VALERO OCZYSZCZONY Z ZARZUTÓW
Żona Edwina Valero (27-0, 27 KO), Jennifer Carolina, odmówiła złożenia oskarżenia w sprawie pobicia, jakiego prawdopodobnie dopuścił się na niej pięściarz. Kobieta twierdzi, że obrażenia, które poniosła zostały spowodowane upadkiem ze schodów. Lekarze opiekujący się Caroliną zdiagnozowali u niej objawy ciężkiego pobicia. Kobieta ma na ciele liczne siniaki, blizny i zadrapania, a także zbite płuco i poobijane żebra.
Valero pojawił się w szpitalu, lecz zachowywał się agresywnie w stosunku do personelu, więc ochrona obiektu musiała go zaaresztować. Eloiza Vivas, matka pięściarza, potwierdza oficjalną wersję wydarzeń, mówiąc, że Carolina spadła ze schodów w zeszłym tygodniu. Co ciekawe, przed rokiem również i ona (wraz z siostrą Edwina) padła ofiarą fizycznej napaści ze strony nadpobudliwego boksera. W tamtym przypadku oskarżenie zostało wycofane.
Dla mnie Valero,to ciągle zagadka.On nie walczył jeszcze z NIKIM.
Jeśli Antonio DeMarco (przez pewien okres tymczasowy mistrz WBC, który został prawie pozbawiony zdrowia i półprzytomny opuszczał ring po starciu z Valero) to jest nikt, to gratuluję przeglądu sytuacji. Fakt, Valero nie ma "specjalnych nazwisk" w swoim imponującym rekordzie, ale walką z naprawdę dobrym DeMarco (deklasując go) udowodnił, że potrafi zniszczyć i klasowych fajterów. Gamboy pewnie nie, ale byłoby gorąco. Już wiele razy pisałem, że Edwin może pozwolić sobie na "szwajcarski ser" w obronie, ponieważ wyczucie dystansu i prace na nogach (błyskawiczny odskok-doskok) ma rewelacyjny, jak prawie nikt inny. Moje zdanie.
tonka,
No właśnie,dobrze to ująłeś.DeMarco jest tylko "naprawdę dobrym" bokserem.
Pisząc o Valero miałem na myśli,czy jest On w stanie zwojować świat,dotrzeć na szczyt.Bo to,że jest bardzo dobry nie ulega wątpliwości.Nie walczył jeszcze z nikim wybitnym,dlatego jest zagadką dla mnie.
Mi,odkąd Go zobaczyłem,kojarzy się z Hattonem,taki rzeznik,kogucik,który z wybitnymi mistrzami zostanie upokorzony.Ale zobaczymy...
Swoją drogą na tej fotce koleś wygląda jak Lu Kang z Mortal Kombat hehehe
Baby to są baby... nie zrozumiesz:)
Jedna woli, dostać raz na jakiś czas i mieć za co żyć niż odejść od oprawcy i zostać na lodzie, bo co ona potrafi skoro jej codziennymi obowiązkami było to żeby ładnie wyglądać.
Druga lubi raz na jakiś czas dostać, bo wtedy wie że mąż ją kocha, np. "zatańczyłam z Marianem i Józkiem, a on na mnie nawet nie nakrzyczał/uderzył, już mnie nie kocha???"
Ogólnie nasz problem polega na tym, że na takie wiadomości patrzymy przez pryzmat naszej Matki, siostry czy dziewczyny/żony, a te kobiety są w większości dobre i mają w głowie poukładane. Jednak nie życzę Ci, żeby trafiła Ci się dobrze maskująca żmija kiedyś, bo z taką szybko można zmienić zdanie co do kobiet :)
Masz racje. Ale jesli trafisz na taka maskujaca sie zmije w postaci zony/dziewczyny tego pokroju co opisales, to trzeba pokazac jaja i odejsc od niej. Poprostu. Przeciez to o wiele lepsze rozwiazanie niz wieczne rekoczyny i tlumaczenie sie w szpitalu i na policji, tak jak robi to Valero. Ja osobiscie nie moglbym w lustrze spojrzec sobie w twarz jesli bym podniosl reke na kobiete. Lepiej wziasc szmaty i odejsc, albo odwrotnie, wyrzucic z mieszkania. Ale bic? Bez przesady ludzie...