SHAW: TO BYŁ DESPERACKI CZYN FRUSTRATA
Przed kilkoma godzinami Wilfried Sauerland zaatakował Andre Dirrella (19-1, 13 KO), oskarżając go o odegranie przedstawienia, które pozwoliło mu uniknąć dalszej walki z rozkręcającym się Arthurem Abrahamem (31-1, 25 KO).
Walczący przed swoją publicznością Amerykanin kontrolował pojedynek od pierwszego gongu. W czwartej rundzie źle ustawiony Abraham zaliczył pierwsze deski w karierze po długim lewym prostym Dirrella. Równo z gongiem kończącym siódme starcie, po kapitalnej kontrze Andre, "Król Arthur" znów wylądowałby na macie ringu, lecz uchroniły go przed tym liny. Sędzia nie liczył jednak Niemca, co spotkało się z krytyką ze strony sympatyków Amerykanina. W dziesiątym starciu to "Matrix" zanotował flash nokdaun, ale prowadzący walkę arbiter ringowy błędnie uznał to za poślizgnięcie.
W przedostatniej rundzie, cofający się Amerykanin poślizgnął się na mokrej macie ringu i gdy klęczał na jednym kolanie, Abraham rozmyślnie uderzył go obszernym ciosem z prawej ręki. Dirrell przez ułamek sekundy zastygł w miejscu, po czym bezwładnie opadł wytaczając się za liny.
Walkę przerwano, a mający bezpieczną przewagę punktową Dirrell został ogłoszony zwycięzcą przez dyskalifikację po celowym faulu ze strony rywala. Na kartach sędziowskich widniały w tym czasie wyniki 98-91, 97-92 i 97-92.
- Sauerland jest sfrustrowany - twierdzi Gary Shaw. - Jest promotorem Abrahama czy ministrem propagandy? Może Abraham jest przyzwyczajony do tuszowania podobnych zagrywek u siebie, ale tutaj, dzięki telewizji Showtime, świat miał okazję zobaczyć nie tylko haniebny czyn Abrahama, ale również masę powtórek ukazujących Arthura patrzącego na Andre podczas zadawania tego ciosu. Obejrzeliśmy to pod każdym kątem. Abraham uderzał z premedytacją. Po tym co widziałem stwierdzam, że jest tchórzem, a jego promotor niczym się od niego nie różni. To był desperacki atak frustrata.
- Wolę jednak skupić się na doskonałym występie Dirrella - powiedział Shaw. - On pierwszy zdołał posłać Abrahama na deski. Pierwszy zadał mu porażkę. To wielkie dokonania. Andre był lepszy, silniejszy i sprytniejszy. Jego występ to wspaniała robota, prawdziwa Mona Lisa, perełka.
- Po walce Andre pojechał do szpitala, gdzie przez trzy godziny był badany, nim wypuszczono go dzisiejszego ranka. Jestem z niego bardzo dumny. Będąc pod ścianą dał lekcję boksu głownemu faworytowi turnieju.
Pojedynek otwierał drugą fazę etapu grupowego turnieju Super Six.
- Chciałbym podziękować wszystkim za doping, szczególnie mam na myśli moich fanów z Flint i Detroit - powiedział 27-letni Dirrell. - Dziękuję, że byliście na mojej walce. Cieszę się, żę będę mógł teraz spędzić trochę czasu z rodziną. Potrzebny mi odpoczynek.
nawet chwilę po tym niby nokaucie Andre ryczał jak baba... inny bokser, np. Andrew Gołota rzuciłby się na niego i cała sala aby się lała. Dodam, że Huck już był w ringu i czekał na mordobicie...
mmm- CYTAT ROKU.. "inny bokser,np. Andrew Gołota rzuciłby się na niego i cała sala aby się lała"-mówisz o tym Andrzeju co poddał się po pierwszym naprawdę mocnym ciosie od Granta czy o tym co uciekł w przerwie między rundami w walce z Tysonem! - ochłoń Człowieku!
:))
uwazalem ze znasz sie cos naboksie a takie glupoty wypisujesz
Gołota miał owszem chwile kiedy zaskakiwał swoją postawą w ringu , ale nie można go uważać za wzór machomena - twardziela z e stalowymi jajami.
Pozwyżej przykłady jego słabości podał kolega i takie zresztą są niezaprzeczalne fakty
mow co chcesz ale walka z Tysonem skonczyla z powodu powaznej kontuzji a ty jako stary kibic boksu powinienes to wiedziec a to ze wyszla zadyma prze zachowanie Andrzeja to inny temat
co do reszty masz racje bo fakty sa jakie sa i sie z nimi nie dyskutuje
Odyniec,
Jasne, z perspektywy czasu walka z Tysonem (kontuzja Andrzeja + Tyson na maryśce) = No contest.
Jednak na żywo wyglądało to tak jakby Andrzej rzeczywiście przestraszył się, że Tyson zapakuje go w czarny foliowy worek (jak to mówił na konferencji) i po prostu uciekł. Zresztą, wszyscy w jego narożniku tak myśleli, bo jego rezygnacja była tuż przed wyjściem na ring kiedy rzucił do trenera zwyczajne "stop the fight". Dlatego wyszła taka szopka. My wiemy co było powodem, jednak większość dalej myśli, że POLAK po prostu uciekł - wynik idzie w świat. Nawet potem w wywiadzie w szatni, tuż po walce Gołota był po prostu załamany i nie wspomniał o kontuzji, tylko o head-buttingu Tysona.
Stonka odniósł się do debilnego (przepraszam, ale tylko takie słowo tu pasuje) komentarza MMM, który jak duża część ludzi tutaj postrzega Gołotę i jego karierę w bardzo idealizujący-patriotyczny sposób, nie mogąc spojrzeć na niektóre sprawy w trzeźwy sposób i potem piszą o wielkim sercu Andrzeja do walki - co tak naprawdę jest brednią, bo tego serca Andrzejowi zawsze brakowało, a w szczególności w tych największych walkach.
hahah jeszcze ma pretensje do sedziego
to mozna porownac z tym co zrobil Dirrel
Nie obrażaj ludzi
Ja cie nie znam i nie chce obrażać ale żeby to było ostatni raz