MIRANDA: BUTE MI NIE ZAGROZI
Prawdopodobnie najsilniej bijący pięściarz kategorii superśredniej, Edison "Pantera" Miranda (33-4, 29 KO), wkracza w decydującą fazę przygotowań do zaplanowanego na 17 kwietnia pojedynku o należący do Luciana Bute (25-0, 20 KO) mistrzowski pas federacji IBF.
Od dziewięciu miesięcy Kolumbijski puncher trenuje pod okiem Joe Goossena, który za cel postawił sobie zrobienie z Mirandy boksera. Jak dotąd trudno ocenić efekty jego starań, bo Edison znokautował ostatniego przeciwnika, Francisco Sierrę (20-3, 19 KO), już w pierwszej rundzie. Pierwszym wyznacznikiem postępów "Pantery" będzie więc od razu walka mistrzowska.
- Już pierwszego dnia nawiązałem z Joe odpowiednią więź. Od tego czasu widzę jak się rozwijam - twierdzi 29-letni Miranda. - Wierzę, że to on jest brakującym składnikiem i razem z nim zdobędę mistrzowski pas. Mając go w swoim narożniku wiem, że osiągnę to, czego chcę.
Do pojedynku z Bute zostały trzy tygodnie i Miranda wydaje się być gotowy.
- Od kiedy przeniosłem się do Kalifornii, zadedykowałem moje życie tej dyscyplinie - powiedział Kolumbijczyk. - Trenuję sześć razy w tygodniu, codziennie po kilka godzin. Jeśli chodzi o psychikę i przygotowanie fizyczne, to nigdy nie czułem się bardziej gotowy. Po raz pierwszy nie mam też problemów z wagą.
Walka odbędzie się w Bell Centre w Montrealu. Lokalizacja nie przeszkadza jednak Mirandzie.
- Kilka razy byłem w Montrealu. Kocham to miasto, bo ono kocha boks. Zdaję sobie sprawę z tego, że Lucian Bute to miejscowy bohater, ale wiem też, że ludzie chcą obejrzeć show - mówi "Pantera". - Dam kibicom to czego pragną. Nie przyjeżdzam po wypłatę. Zamierzam pokonać Bute. Cenię go sobie wysoko, ale gdy jestem w takiej formie, on nie stanowi dla mnie zagrożenia.
- Fani boksu w Montrealu nie będą zawiedzeni jego porażką i utratą tytułu - kontynuuje Kolumbijczyk. - Zamiast tego zauważą we mnie talent i pasję, którą mam dla tego sportu. Będą opuszczać halę szczęśliwi, bo dostaną to, za co płacą. Zobaczą w ringu nieustraszoną panterę, silną i pragnącą zwycięstwa. Chciałbym potem wracać do Montrealu, by bronić tam pasa. To najlepsi kibicie na świecie, zasługują na to.