PALAMAR: SOSNOWSKI BYŁ ZDOLNYM UCZNIEM
Lubomir Palamar, były trener polskiego pretendenta do tytułu WBC w kategorii ciężkiej, Alberta Sosnowskiego (45-2-1, 27 KO) opowiada swoich początkach współpracy z "Dragonem" oraz o tym, jakich elementów ringowego rzemiosła zdążył nauczyć 31-letniego dziś pięściarza. Wyjaśnia również, dlaczego drogi obu mężczyzn musiały się w pewnym momencie rozejść, pomimo wzorowych relacji na linii trener-zawodnik.
Blik.ua: Lubomirze Grigoriewiczu, czy Albert Sosnowski swoją pierwszą przegraną w zawodowej karierze z Kanadryjczykiem Arturem Cookiem poniósł już wtedy, gdy był Pan jego trenerem?
Lubomir Palamar: Nie, współpracę z nim rozpocząłem dopiero po tej porażce. Albert przegrał z Cookiem 17 marca 2001 roku w Budapeszcie przez nokaut w 9. rundzie. Stawką tego pojedynku był tutuł młodzieżowego mistrza świata WBC. Po tej walce z Sosnowskim nie chciał pracować żaden szkoleniowiec – wszyscy uważali, że nie ma on już czego szukać na zawodowym ringu. Mówiono, że Albert upadł i już się nie podniesie. Wobec tego wspólną pracę rozpoczęliśmy tak naprawdę od zera.
- Oceniając całość, nieźle wam ona wyszła - pod Pańskim kierownictwem Sosnowski wygrał piętnaście kolejnych pojedynków.
LP: Dałem mu odpowiednią szkołę. Albert w ogóle nie potrafił boksować z mańkutami. Szwankowała też technika jego ciosu. Jednak Sosnowski okazał się być bardzo chętnym i zdolnym uczniem. Bardzo szybko się uczył. A propos, na sparingi często zapraszaliśmy ukraińskich bokserów.
- A czy cechy Alberta jako człowieka również były takie, jak należy?
LP: Absolutnie. W niedzielę przychodziłem do jego domu – jego rodzice zapraszali mnie na obiad. Siedzieliśmy, obcowaliśmy ze sobą. Żartując, nazywałem go moim dzieckiem, on mnie zaś - swoim ojcem.
- Dlaczego więc rozstał się Pan z nim w 2004 roku?
LP: Jego promotor, Krzysztof Zbarski próbował zaoszczędzić na wynagrodzeniu trenera. Pracowałem z Albertem tylko w czasie jego przygotowań do walk – przyjeżdzałem na jeden miesiąc, potem znowu. Płacono mi około 300-400 dolarów miesięcznie. A kiedy złożyłem zapytanie o podwyższenie zarobków, Zbarski wolał zatrudnić innego szkoleniowca, który zgodziłby się pracować za takie pieniądze. Sosnowski w tej sytuacji o niczym nie decydował. Mnie akurat trafiła się oferta z Iranu, wyjechałem do Azji. Później wróciłem do mojego rodzinnego miasta. Obecnie moje trenerskie doświadczenie nie jest wykorzystywane. Szkoda.
życie pokazało,że ważną jak nie najważniejszą rzeczą
przed takimi pojedynkami, oprócz umiejętności technicznych,
jest DUCH WALKI-SERCE DO WALKI-SIŁA CHARAKTERU-CHARAKTER WOJOWNIKA
jeśli Albert wniesie na ring te cechy... to będę spokojny
wiem że to wszystko jest w jego zasięgu
trzymam kciuki b.mocno
pzdr
bialyarchitekt
To przykre, że Twoi rodzice nie znali pojęcia antykoncepcja.
Dla mnie Albert to "student" który musiał zostawać po wykładach i kuć po nocach gdy inni balowali ale skończył uczelnie z oceną dobą!
Ciekawe stwierdzenie ale do Alberta pasuje..tez u niego wielkiego talentu nie widze a jedynie upor i ciezka prace..
Co do Alberta, pamiętam że u tego trenera nauczył się balansu, ruchliwości w ringu, bicia seriami i zaczął walczyć całkiem ładnie technicznie. Wygrał min z tym wielkim murzynem, który min znokautował na koniec kariery Sandersa. Po ich rozstaniu faktycznie Sosnowski się pogorszył, spadła wydolność, zaczął się znowu nastawiać na pojedyncze ciosy. Ostatnimi czasy zaczęło się to zmieniać na lepsze.
Moim zdaniem rozstanie z trenerem Palamarem było błędem.
Dobry jesteś.
Mnie to śmieszy, ale chyba większości userom działasz na nerwy.
Myślę, że jeślibyś zamiast samochwalenia pisał tylko posty na temat- obyłoby się bez zgrzytów.
P.S. Co Ty jeszcze chłopie robisz w psychologii. Z takim PR-em wal prosto do polityki. Sukces murowany.
Pozdrawiam ^_^
termin walki ustalony
przeciwnik też
poobrzucajmy się mięsem po walce!!!
będzie fajniej!!!
będzie za co!!!
a teraz???słowo za słowo?
ja kibicuje Albertowi ... jak spartoli walkę
powiem o siebe . . . frajer i najwniak
Albert do boju!!!
Panowie to Polak!!!
Niezależnie od trenera i techniki!!!
BA