KLEMENTOWSKI O JONAKU I GRAJEWSKIM
Jak informowaliśmy wczoraj, Damian Jonak (25-0-1, 18 KO) nie wystąpi na planowanej na 6 marca w Katowicach gali organizowanej przez Andrzeja Grajewskiego. "Z tym panem nie chcemy mieć już nic wspólnego, bo ten pan ma silne skłonności konfabulacyjne, a dodatkowo zapomina rzeczy, które mówił jeszcze godzinę wcześniej." - oświadczył dziś w rozmowie z BOSKER.ORG współpracujący od dłuższego czasu z Jonakiem Marek Klementowski, potwierdzając tym samym wypowiedzenie przez śląskiego junior średniego kontraktu menadżersko-promotorskiego "panu Andrzejowi G.".
- Zacznijmy może naszą rozmowę od przedstawienia Pana osoby naszym Czytelnikom. Kim właściwie jest Marek Klementowski dla Damiana Jonaka?
Marek Klementowski: Opiekuję się Damianem z ramienia śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", czuwam nad tym, by Damianowi nie stała się żadna krzywda. I będę w imię tego walczył "jak Rejtan"…
- Jest pan z Damianem już dość długo, prawda?
MK: Zgadza się, ponad trzy lata.
- Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Damian nie wystąpi w Katowicach. To decyzja ostateczna?
MK: Tak, Damian Jonak definitywnie nie wystąpi 6 marca w "Spodku" w Katowicach. Przy okazji Katowic warto wspomnieć, że pan Andrzej G. obiecuje wszystkim pieniądze, a jeszcze nikomu nie zapłacił - nie chciałbym, by to wszystko skończyło się tak jak w przypadku innego pana, który swego czasu zrobił jedną galę w "Spodku"… Ja na to pozwolić nie mogę, żeby kariera Damiana Jonaka został zniszczona.
- Jak wygląda kwestia dalszej współpracy Damiana z Andrzejem Grajewskim?
MK: Wczoraj Damian z mocą natychmiastową rozwiązał kontrakt z panem Andrzejem G. - z tym panem nie chcemy mieć już nic wspólnego, bo ten pan ma silne skłonności konfabulacyjne, a dodatkowo zapomina rzeczy, które mówił jeszcze godzinę wcześniej. To jest ogromny problem tego pana. Jak ja czytam, że pan Andrzej G. twierdzi, że wszystko było w porządku, że Damian Jonak będzie boksował w Katowicach, to brak mi słów. Ja od czterech tygodni dobijam się na przykład, by wyegzekwować od pana G. płatność za fakturę, która miała być opłacona w czwartym kwartale zeszłego roku.
- Wiadomo, że Andrzej Wasilewski, z którym kontraktami związany był wcześniej Damian, wytoczył Damianowi proces. Jak wygląda kwestia pozwów Andrzeja Wasilewskiego? Pan Grajewski jakoś angażował się w pomoc Damianowi?
MK: Otóż pan G. zostawił Damiana na pastwę losu, gdy przyszedł pozew pana Wasilewskiego, z rygorem wykonalności 14 dni. To było 138 stron, do których trzeba było się ustosunkować w przeciągu dwóch tygodni. Pan Andrzej G. powiedział, żeby przesłać ten pozew do jego mecenasa do Poznania, do kancelarii, która go obsługuje. Owa kancelaria trzymała dokumenty prawie dwa tygodnie, a w niedzielę zadzwonił do mnie pan mecenas i oświadczył, że nie będzie bronił Damiana Jonaka i żeby poszukać prawnika gdzieś na Śląsku. Oczywiście tak musieliśmy zrobić… Zobaczmy teraz, jaka jest sytuacja: jest pozew z rygorem 14 dni, a oni przetrzymują te dokumenty w Poznaniu. Wyobraźmy sobie, co by było, gdybyśmy nie mieli kserokopii tych dokumentów. Jak moglibyśmy wówczas, nawet mając na Śląsku prawnika, odpowiedzieć na te 138 stron pozwu? Ja uważam, że działanie pana G., czy też jego biura prawnego było w tej sprawie celowe. Dysponujemy wszystkimi dowodami i potwierdzeniami wysyłki i doręczenia wspomnianych dokumentów. Jeśli ktoś chciałby się z tym zapoznać, służę pomocą…
- Damian w takiej atmosferze jest w stanie skupić się na treningu?
MK: No właśnie, do piątku mamy czas na ustosunkowanie się do pozwu i nie mogliśmy sobie pozwolić na taką frywolę, żeby się przygotowywać do gali, kiedy tu nad głową zawodnika "wisi topór". Mecenas, który się zajmuje sprawą, powiedział wprost, że aby odpowiedzieć w tak krótkim czasie na 138 stron pozwu, musi spędzać z Damianem 12 albo nawet 16 godzin dziennie. Myślę, że mimo wszystko damy sobie radę i pan G. nie jest nam tu do niczego potrzebny.
- Sprawa braku pomocy prawnej to jedyny punkt sporny?
MK: Nie, w kontrakcie mamy na przykład zabezpieczenie pełnej infrastruktury i odnowy biologicznej. Trzeba wiedzieć, że we Frankfurcie pan Andrzej G. zwolnił Manfreda Wolke i Damian pozostał bez trenera. Jest co prawda trenerem pan Marek Okroskowicz, ale nie tak umawialiśmy się z panem Andrzejem Jakubem G., podpisując kontrakt. Tak właśnie wygląda konfrontacja barwnych opowieści pana G. z rzeczywistością.
- To prawda, że Damian miał podpisywać kontrakt z Andrzejem Grajewskim przed każdą walką?
MK: Tak, w umowie z panem Andrzejem G. był zapis, że przed każdą walką ma być podpisywany osobny kontrakt. Ja jeszcze wczoraj pytałem się go: "A co z kontraktem na walkę?". W odpowiedzi usłyszałem: "A po co ci kontrakt na walkę?". Pan G. twierdzi podobno, że zmusi Jonaka do walki w Katowicach…. Niech próbuje. Ciekawe jak, bo nie ma żadnego kontraktu.
- Damian miał w ogóle stały promotorski czy menadżerski kontrakt z Andrzejem Grajewskim?
MK: Miał. I ten właśnie kontrakt menadżersko-promotorski gwarantował mu między innymi obsługę prawną, której pan G. nas de facto pozbawił. Jeśli pan Andrzej G. utrzymuje, że nic nie wiedział o pozwie, to ja w każdej chwili jestem gotów udostępnić potwierdzenia dostarczenia pozwu do kancelarii w Poznaniu i potwierdzenie odesłania go.
- Jak na chwilę obecną wyglądają pana relacje z Andrzejem Grajewskim?
MK: Konfabulacje pana Andrzeja G. mają niesłychane rozmiary. On mówi o mnie, że ja jestem facetem z "Solidarności", który zajmuje się górniczą orkiestrą… Szczerze powiedziawszy, to wolę się zajmować orkiestrą górniczą niż przebywać z tym panem, bo wiem, że orkiestra to jest jednak kultura, a temu panu kultury brak.
- Jak pan ogólnie oceni postawę Andrzeja Grajewskiego w sprawie Damiana?
MK: Mam wrażenie, że pan G. chciał sobie z Damiana Jonaka zrobić niewolnika. Bo skoro jego kancelaria tak długo przetrzymywała dokumenty dotyczące pozwu, by ordynarnie stwierdzić, że przegra tę sprawę i odesłała dokumenty do nas tak późno, to chyba tylko po to, byśmy nie zdążyli się ustosunkować do tych 138 stron zarzutów. Damian naprawdę bardzo chętnie zaboksowałby w Katowicach, ale doba ma tylko 24 godziny i jeśli teraz Damian musi co najmniej 12 godzin spędzać z prawnikiem, to nie ma warunków, by do walki się należycie przygotować.
- Czy w związku z zakończeniem współpracy Damiana z Andrzejem Grajewskim będzie powrót do współpracy z Andrzejem Wasilewskim i Piotrem Wernerem?
MK: Póki co mamy co robić. Prawnik pokaże nam kierunki, w których pojedziemy. Może do Anglii, może do Ameryki, na dzień dzisiejszy nie wiemy. Może wrócimy do Niemiec? Pewnie by nas lepiej przyjęli niż Andrzeja G.
- Czyli na dzień dzisiejszy nie możemy powiedzieć nic konkretnego na temat przyszłości sportowej Damiana?
MK: Myślę, że jeśli zapyta mnie pan w przyszłym tygodniu o to samo, to będziemy mądrzejsi o ileś tam nowych wydarzeń. Natomiast na dzień dzisiejszy to jest wszystko, co chciałbym powiedzieć w tej sprawie - chciałbym, żeby kibice mieli jasność, dlaczego Damian Jonak zrezygnował ze współpracy z panem G.
Rozmawiał: Michał Koper
Bokser z Polski, który chce tak naprawdę zrobić karierę w świecie musi, absolutnie musi na dzień dzisiejszy opuścić Polskę. Tu będzie tłukł Wegrów jak w kaczą dupę, aż dopadnie go sędziwy wiek i w krzyżu zacznie strzelać.
Wiem, że Włodarzcyk zdobył tytuł, ale wyjątek potwierdza tylko regułę. Dziwi mnie naprawdę tylko jeden fakt. Polska jest zupełnie skrajna pod tym względem od reszty świata. Na Kubie jest świetny boks amatorski, który otwiera wielkie drzwi do boksu zawodowego wielu bokserom. Wielu mistrzów zawodowych (nie wszyscy oczywiście) takich jak de la Hoya, Mosley, Mayweather wywodzi się z amatorskiego. Jestem byłym amatorem i mogę w pełni świadomie powiedzieć, że mieliśmy i w sumie nadal mamy boks amatorski na dobrym poziomie. Jak to jest, że nasi nie odnoszą takich sukcesów w zawodowym?
Kuluarów też nie znam, więc trudno przyjąć czyjąś stronę. Na Grajewwskim jednak widać bardziej się przejechał niż na Wasylu i szybciej.
ale tak jak mówie nic mnie nie zdziwi w tej chwili...
P.S. mam nadzieje, że Damian wróci do BKP
pozdro dla wszystkich
HAHAHAHAHAHAHAHAHA!!! Padam! Z Jonaka to jest po prostu debil. Grajewski naobiecywał mu milionów, a potem najzwyczajniej go wydymał. Jonak w to wszytsko uwierzył, bo ma psychikę 14-latka. Niech lepiej wraca na bramkę do klubu w Tarnowskich Górach. Miał dobry kontrakt z Wasylem. Powolutku do celu, budowa pozycji w rankingu, coraz lepsi przeciwnicy, etc., a on się złapał na obiecanki znanego w kręgach sportowych oszusta. Jakoś mi go nie żal. Ma za swoje. Klementowski też nic nie wart. Jak uciekał od Wasyla to było OK. Nic nie mówił, bo też zobaczył 6 cyfrowe kwoty. Wiedział z kim się zadają. A teraz, to jedzie po Grajewskim. Jonak = THE END. Do Ameryki??? Buhahahahaha. Do domu Jonak!
Mam obawy ze ten czarny scenariusz moze sie ziscic...
Szkoda, ze pan Klementowski ten caly opiekun nie wyczul pisma nosem i dopiero jest madry po szkodzie. Teraz niestety Damian bedzie musial poniesc odpowiedzialnosc za swoje decyzje, nie ma zmiluj.
A takie podejscie jak wiadomo prowadzi do nikąd...
Jeniec Jonak został poniżony z 2 stron heh...
Rozważ Damian wyjazd na wyspy na zmywak.
Jak można nie przewidzieć konsekwencji takiego postepowania?
Ludzie otaczajacy Jonaka mają w ogóle równo pod sufitem?
Przeciez to jest śmieszne,to jest jakaś komedia.Co ten Jonak sobie myslał,jaki on musi być zachłany?śmieszny? nie on nie ma rozumu,albo ma rozumek..co oni mu nawciskali że to łyknał wszystko.
Miałem go za ułozonego faceta i byłem jego kibicem.Jedno i drugie legło w gruzach.Jestem przekonany dzisiaj że to jest jeszcze mały Damianek,nie Damian.
Tak to niestety bywa jak sie jest niestety zachlannym.
Szkoda Jonaka.
To jedno wielkie bagno. Przechodzę na siatkówkę. Piernicze już te wszystkie gale. Wielka obłuda i nic więcej
pozdro
Mnie tam go nie szkoda. Jest dorosły i wiedzial co robi.
Nie zaleznie od $$$ jakie mógłby zarobić na nim nie przyjął bym go. Raz zdradził to zdradzi i 2gi raz. Niech teraz Solidarność pokaże jaka jest solidarna i niech sami mu organizuja gale i kupuja bilety, płaca kontrakt itp...
"
Co do samego Grajewskiego i gali w Katowicach, moze okazac sie, ze znalazl sie w "czarnej d...e". Klementowski gwarantowal niezla sprzedaz biletow. Obecnie bedac w konflikcie z panem G. nie wiadomo na czym ten temat stanal. Moze byc tak, ze Spodek bedzie swiecil pustkami i Diamond Night zrobi sie Cyrkonia Night.
Po drugie to nie skreślałbym szans na wystąpienie D. Joanaka w Spodku, Damian ma niestety nóź na gardle, i sprawa nie wygląda nieciekawie.
Nie będę tu bronił Grajewskiego bo nie w tym rzecz. Ale uwierzcie mi na słowo nic nigdy tu nie pisałem na wyrost, zawsze to co pisałem jeżeli chodzi o rzeczy za kulis zgadzały się z stanem faktycznym...
I uwierzcie jeżeli Damian nie wystąpi na tej Gali wybuchnie wielka Bomba i to może również oznaczać wstrzymanie kariery Damiana którego najbardziej mi w tym wszystkim szkoda.
Z tego co mi wiadomo to są twarde dowody na P. K i możliwe, że jednak zmieni on w ostatnim momencie znow frot w strone A>G. Wątpie jednak żeby te oszczerstwa które tu są zostały bez odpowiedzi prawnej. Poczytajcie troszkę na necie kim jest P.K
ostatnio zczysciles mi glowe ze pisze o Jonaku ze to naiwniak i sie przejedzie - moze teraz masz cos madrego do zakomunikowania?
hahahaha
bardzo dobrze - jak mowi stare przyslowie "chytry dwa razy traci"
a co ma do tego Solidarnosc? nie maja wlasnych spraw? ich zawsze pelno tam gdzie nie trzeba a swoich spraw zalatwic nie potrafia
ale jak zwykle sie wpier... w nie swoje sprawy
Dlaczego zawsze zaczynasz a nie konczysz..;D?
Na pewno dziś wam więcej napisze..... ale dajcie mi 3-4 h tak do 16
Osi ehhh chciałbym więcej napisać, poczekajmy do 16
Ironmen to jaka jest prawda, to nie Grajewski wykiwal Jonaka, tylko Klementowski z Jonakiem Grajewskiego? Niezly cyrk.
„Klementowski uchodzi za czołowego watażkę górniczej "S". Staje na czele wszelkich zadym organizowanych przez "S", uwielbia przy tym brylować przed kamerami i mikrofonami. Wśród pracowników swojej kopalni, ZG "Bytom III" nie ma jednak najlepszej reputacji. Jego gwiazdorstwo wychodzi wszystkim bokami”.
Dalej piszę:
Zarządzanie ośrodkiem nie wymagało wielkiej sztuki, bowiem kopalnia płaciła za wypoczynek swoich pracowników, nawet wówczas gdy ci nie korzystali z oferty " w sumie 600 osobodni miesięcznie. Mimo to z roku na rok narastało zadłużenie spółki w stosunku do kopalni. Na koniec 1996 roku zadłużenie to sięgało 34 501,20 zł.
Tak naprawdę "Solidarność" zamiast zarządzać ośrodkiem urządzała sobie swawole i hulanki. Podpisywano miedzy sobą fikcyjne umowy w sprawie zatrudnienia, gdy tymczasem pracownicy domu wczasowego otrzymywali głodowe pensje, na podstawie umów zlecenia.
Nadużycia te nie podobały się niektórym członkom "Solidarności", którzy chcieli rozwiązać ten problem, ale Klementowski uciął sprawie łeb. W ten sposób po ośrodku zostały wspomnienia, jak i po pieniądzach, których do tej pory "Solidarność" nie zapłaciła kopalni, (dziś zaległości sięgają już grubo ponad 100 tys. zł). Co ciekawe, spółka "Kraksol" wciąż formalnie istnieje, tak jak formalnie istnieje jej zadłużenie.
Link do całego artykułu: http://www.kurier.wzz.org.pl/kz/kz163/1.shtml