WYWIAD. KRZYSZTOF ZIMNOCH
Wywiad z Krzyśkiem Zimnochem (1-0, 1 KO), który przygotowuje się do kolejnej walki zawodowej przewidzianej na 26 Marca w UIC Pavilon w Chicago.
Leszek Jakubowski: Wiatm Krzysztofie, skąd jesteś i ile masz lat?
Krzysztof Zimnoch: Witam, pochodzę z miejscowości Chodory, jakieś 20 kilometrów na południowy-zachód od Białegostoku i mam 27 lat.
- Kiedy po raz pierwszy założyłeś rękawice?
KZ: Pierwszy raz nałożyłem rękawice w wieku 17 lat, było to w styczniu 2000 roku. Poszedłem wtedy do Klubu Sportowego Cristal w Białymstoku do Ryszarda Dargiewicza. Byłem wtedy uczniem Zespołu Szkół Rolniczych przy ulicy Ks. St. Suchowolca w Białymstoku. Na trening poszedłem z bratem Tomaszem , bo chciałem nabrać pewności siebie jak również czuć się bezpiecznym na ulicy.
- Kiedy przyszły pierwsze sukcesy?
KZ: Po trzech miesiącach w marcu pojechałem na Mistrzostwa Polski Juniorów w Grudziądzu i zdobyłem tam brązowy medal. Rok później na Mistrzostwach Polski Juniorów w Elblągu zdobyłem już złoty medal, wygrywając swoje wszystkie walki przed czasem.
- Największe sukcesy w karierze amatorskiej, jak również niepowodzenia to...
KZ: Myślę, że do największych osiągnięć należy zaliczyć występ na Międzynarodowym Turnieju w Stambule w Turcji. Doszedłem tam do finałów, wygrywając trzy walki, a w półfinale pokonałem brązowego medalistę mistrzostw świata seniorów. Myślę, że do bardzo udanych zaliczam także występ w Chicago w 2007 r. na Amatorskich Mistrzostwach Świata Seniorów. W Chicago pokonałem Deontay'a Wildera, który jako jedyny Amerykanin zdobył brązowy medal na Igrzyskach w Pekinie. Bylem wielokrotnym reprezentantem kraju na różnych turniejach międzynarodowych. Myślę, że za jedyne niepowodzenie mogę uważać to, iż w 2008 tuż przed mistrzostwami Polski nabawiłem się kontuzji łokcia, we wrześniu przeszedłem operację, później była rehabilitacja i dopiero w grudniu wróciłem do treningów.
- Kiedy na serio pomyślałeś o boksie zawodowym?
KZ: Na początku 2009 r. powróciłem do kadry, po półrocznych treningach okazało się jednak, że PZB nie wywiązywał się z podpisanej umowy i głównie z tej przyczyn zacząłem myśleć o karierze zawodowej, wtedy zrodził się też pomysł na wyjazd do USA.
- Wiem, że w wyjeździe do Stanów pomógł ci Hubert Kozub?
KZ: Bardzo długo szukałem kontaktu z Hubertem, udało się to w Katowicach, kiedy spotkaliśmy się przed walką Andrzej Gołoty z Tomaszem Adamkiem. Od tego czasu już byliśmy w kontakcie, a resztę to znasz, dwa miesiące później przyleciałem do USA. Od tego czasu Hubert Kozub jest moim managerem i opiekuje się moją karierą bokserską, a także pomaga stawiać pierwsze kroki na ziemi amerykańskiej. Korzystając z okazji chciałem oficjalnie serdecznie podziękować Hubertowi za wszelką pomoc w rozwoju mojej kariery zawodowej.
- Dlaczego wybrałeś USA na rozwój swojej kariery, przecież mogłeś boksować również w Polsce?
KZ: Tak naprawdę, to żaden z naszych polskich promotorów nigdy nie wyraził głębszego zainteresowania moją osobą, a ja sam nigdy nie namawiałem nikogo aby zajął się moją karierą. Z wielu względów boksowanie i trenowanie w USA daje największe perspektywy rozwoju, jeśli chodzi o trening i wyszkolenie. W Stanach jest bogaty wybór szkoleniowców jak również duży zasób solidnych sparnig partnerów. Praktycznie każdego dnia mógłbym toczyć sparing z różnymi przeciwnikami. W takich warunkach można na prawdę obić się w ringu, a to w Polsce nie jest tak łatwe. Dostęp do najlepszych szkoleniowców w USA jest bardziej realny, a także liczba proponowanych walk też znacznie większa. Zaczynając karierę w boksie zawodowym w wieku 27 lat zdawałem sobie sprawę, że muszą być maksymalnie najlepsze warunki rozwoju, aby dać sobie szansę i w krótkim czasie zrobić duże postępy. Myślę, że tutaj taką szansę otrzymałem i na pewno nie zawiodę siebie i kibiców.
Kto jest twoim trenerem?
KZ: Obecnie moim trenerem jest Sam Colonna, odbywam u niego każdego dnia trening w Chicago Boxing Club. Trenuje 2 razy dziennie, po 2 godziny, najczęściej wczesnym przedpołudniem i popołudniu. Dodatkowo trzy razy w tygodniu trenuję W Hyper Fight Club u Andrzeja Fonfary i Bogdana Maciejczuka.
- Słyszałem, że następna walka odbędzie się już 26 marca?
KZ: Tak następny pojedynek stoczę na gali Mike’a Molo w UIC Pawilon w Chicago. Wiem że będzie to pojedynek czterorundowy i mimo że nie znam jeszcze przeciwnika wiem, że będzie to bardziej wymagający przeciwnik niż w mojej pierwszej walce. Trenuję ciężko i będę bardzo dobrze przygotowany. Wiem, że dając z siebie wszytko można tutaj wiele osiągnąć.
- Kogo chciałbyś pozdrowić w Polsce?
KZ: Oczywiście rodziców i całą rodzinę, wszystkich ziomków z mojej miejscowości Chodory, koleów i znajomych z Białegostoku
- Dziękuję Krzysiek za wywiad i trzymam kciuki za kolejne walki i sukcesy w boksie zawodowym.
Rozmawiał: Leszek Jakubowski
!
Waga Cięzka, 27 lat (początek) - trzeba się ŚPIESZYĆ.
4,5 walk i jakiś lepszy heavy, bo przeciez on ma duże doświadczenie już z amatorki.To nie jest Miszkin, Hutkowski, którzy w wieku ok.20 zaczynają zawodostwo.Mam nadzieje, że "nie zabłądzi" i będą go dobrze prowadzić, szczególnie jego manager Hubert Kozub, bo trenera ma bardzo dobrego.
Co prawda, to prawda...Dobrze, że wybrał wlaśnie Ameryke, bo tam po prostu się polepszy, a nie pogorszy, a to ostatnie to niestety w Polsce mogło mu sie przydarzyć, jakby wpadł w niewłaściwe ręce.