost idealne:P Musze powiedzieć, że oni zgrywają się bardzo często. Pamietam jeszcze z czasów ligowych. Do dziś w tym zacnym gronie jest kliku moich ulubieńców, a jeden z nich sędziował nawet na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie! Do prawdy nie rozumiem jak do tego doszło.
Jak to mowia na uklady nie ma rady!Wystawiaja noty za sedziowanie "sami sobie" i ktos sie przebil na miedzynarodowke i tak o to mielismy sedziego na IO.Pamietam jak za kadeta zobaczylem poraz pierwszy jak sedziuja,tzn. przyciskaja owi sedziowie te maszynki... jeden wciskal tak,ze chcia chyba sprawdzic ktora reke ma szybsza :) lewa czy prawa,a inny wciskal tak jakby juz jedna reka go bolala i widzial tylko jeden przycisk np.czerwony!A kolejny z oszczednosci chyba by nie zepsuc,nie wyeksplatowac tego sprzetu wciskal przycisk raz w rundzie... wiec jak do k.... mialo sie zgrac 3 sedziow w jednym momencie jak kazdy mial inne,swoje kryteria sedziowania?!!Parodia!
Ten system sędziowania jest do dupy, wogóle się nie sprawdza, nie odzwierciedla walki na ringu. Zupełnie nie rozumiem dlaczego cały czas obowiązuje.