JOSHUA CLOTTEY: WOJOWNIK Z GHANY
Już w tą sobotę 32- letni Joshua Clottey (35-3, 20 KO), stanie przed szansą pokonania walczącej legendy Filipińczyka Manny’ego Pacquiao (50-3-2, 38 KO). Mimo iż zdecydowana większość znawców bokserskich nie daje ‘Grand Masterowi’ większych szans na zwycięstwo, on sam, a także jego najbliżsi, są tego pewni na sto procent. Czy Joshua będzie sprawcą sensacji, podobnej do tej, którą 20 lat temu zgotował Mike’owi Tysonowi, James ‘Buster’ Douglas?
Podobnie jak w przypadku Clotteya, w Douglasie także nie pokładano wielkich nadziei, przed jego konfrontacją z ‘Bestią’. Tymczasem, na ringu w Tokio Dome zdarzył się bokserski cud. W 10 rundzie Żelazny Mike padł znokautowany. Czy 20 lat po tym wydarzeniu historia się powtórzy? Vincent Scolpino manager Clotteya, jest o tym święcie przekonany.
- Mówię ci, ludzie będą w szoku kiedy Josh pokona Pacquiao. Powinieneś zobaczyć co on wyrabia na sali treningowej, prawie pozabijał swoich sparingpartnerów!
Joshua Clottey pochodzi z miejscowości Bukom w Accra w Ghanie. Jak sam wspomina, bardziej od boksu interesowała go piłka nożna, ale do czasu.
- Boks w ogóle mnie nie interesował. Gdy miałem sześć lat, szalałem tylko na punkcie piłki. Ciągle tylko grałem i grałem. Aż w końcu przez przypadek trafiłem do boksu. Wtedy był tam taki jeden chłopak, który z wszystkimi wygrywał. Postanowiłem go pokonać. Niestety zlał mnie tak strasznie, że aż wymiotowałem po walce. Wszystko mnie straszliwie bolało, pamiętam, że nienawidziłem wtedy boksu. Nie mogłem pojąć, jak komukolwiek może się to podobać.
- Mimo wszystko chciałem zawalczyć znowu z tym chłopakiem i się na nim odegrać. Zacząłem trenować i trenować i pokonałem go w rewanżu. Z tego co wiem, nigdy więcej już nie boksował. Od tego momentu przestałem grać w futbol, a boks stał się dla mnie wszystkim. Codziennie tylko trenowałem i walczyłem.
Mimo iż Joshua swoją przyszłość związał z pięściarstwem, nadal kocha piłkę.
- Czy jestem dobrym piłkarzem? Oczywiście, że tak! Po swoich walkach ściągam rękawice, wracam do Ghany i ubieram moje piłkarskie buty, a następnie szaleję na boisku. Gdybyś mnie zobaczył, to nigdy byś nie uwierzył, że jestem bokserem, a nie zawodowym piłkarzem.
Tak jak dla większości kibiców, tak również i dla samego Clotteya, propozycja walki z Pacquiao była dużym zaskoczeniem. Pięściarz z Ghany bardzo się z tej niespodzianki ucieszył.
- Pozwól, że ci coś wyjaśnię. Nie mam pojęcia dlaczego Manny wybrał akurat mnie na swojego przeciwnika, ale jestem po prostu szczęśliwy. Zamierzam pokazać całemu światu co potrafię i na co mnie stać. On jest numerem jeden na świecie i chce to udowodnić nokautując mnie. Ale ja nie jestem łatwy do zgniecenia, więc zobaczymy co takiego potrafi Manny. Już nie mogę się doczekać, aby znaleźć się z nim w ringu.
Czarnoskóry pięściarz, w wieku 18- stu lat musiał opuścić swoją rodzinę, albowiem tylko wyjazd z kraju pozwalał mu na rozwinięcie swoich umiejętności i walki z najlepszymi. Jak do tej pory, Joshua ma na swoim koncie trzy porażki. Pierwszą poniósł w Londynie z Carlosem Baldomirem poprzez dyskwalifikację. Drugą była bardzo kontrowersyjna decyzja w starciu z Miguelem Cotto. Ostatnią poniósł z rąk Antonio Margarito w 2006 roku, przegrywając tylko dlatego, że walczył z kontuzją dłoni.
- Przegrane, to przegrane i nie wolno ich rozpamiętywać. Ja po prostu wiem, że nie można cały czas wygrywać. Nie myślę już o nich i odsunąłem je gdzieś tam do tyłu w mojej głowie.
Joshua gorąco wierzy w swoje zwycięstwo nad Pacquiao, a także nad dwójką jego wielkich rywali Floydem Mayweatherem i Shanem Mosleyem.
- Myślę, że to będzie jedna z najcięższych walk dla Floyda. Shane bardzo długo czekał na taką walkę i będzie bardzo ciężko go pokonać. Oczywiście nie mam pojęcia kto wygra, ale myślę, że zwycięzca tej walki, będzie chciał się zmierzyć ze zwycięzcą naszego pojedynku. I wiesz co? Kiedy już zwyciężę Mannyego chętnie zmierzyłbym się z którymś z nich i ich także pokonam.
Nie do końca zgadza się z nim jego manager Scolpino.
- Nie sądzę, aby Floyd zechciał walczyć z Joshem. On byłby dla niego za duży i za silny. Gdy Josh upora się z Mannym, Floyd będzie ze strachu uciekał przed nim po górach.
A gdy to wszystko przeminie, gdy rękawice zawisną na kołkach. Gdy Mayweather i Pacquiao staną się gwiazdami przeszłości, gdy Cotto i Margarito będą już tylko wspomnieniem, jak Joshua Clottey będzie chciał, aby go zapamiętano?
- Pozwól, że ci powiem jedną rzecz. Nie wszyscy trafią do galerii sław, bo to po prostu nie możliwe. Jednakże dopóki ludzie będą mówić o tobie i twoich walkach, dla mnie to wystarczy.
Czy Joshua Clottey może sprawić w sobotę, że zostanie zapamiętany przez miliony na całym świecie na zawsze? Może. Sposób jest tylko jeden. Zwycięstwo.
Litości :)
ładnie gada jak niejedna stojąca w przedsionku sława,
moment prawdy nastąpi wktrótce,
a potem trzeba będzie wstać rano po tej bójce
i powiedzieć sobie szczere słowo, porażka, może wrócę odmnieniony na nowo
pozostanie wspomnień czar, walka z kimś takim to był chociaż finansowy dar.
PS
Droga, szanowna Redakcjo - "w wieku 18- stu lat"? A cóż to za dziwadło? :)
Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale domniemam, iż serwis (bokser.org) raczej aspiruje do grona poważnych stron sportowych, a na takowych winna być - przynajmniej w stopniu dostatecznym - zachowana poprawność językowa.
Redagowanie zobowiązuje.
Proszę odebrać to, jako cenną radę i motor do mobilizacji - nie zaś jako przejaw złośliwości.
Zaimek wskazujący "ta" przyjmuje w bierniku postać tę (postać tą jest formą narzędnika).
Merytorycznie - Pacman wygra przed czasem.
Kto inaczej stawia?
Co do walki z Mannym. Joshua ma szansę, jak każdy bokser wchodzący do ringu. Zobaczymy, czy to co wniesie do niego wystarczy na Pacmana? Raczej nie, ale nic nie wiadomo.
Pacman wygrał z Cotto dość wyraźnie.
Musiałbym oglądnąć raz jeszcze tę walkę.
Oglądnąć jest regionalizmem, forma właściwa to obejrzeć.
Racja, dzięki za uwagę :)
Tyson był wtedy faworytem 47-1, a obecnie Clottey realnie ma szanse jakieś 1-5 i gdy wygra będzie to zaskoczenie ale nie szok jak Tyson Douglas.
PS. Tyson był wtedy mega-gwiazdą więc i był ogromnym faworytem. Gdyby jednak przeanalizować parę najlepszych walk Douglasa i parę najgorszych Mikea jasne by było że 47-1 dla Mikea było wtedy mocno przesadzone.
Clottey przegrywa po zaciętym 12 rundowym boju, tak na oko 116-112/115-113 :) w międzyczasie posyła Pacmana na deski ;]
takich dętych , mądralińskich frajerów jak ty to tylko przez komin przepuścic. pewnie jestes paralitykiem , a boks tylko ,, teoretyzujesz'
należy pamiętać, że z każdym przeciwnikiem walczy się inaczej, jeden jednemu może nie leżeć, drugi za to pasuje w sam raz :) zresztą i tak wszystko zweryfikuje ring ;]