GMITRUK ZREZYGNOWAŁ Z POWODÓW ZDROWOTNYCH
Adamek leci do Houston
„Miałem lecieć do Nowej Zelandii, do Rogera Bloodwortha, ale ostatecznie wyląduję już w niedzielę, 28 lutego w Houston, trenować z Ronnie Shieldsem. Roger doleci do nas 31 marca” – mówi Tomasz Adamek, wyraźnie przybity informacją o chorobie serca swojego długoletniego trenera, człowieka z którym odnosił swoje największe sukcesy – 59-letniego Andrzeja Gmitruka. „Przykra sprawa, ale musimy dalej pchać ten wózek, nikt nie chce zaprzepaścić pracy, którą Tomek zrobił z Gmitrukiem do tej pory. Tomek zamieni się w Teksańczyka na następne 7 tygodni. Głównym trenerem przeciwko Arreoli będzie Bloodworth, asystentem Ronnie Shields” – potwierdza menedżer „Górala”, Zyggi Rozalski. Zarówno Bloodworth, jak Shields oraz sala w Houston znani są polskim kibicom boksu – trenował tam, z tymi samymi szkoleniowcami, Andrzej Gołota.
- Ta sprawa nie wynikła w ciągu ostatnich kilku godzin, choć jeszcze w Kalifornii mówiłeś o tym, że trzeba dzwonić do Andrzeja, żeby pakował walizki. Czyli z jednej strony zaskoczenie, z drugiej strony nie...
Tomasz Adamek: Nie, już podczas treningów przed Estradą bardzo się niepokoiliśmy stanem zdrowia Andrzeja. Był wyraźnie osłabiony, bardziej zmęczony niż zwykle. To się wyczuwa, znamy się przecież tyle lat. Przedwczoraj, w niedzielę do mnie dzwonił, mówił, że idzie na specjalistyczne testy. Dowiedziałem się właśnie, że nie wypadły zbyt dobrze, że chyba potrzeba będzie zastawek, ale daj Bóg, żeby do tego nie doszło. W tej sytuacji, zdając sobie sprawę, że długie podróże samolotowe są przeciwskazane, Andrzej zrezygnował z mojego prowadzenia. Wiem, że ciężko to przeżył, słyszałem to w jego głosie. Może jest w tym nieszczęściu odrobina szczęścia, że dowiedział się o wszystkim w Polsce, a nie podczas treningu gdzieś w Stanach. Zdrowie jest najważniejsze.
- Spekulacji na temat problemów finansowych nie będziemy komentować.
TA: Nie będę komentował bzdur i idiotyzmów. Ludzie, którzy to robią nie mają szacunku ani dla mnie, ani do Andrzeja.
- Roger Bloodworth może do ciebie dołączyć dopiero 31 marca, jak przestanie trenować w Nowej Zelandii Davida Tuę...
TA: Mieliśmy w planie lecieć do Nowej Zelandii, nawet sprawdzaliśmy bilety. Ale jestem w końcowej fazie załatwiania dokumentów stałego pobytu w USA, nie mogę na dłużej opuszczać tego kraju, mogę robić to tylko w wyjątkowych wypadkach losowych, na kilka dni. Zresztą w Nowej Zelandii byłby problem ze sparingpartnerami. W Houston go nie będzie.
- To jak powtórka z przeszłości: w Houston, w tej samej sali, gdzie ty spędzisz następne tygodnie, Roger Bloodworth i Ronnie Shields, przygotowywali do walk Andrzeja Gołotę.
TA: Tak się los ułożył, widocznie tak miało być. Ja jestem przygotowany do ciężkiej pracy i samotności. Taki jest los boksera. Spędzałem wiele tygodni na obozach na Florydzie, teraz przyjdzie czas na Teksas. Może żona Dorota z córkami przyjedzie do mnie na Wielkanoc.
- Bardzo niedaleko od Houston, 13 marca w Dallas, będzie walka Pacquiao – Clottey. Wybierzesz się?
TA: Pewnie tak, choć o tym jeszcze nie myślałem. Na razie najważniejsza jest praca, przygotowanie wszystkiego tak, żeby w Houston niczego mi nie brakowało, bo to nie sala Zyggiego w Jersey City, gdzie mam piętnaście minut do domu. Szkoda, że będę tam bez Andrzeja.
Przemek Garczarczyk
zapewne Przemek Garczarczyk będzie robił za tłumacza, lepsze to niż jakby tłumaczyć miał Ziggy który z Dawsonem przekazywał chyba swoją taktykę Adamkowi
z drugiej strony dla mnie , laika , nawet Gmitruk ten bokserski magik nie był dla mnie znany dopóki Adamek nie zaczął odnosić sukcesów i był takim samym anonimem jak wielu innych trenerów
w związku z tym liczę że znajdą może drugiego takiego anonima magika
może ten cały Bloodworth
dziwne bo ja to robie, a mam wielki szacunek do obydwu. Pewny na 100% nie jestem, ale niech Tomek przyzna, że samo sie na myśl to i owo nasówa po wcześniejszych wydarzeniach, ale jeśli najlepszy polski bokser prosi o coś to ja to szanuje.
pozdro
o tym samym pomyślałem 'jak się czujemy' itp. takie ojcowskie podejście do Tomka, zobaczymy jak bez tego będzie się zachowywał Adamek, czy nie będzie jakiejś dodatkowej nerwowości w nim
Podejrzewam, że byłby nieoceniony. Szkoda, że to się tak wszystko potoczyło jak się potoczyło... :-(.
Dopuszczenie do walki z Gołotą odbieram jako największą porażkę trenera Gmitruka. Tamta walka nikomu nie była potrzeba. NIKOMU.
W każdym razie mam nadzieję, że trener Gmitruk będzie zdrowy i jeszcze kilka lat podziała na naszym bokserskim podwórku. Trzymam kciuki.
mam nadzieje ze p. Andrzej powiedział to i owo swojemu kumplowi po fachu jak z Tomkiem pracować i będzie dobrze :)
Tamta walka dała dobrze zarobić obu facetom.Adamek nie jest krezusem wiec nie żałuje na pewno
szkoda,że nie 0%-100%
Tomek zamiast, skupiac sie teraz na przygotowaniach w spokoju i dobrej atmosferze ma teraz nie lada problem i to przed tak wazna walka. Hmm. Co do trenera Gmitruka to jak najbardziej sluszna decyzja, zdrowie ma sie tylko jedno i trzeba o nie dbac!!
Tomek da rade, a cala ta sytuacja wzmocni go jeszcze bardziej to czlowiek glebokiej wiary, a wiara jak to mowia gory przenosi!! Panie Andrzeju zycze szybkiego powrotu do zdrowia bo jeszcze duzo do zrobienia dla zawodnikow i dla nas kibicow :)
JEstem podobnego zdania co ty tylko obawiam sie ze Tua jest na innym etapie przygotowan niz Tomek, ale napewno przydalby mu sie taki sparingpartner puncher. Tomek poznalby w koncu sile ciosu w wadze ciezkiej i uwazal na defensywe. Mysle ze wyszloby to mu na dobre natomiast Tuamanowi - ciezko stwierdzic.
Jedno jest pewne, Arreola jest trochę za silny na tym etapie rozwoju Tomka w HW w dodatku ma za mało czasu na optymalne przygotowanie sie do pojedynku.Obym sie mylił........
Wyżej ktoś napisał, że Gmitruk nie był za taką walką i powiem szczerze że przy ewentualnej porażce Tomka teraz wizerunek Gmitruka nie ucierpi...baa nawet urośnie, bo podejrzewam że pojawią się ewentualne głosy typu-"Gdyby był Gmitruk to Tomek wygrałby walkę", "Gdyby był Gmitruk to Tomek walczył by inaczej stylowo" itp.
Też uważam, ze idealnym sparingpartnerem przed walką z Arreolą jest Tua-ten sam styl walki, charakter, silny cios i uważam że nawet bardziej precyzyjny i lepiej wyszkolony.
Miał w spokoju przygotowywac się blisko rodziny, a teraz bedzie musiał wyjechać.
Nowe otoczenie, nowi trenerzy, zamiast domowych obiadków, knajpy.
Te i wiele innych czynników nie sprzyja budowaniu formy w spokoju.
Najważniejsze jest jednak, żeby Adamek złapał dobry kontakt z trenerami i nabrał do nich zaufania.
Nabranie przekonania, że trener wie zawsze lepiej, poczucie wsparcia trenera podczas walki i cenne uwagi w narożniku sprawiają, że zawodnik czuje się jak w czarodziejskiej ochronnej pelerynce.
Wierzy, że sobie poradzi i nic złego nie może się stać, no przynajmniej do chwili gdy kolejny raz dostanie w morde :)
Wszyscy pamiętamy jakie osiągnięcia miał przykładowo Małysz kiedy pracował z Kruczkiem, który nie był dla niego autorytetem. Pomimo tych wszystkich przeciwności losu wierze w Adamka, jego doświadczenie i podparte wiarą pragnienie spełnienia marzenia.
Będzie dobrze.
Mam jakoś mieszane uczucia bo z tymi zmianami trenerów to zawsze jakoś wychodzi dziwnie.
Już wiele razy słyszałem o zmianach trenerów bo tam nie umieją uczyć w efekcie nic z tego nie wychodziło ...
Podniecanie się TYSONEM to jest jakiś żart, czy by miał trenera czy nie to i tak byłby najlepszy bo po prostu był NAJLEPSZY.
Tomek widać, że uwierzył w Cuda i do końca nie wie chyba skąd się bierze Prawdziwa MOC => a jeśli się odetnie od źródła to po nim.
zgadzam się z Twoją opinią z godz.10.49
Też wierzę w doświadczenie Adamka zarówno jeśli chodzi o przygotowania do walki jak i samą walkę.Chociaż Arreola jest silnym i niebezpiecznym bokserem to nie spędził na ringu tyle rund co Tomek.
Mam nadzieję że Tomek - mówiąc po piłkarsku - po prostu okiwa Arreolę .