DANNY GREEN O JONES vs HOPKINS II
Danny Green (28-3, 25 KO), mistrz IBO wagi junior ciężkiej, z zainteresowaniem obejrzy sobotnią walkę swej ostatniej ofiary. 3 kwietnia Roy Jones Jr. (54-6, 40 KO) po siedemnastu latach ponownie zmierzy się z Bernardem Hopkinsem (50-5-1, 32 KO).
Australijczyk chciałby skrzyżować rękawice ze zwycięzcą tego pojedynku. Nawet jeśli Jones przegra z "Katem", to wciąż posiada ważną klauzulę dotyczącą rewanżu z Green'em na terenie USA. Tymczasem Danny przygotowuje się do starcia z Mannym Siacą (22-6, 19 KO), walka odbędzie się 14 kwietnia na Challenge Stadium w Perth (Australia).
- Chcę zobaczyć ten pojedynek. Bardzo ciekawi mnie co się wydarzy - mówi 37-letni Green. - Pokłóciłem się z Hopkinsem, ale w oglądaniu tej walki mam swój interes. Mogę zagwarantować, że nie zostanie znokautowany w pierwszej rundzie. Jeśli jednak Roy wygra z Bernardem to tym samym uczyni moje zwycięstwo jeszcze większym.
Green twierdzi, że nie zlekceważy swojego najbliższego przeciwnika. Jego odwieczny rywal, Anthony Mundine (38-3, 23 KO), stracił przez to pas WBA w kategorii superśredniej.
- Jeśli podchodzisz do walki zbyt zrelaksowany i pewny siebie, co może się zdarzyć jeśli w dwie minuty zdemolowałeś Roy'a Jonesa, możesz obudzić się za późno i wszystko zamieni się w koszmar - powiedział "Green Machine". - Jestem skupiony i skoncentrowany. Dla niego to szansa na lepsze życie, a zdeterminowany pięściarz, to groźny pięściarz.
Co za bzdura.
Jak Roy wygra z Hopkinsem,to powinni dopisać Green'owi Kata do rekordu.
Wszystko sie zgadza tyle ze Roy jest juz po 40 tce..On juz nie moze zmienic swojego stylu boksowania bazujacego na refleksie..Wizytowka wrecz Roya zawsze byly opuszczone rece, brak gardy a w tym wieku niestety refleks juz zawodzi..Choc uwazam Jonesa za genialnego boksera to walka z Greenem pokazala ze czas zawiesic rekawice na kolku aby wlasnie taki Danny Green pozniej nie mogl chwalic sie w rekordzie Royem bo piesciarsko dzieli ich galaktyka..
Wiadomo, to wszystko prawda, co piszesz. Natomiast w moim myśleniu o dzisiejszym Royu jest pewien paradoks, a mianowicie taki, że z jednej strony też jestem za zakończeniem jego wielkiej i pięknej kariery - jak najbardziej. Z drugiej zaś tryskam złością na niego, że na stare sportowe lata bierze sobie takich Greenów i daje się im stłuc, bo być może niedostatecznie na "setkę" traktuje tego typu pojedynki, a później wychodzą kwiatki. Chciałbym, żeby przed odejściem wykorzystał całe swoje pokłady (patrz walka z Lacym) i dobitnie udowodnił przypadkowość poprzedniego starcia dumnemu Dankowi, którego nie trawię. Nie mogę znieść, że Green (pomimo innych galaktyk jeśli chodzi o poziom ringowy, jak mówisz) chodzi i się nosi, że nawalił Jonesowi Jr. Bez względu na wynik walki z legendą B-Hopem (z nim przegrać to nie wstyd) niech dopadnie później Dannego, wskaże mu miejsce w szeregu, a potem niezwłocznie zawiesza rękawice na kołku i żyje szczęśliwie. Chciałbym takiego scenariusza końca kariery RJJ. Możliwe?? Nie wiem.
Zgadzam się z Tobą w 100%.
Moim skomnym zdaniem powinna obowiązywać zasada, że po zwycięstwie nad jakimś bokserem, wszyscy przez niego pokonani powinni być dopisywaniu do rekordu zwycięzcy !!!!.
Dzwię się, że po zdecydowanej wygranej greena na rjj, nie dopisano mu Kata do rekordu od razu, mam namyśli ten wygrany pojedynak z przed 15 lat...
bravojasiu,
Nie dopisali,bo po 10 latach następuje przedawnienie :)