KESSLER, GREEN I WARD O DIRRELL vs ABRAHAM
Za kilkadziesiąt godzin na Joe Louis Arena w Detroit rękawice skrzyżują niepokonany Niemiec ormiańskiego pochodzenia - "Król Arthur" Abraham (31-0, 25 KO) i zdeterminowany Andre "The Matrix" Dirrell (18-1, 13 KO).
Wczoraj niedawny rywal 26-letniego Amerykanina, Carl Froch (26-0, 20 KO), mimo trudności ze wskazaniem zwycięzcy, wyraził nadzieję, że Abraham brutalnie znokatuje Dirrella. Oto opinie pozostałych uczestników turnieju.
- Myślę, że walka skończy się bliskim werdyktem, może nawet będzie to remis - przewiduje 31-letni Duńczyk Mikkel Kessler (42-2, 32 KO), który w pierwszej fazie dość niespodziewanie przegrał z Andre Wardem. - Abraham jest bardzo pewny siebie. Zawsze ta sama taktyka i styl. Z jego strony nie spodziewałbym się niczego nowego. Dirrell potrafi dostosować się do rywala i na bieżąco zmieniać założenia w zależności od tego z kim walczy. Poza tym, on desperacko potrzebuje tego zwycięstwa. W przypadku porażki będzie miał wielkie problemy z trafieniem do finałowej czwórki. To faworyzuje Abrahama. On walczył już w Stanach i znokautował Edisona Mirandę, doświadczenie z tamtej walki bardzo mu się teraz przyda. Wrogo nastawiona publika to dla niego nic nowego. Z drugiej strony, nie jest u siebie w bezpiecznym Berlinie. Walka zapowiada się interesująco i wszystko zależy od tego jak widownia wpłynie na Dirrella i czy zdoła on wykorzystać tę drobną przewagę.
Andre Ward (21-0, 13 KO), mistrz WBA w wadze do 168 funtów, spodziewa się walki życia ze strony Dirrella.
- Dirrell jest w doskonałej formie, gotowy na przeboksowanie dwunastu rund w pełnym skupieniu. Wierzę, że wygra - twierdzi złoty medalista olimpijski z Aten. - Abrahama nie można lekceważyć, należy mu się szacunek. To weteran, bardzo silny zawodnik. Ale Dirrell rozumie, że zwycięstwo jest mu potrzebne. On walczy przed swoją publicznością, u siebie w domu. To da mu dodatkową siłę i może zaważyć na wyniku. Na tym polega piękno boksu. Wszyscy musimy to zobaczyć. Spodziewam się zwycięstwa Dirrella.
Również Allan Green (29-1, 20 KO), który zastąpił Jermaina Taylora, uważa, że jego rodak powinien sobie poradzić, jeżeli uporał się w pełni z kontuzją pleców.
- Abraham jest dużo silniejszy fizycznie, ale to jego jedyna przewaga - twierdzi 30-letni "Ghost Dog". - Dirrell powinien sobie poradzić, bo jest lepszym bokserem. Wygra, jeśli po urazie nie ma już śladu.
Co do werdyktów to akurat w Ameryce są najsprawiedliwsze.
Dirrell ma wszystko aby pokonać Abrahama. Na pewno początkowe rundy będą należeć do niego, a Abraham będzie sie czaił na nokaut w końcowych rundach. Jeśli Andre będzie konsekwentnie realizował plan taktyczny, nie poniesie go młodość i nie stanie się zbyt pewny siebie i nie zacznie pajacować to wygra i to zdecydowanie. Wbrew pozorom zadac nokautujący cios jeśli nie wygrywa sie walki nie jest proste, szczególnie przy kimś takim jak Dirrell. Arthur też nie jest jakims bohaterem, miał walk i12 rundowe, mocno męczył sie z np Simonem i nie obchodzi mnie że był wtedy zmęczony zbijaniem. Reasumując, jeśli Matrix będzie mądry w ringu to nie wyłapie żadnej bomby i wygra. i mam nadzieje że tak właśnie będzie.
PS Transmisja 1:15 Polsat Sport Extra
oby to sie sprawdziło, tez mam takie wrazenie, ze jesli niemiec nie trafi 'lucky punch', to dirrell spokojnie go obskoczy.
stac go na to, bo mozliwosci ma znacznie wieksze niz abraham. pzdr
wiem, wiem, dirrel tez nie walczył z kims takim jak artur, ale jest po prostu wszechstronniejszy.
Tylko, żeby oprócz tej szybkości miał coś więcej, bo to ciosy (ich ilość i moc) przesądzają o wyniku walki. Sama szybkość już raz zgubiła Dirrella (z Frochem). Choć tak naprawdę u brytoli nastąpił wałek.
Stawiam na Abrahama, ale sercem jestem za Andre.
Nie próbuj mi wmawiać że Dirrell nie ma nic oprócz szybkości. Wszystko będzie po jego stronie oprócz siły fizycznej. Ale to się da zniwelować. Abrahamyan żeby wygrać bedzie potrzebował jak zwykle błędu u przeciwnika (Taylor, Miranda II). No i pierwszy raz będzie walczył z zawodnikiem tak wysokiej klasy w jego prime'e. Nie wolno o tym zapominać.