TOMASZ HUTKOWSKI: MAM ŚWIADOMOŚĆ ILE MNIE JESZCZE CZEKA PRACY
Jarosław Drozd: Oceniając Twoje tegoroczne pojedynki mam mieszane uczucia. Z jednej strony koncertowe boksowanie z Jozsefem Nagy w Rzeszowie, z drugiej bezbarwna walka z Jonathanem Pasi w Warszawie. Od 13-tego pięściarza w rankingu WBC wymaga się już pewnej regularności...
Tomasz Hutkowski: Walka z Pasi miała być luźniejsza. Zaboksowałem ze względu na miejsce pojedynku. Po prostu promotorzy chcieli mnie pokazać warszawskiej publiczności. Niestety nie udało mi się zaprezentować tak dobrze, jak w pojedynku z Nagy. Wynikało to z kilku czynników, ale nie chciałbym się tłumaczyć. Po prostu nie boksowałem tak, jak potrafię najlepiej.
JD: Pojedynek z Węgrem był najlepszym w Twojej dotychczasowej karierze?
TH: Nagy to wymagający rywal, co pokazał już we wcześniejszych pojedynkach. Mimo to nie sprawił mi większych problemów. Osobiście jednak najbardziej cenię zwycięstwa z Ismaelem Abdoulem i Sandro Siporoshvili.
JD: Jakie masz plany na kolejne miesiące? Wiadomo, że nie wystąpisz na gali w Gdyni.
TH: Obecnie przygotowuję się do występu 15 maja w Łodzi na gali Włodarczyk vs Fragomeni II.
JD: Będziesz pomagał Krzysztofowi w przygotowaniach do walki z Fragomenim?
TH: Ze względu na moje warunki fizyczne nie będę brał udziału w sparringach, czy zajęciach technicznych z Krzyśkiem. Na pewno postaram się go dopingować na walce. Z całego serca życzę mu zwycięstwa.
JD: Z jakiej klasy rywalem chciałbyś walczyć w Łodzi? Masz może na uwadze jakieś nazwiska?
TH: Doborem moich rywali zajmuje się promotor Pan Andrzej Wasilewski i trener Fiodor Lapin. To od nich zależy z kim wychodzę do ringu. Oczywiście chciałbym spotkać się z jak najlepszym rywalem,ciągle się rozwijać i podnosić swój poziom sportowy.
JD: Mimo młodego wieku masz już pewne zawodowe doświadczenie. Znasz swoje zalety i wady, poznajesz różne style boksowania. Z jakimi pięściarzami boksuje Ci się najtrudniej i dlaczego?
TH: To wszystko zależy od indywidualnych cech rywala. Myślę,że najtrudniejszymi rywalami są zawodnicy wyżsi ode mnie, mający dłuższy zasięg ramion.
JD: Kalambay, Nsafoah i Pasi - to ciemnoskórzy pięściarze, z którymi nie zaprezentowałeś swoich wielkich możliwości. Może jakiś problem leży w psychice?
TH: Naprawdę nie chciałbym się usprawiedliwiać, czy tłumaczyć, ale w każdej z tych walk poszło coś nie tak. Nie mam na myśli samej walki. Poza tym w rewanżu z Kalambayem nie było już tak źle (śmiech).
JD: A jak wyglądają plany związane z Twoim ewentualnym wyjazdem za Ocean? Przykład Andrzeja Wawrzyka pokazuje, że amerykański ring jest dla młodych europejskich pięściarzy sporym wyzwaniem.
TH: Na chwilę obecną nie słyszałem o żadnych planach dotyczących mojego wyjazdu do USA. Jeśli chodzi o Andrzeja, to miał pecha. Początkowo miał boksować z facetem o wzroście 210 cm. Sparował z takim rywalem i tuż przed wyjazdem nastąpiła zmiana na zawodnika rodem z wagi cruiser - szybkiego i ruchliwego. Mimo tego wszystkiego Andrzejek wygrał prawie każdą rundę.
JD: Jakie są w tej chwili najmocniejsze strony Tomka Hutkowskiego?
TH: Wydaje mi się, że w tej chwili najmocniejszą moją stroną i zaletą jest świadomość tego jak wiele pracy mnie czeka, aby dotrzeć na szczyt. To powoduję, że daję z siebie wszystko na treningach i mam nadziej to pozwoli mi kiedyś osiągnąć sukces.
JD: Dziękuję uprzejmie i życzę samych sukcesów w kolejnych miesiącach 2010 r.
TH: Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich czytelników.