STEWARD: NIKT NIE BIŁ TAK, JAK WŁADIMIR
Emanuel Steward, trener mistrza świata IBF i WBO w kategorii ciężkiej – Władimira Kliczki (54-3, 48 KO), w wywiadzie udzielonym serwisowi On The Ropes Boxing Radio na czwórkę ocenia występ swojego podopiecznego przeciwko Eddiemu Chambersowi (35-2, 18 KO). Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami wybitnego szkoleniowca, w których tłumaczy dlaczego "Dr Żelazny Młot" nie został do tej pory okrzyknięty najlepszym ciężkim w historii, opowiada, w jaki sposób Ukrainiec nokautuje rywali podczas sparingów oraz wyjaśnia, dlaczego David Haye (23-1, 21 KO) nie miałby większych szans w konfrontacji z 34-letnim Kliczką.
- Władimir mógł zaprezentować się lepiej w walce z Chambersem, całkowicie było go na to stać. Mimo wszystko sprawił się nieźle – ocenia 66-letni szkoleniowiec. - W ciągu ostatnich kilku rund przyszło mi się jednak postarać, żeby zmusić go do zmienienia typowego dla niego stylu walki. Wtedy autentycznie się rozzłościł, zakipiały w nim emocje, wyszedł i wykazał się. Na tym polega moja praca – robić wszystko, aby pięściarz wystąpił najlepiej, jak potrafi. Jestem zadowolony, że zareagował i zrobił to, czego od niego oczekiwano. Oceniając swój występ oraz nasze rozmowy w ostatnich dniach, Władimir zrozumiał, że walczy nie dość aktywnie, nazbyt racjonalnie i statecznie. Myślę, że w przyszłości zobaczymy w nim boksera bardziej agresywnego.
- Jeśli Władimir pokazywałby chociaż 80% tego, na co go stać, a obecnie pokazuje może około 60%, zostałby największym bokserem wagi ciężkiej w historii boksu – kontynuuje Steward. - Nigdy przedtem nie zdarzyło mi się pracować z zawodnikiem dysponującym tak potężnym pojedynczym ciosem. Nigdy też nie widziałem, aby podczas treningu ktoś znokautował przeciwnika przez jego blok, a tak mianowicie zdarzyło się trzy tygodnie temu z jednym ze sparingpartnerów. Władimir wyprowadził lewy hak, rywal zablokował cios, lecz i tak został znokautowany, nawet pomimo dwudziestouncjowych rękawic. Kliczko posiada niewiarygodnie silny pojedynczy cios, być może właśnie dlatego nie bije dużo kombinacji. Jednak jego problemem i słabością jest fakt, że wykonuje zbyt dużo zwodów. Tym, co go wyróżnia, jest zachowywanie mocy uderzenia do ostatnich rund. Wielu mistrzów nokautu, takich jak Tyson, wyglądało wspaniale w rundach początkowych, natomiast bardzo rzadko w końcówkach. Władimirowi zdarzało się nokautować przeciwników na początku walki, jak uczynił to z Chrisem Byrdem, Rayem Austinem czy Eliseo Castillo. Udawało mu się to, o ile mocne ciosy zaczął wyprowadzać wcześnie. Walcząć z Samuelem Peterem, w podobnym okresie pojedynku trzykrotnie musiał podnosić się po nokdaunach, a jednak ostatnim starciu tego nadzwyczaj ciężkiego boju, to Peter znalazł się na krawędzi nokautu po jednym uderzeniu – lewym sierpowym.
- Bardzo chciałbym zobaczyć pojedynek Władimira z Haye'm, ponieważ są oni jedynymi ciężkimi, którzy dysponują wybuchową mocą: szybkością oraz pojedynczym, nokautującym ciosem - ocenia doświadczony trener. - Władimir znokautowałby go nie później niż w czwartej rundzie. A to dlatego, że Haye jest jednym z nielicznych ludzi, w stosunku do których Władimir nastawiony jest wrogo. W ewentualnej walce byłby bardzo agresywny, podobnie jak w swoim drugim pojedynku z Chrisem Byrdem. Myślę, że byłoby to widowiskowe i pasjonujące starcie, niezależnie od tego, czy skończyłoby się nokautem, czy w inny sposób. Spotkałaby się w nim dwójka bokserów znanych ze swojej potężnej siły, szybkości oraz słabych podbródków, dlatego bój byłby porywający. Jednak moim zdaniem, gabaryty Władimira, jego silny jab, a także wspaniała umiejętność wyprowadzania krótkich, mocnych ciosów z obydwu rąk – wszystko to sprawi Haye'owi sporo problemów, których nie zdoła przezwyciężyć. Lecz jeśli upoluje Władimira, to może go znokautować, gdyż bije silnie, szybko i często. Kiedy zaczyna wyprowadzać ciosy, należy odejść na dystans. Haye nie zawahałby się. Dlatego, jako miłośnik boksu, chciałbym widzieć tę walkę.
Steward dzieli się również swoimi przewidywaniami dotyczącymi zaplanowanej na 4 kwietnia w Manchesterze walki pomiędzy Hayem a Johnem Ruizem (44-8-1, 30 KO). - Uważam, że David wygra, ponieważ po jego stronie stoi zarówno szybkość, jak i młodość. Walczy w swojej ojczyźnie, w swoim mieście, przed własną publicznością – komentuje wybitny szkoleniowiec. - Jednak Ruiz to kawał wojownika, prawdziwy bokser wagi ciężkiej, ma twardą szczękę. Nie wydaje mi się, że David dysponuje takimi zdolnościami i koordynacją jak Roy Jones, aby w przeciągu dwunastu rund ruszać się i unikać ciosów. Głównym problemem Haye'a jest szczęka. Byłem rozczarowany, kiedy znalazł się na deskach w starciu z Monte Barrettem. Wielu ludzi liczy na to, że Haye zwyczajnie wyjdzie i zniszczy Ruiza. Możliwe, że tak się stanie, chciałbym tego, lecz uważam, że szanse na taki rezultat są niezbyt wielkie.
w anglii jest uwielbiany i jak powiedzialem ze walke z Walujewem walczyl jak ciota to sie oburzyli ze przeciez byl swietny bo latal jak pszczolkai zadlil...
a na stwierdzenie ze boi sie Kliczkow angle twierdza ze to Kliczki sie boja i unikaja Haye'a
mnie to tylko bawi bo po nich sie tego spodziewalem - Hattona tez uwazali za mistrza P4P
Froch rowniez wierzy ze Haye wygra z bracmi Kliczko.
Ja lubię Davida Haye a co ? Nie wolno ?
Ibeabuchi
To samo można powiedzieć o Francuzach,Szwajcarach i przede wszystkim Polakach. Chociaż my jesteśmy tak skomplikowanym narodem,że ciężko nas podpiąć pod jakiekolwiek uogólnienie :D
Polakach? Ze strony patriotycznej napewno sie lepiej reprezentujemy niz nie jeden inny narod ale to samo dotyczy samokrytycznosc. Biorac wszystko razem jest to wybuchowa mieszanka - nasze Polskie piekielko jak to niektorzy okreslaja :)
masz totalna racje - mieszkam przy niemieckiej granicy i czesto u nich bywam zarowno sluzbowo jak i prywatnie , dokladnie to samo w anglii- mam bierzacy kontakt z niemcmi i angolami
i co? moj wniosek jest taki ze te dwa narody ktore sie szczerze nienawidza sa do siebie na maxa podobne, maja podobne cechy i przywary i chyba to sprawia ze sie tak niecierpią no i oba kraje wspolzawodnicza o prymat "naj" w Europie
troche sytuacja jak my i ruscy
dokladnie :) Widze ze tez swoje przezyles z naszymi zachodnymi sasiadami. Im wiecej czasu z nimi spedzasz tym bardziej nieznosni sie robia - takie moje osobiste zdanie.
Ja tez poznalem mnostwo niemcow, i niestety nie do konca moge sie z Toba zgodzic. Tacy przereklamowani piesciarze jak Maske, Otke czy bracia Rocchigiani swego czasu byli uwazani, wsrod niemcow oczywiscie, za mistrzow prawdziwego zdarzenia.
Michalczewskiego tez szanowali, az do momentu gdy zmienil obywatelstwo spowrotem na Polskie, wtedy nagle fanow niemieckich zabraklo jak i plecy ze strony menedzera...
W telewizij tez tragedia, ostatnio proboja wcisnac widzom jaki to wielki talent z tego Kretschmanna. Cztero czesciowy reportaz (nadmuchany az rzygac sie chce) ma pokazac przez jaka ciezka droge przechodzi Kretschmann, by moc sie zrewanzowac Bakhtovowi za ostatnia porazke. I uwierz mi, znam niemcow co ten cyrk ogladaja i przezywaja gdyby to byla walka o najwyzsze laury. A werdykt przeciez i tak juz zgory znany jesli walka potrwa caly dystans - ale niemcy to i tak kupia. Tak to jest gdy czasy Schmelinga juz dawno minely a poprzeczka niemieckich kibicow wciaz ta sama. Nawet niechce pomyslec jaka bylaby histeria i szal gdyby niemcy mieli zawodnika pokroju Adamek, Proksa, Masternak albo swego czasu Golota.
To tyle na temat niemieckich pogladow.
Sproboj dokladnie to samo powiedziec/wytlumaczyc niemcowi co mi napisales, a szybko sie zdziwisz na ich reakcje. Bron Boze ze powiesz slowo na Maske, a ze przed V.Hillem nie uciekal to czemu mialby przed Michalczewskim uciekac. ''Dzentelmen'' Henry Maske taki pseudonim mu dali niemcy. I tak samo tez walczyl, jak mieki zawodnik bez jaj. Do dzis wystepuje w TV jako wielki znawca bokserski a niemiecka publicznosc uwielbia go ogladac. Niemcy sa za bardzo zakochani w sobie zeby spojrzec realnie na fakty.
Moze w twoim osobistym, albo czysto niemieckim zestawieniu jest w TOP 10 swojej wagi, ale poza nia jest absolutnym zerem, calkowicie nieznana postacja w boksie zawodowym. Zapytaj sie w Stanach kogos na ulicy czy zna piesciarza o nazwisku Otke, a zostaniesz wysmiany w twarz. Otke byl nikim, ukrywal sie w swoim malym niemieckim swiecie i myslal ze zwojowal swiat. Wiec idz sie lepiej doucz troche na temat boksu i nie rob z siebie posmiewiska. Nie wiem jak u ciebie w domu ze soba klapacie pyskami (twoje slowa) ale tutaj na forum wyraz swoje zdanie bez wyzwisk i obrazania innych.
Ibeabuchi mimo ze nie osiagna zbyt duzo, byl niesamowitym talentem ktory mial papiery na jednego z najwiekszych piesciarzy wszechczasow. I kazdy prawdziwy znawca tobie to potwierdzi. Ja bardzo podziwialem jego niegdys wielki talent, z drugiej strony on jako czlowiek nie wzbudzal wemnie sympati a raczej niechec. Ibeabuchi stoi dla mnie raczej jako taki symbol boksu. Wspaniala dyscyplina sportowa z ktorej wyszlo tyle swietnych postaci, talentow, prawdziwych wojownikow. A z drugiej strony chyba zaden inny sport nie wychowal tylu kontrowersyjnych osobowosci i przypadek upadku pojedynczych sportowcow, co boks. Cos w stylu Yin i yang z chinskiej filozofii.
Tak wiec twoje dziecinne zachowanie, jechanie po Ibeabuchim, zupelnie mnie nie rusza.
Moze w twoim osobistym, albo czysto niemieckim zestawieniu jest w TOP 10 swojej wagi, ale poza nia jest absolutnym zerem, calkowicie nieznana postacja w boksie zawodowym. Zapytaj sie w Stanach kogos na ulicy czy zna piesciarza o nazwisku Otke, a zostaniesz wysmiany w twarz. Otke byl nikim, ukrywal sie w swoim malym niemieckim swiecie i myslal ze zwojowal swiat. Wiec idz sie lepiej doucz troche na temat boksu i nie rob z siebie posmiewiska. Nie wiem jak u ciebie w domu ze soba klapacie pyskami (twoje slowa) ale tutaj na forum wyraz swoje zdanie bez wyzwisk i obrazania innych.
Ibeabuchi mimo ze nie osiagna zbyt duzo, byl niesamowitym talentem ktory mial papiery na jednego z najwiekszych piesciarzy wszechczasow. I kazdy prawdziwy znawca tobie to potwierdzi. Ja bardzo podziwialem jego niegdys wielki talent, z drugiej strony on jako czlowiek nie wzbudzal wemnie sympati a raczej niechec. Ibeabuchi stoi dla mnie raczej jako taki symbol boksu. Wspaniala dyscyplina sportowa z ktorej wyszlo tyle swietnych postaci, talentow, prawdziwych wojownikow. A z drugiej strony chyba zaden inny sport nie wychowal tylu kontrowersyjnych osobowosci i przypadek upadku pojedynczych sportowcow, co boks. Cos w stylu Yin i yang z chinskiej filozofii.
Tak wiec twoje dziecinne zachowanie, jechanie po Ibeabuchim, zupelnie mnie nie rusza.
Zawsze lize niestety dupe tym ktorym trenuje i mowi co to nie oni.
Przeciez o Hayeu tez sie dobrze wypowiedzial:)
A znaszjakiegos trenera co sie zle wypowiada o swoim podopiecznym.Czytales ostatnie wypowiedzi Ronniego Shieldsa o Adamku
Ibeabuchi
Moze wymienieni przez Ciebie piesciarze bili mocniej od Wladimira ale tak jak powiedzial Steward Kliczko potrafi rownie mocno i dynamicznie uderzyc zarowno w 1 jak i 12 rundzie walki a ta sztuka nie zawsze udawala sie piesciarza posiadajacym mocne kopniecie
Zgadza sie. Tylko ze ja pisalem wylacznie o sile uderzenia. A co do sily w 1. jak i ostatnej 12. rundzie to taki Foreman i Shavers rowniez potrafili trzymac sile do ostatnich minut walki.