WYWIAD. JOE CALZAGHE
Prezentujemy wywiad z niepokonanym na zawodowych ringach, 37- letnim Joe Calzaghe (46-0, 32 KO), który przez Ricky’ego Hattona został określony, jako najlepszy brytyjski pięściarz wszech czasów. Dowiedzmy się jak ‘Walijskiej Dumie’, płynie życie na sportowej emeryturze.
- Czy tęsknisz za boksem, czy też jesteś zadowolony ze swojej decyzji o zawieszeniu rękawic na kołku?
Joe Calzaghe: Nie tęsknię za treningiem, za to brakuje mi tego napięcia przed pojedynkami i całej tej otoczki. Zawsze chciałem występować na scenie i aktualnie bardzo dużo współpracuję z telewizją. Bardzo mądrze inwestowałem pieniądze, zarobione podczas mojej kariery, dlatego teraz nie muszę już boksować. Ciągle dbam o swoją kondycję i utrzymuję ciało w wysokiej formie i czasami nie ukrywam, że nachodzą mnie myśli iż mógłbym wrócić na ring i odnieść jeszcze wiele sukcesów. Ale mimo wszystko cieszę się, że zdecydowałem się na odejście będąc niepokonanym, poza tym pod koniec kariery miałem zbyt dużo problemów z kontuzjami dłoni. W decyzji o przejściu na emeryturę, pomogła mi także moja mama, która mnie do tego gorąco namawiała.
- Ostatnio swój powrót na ring ogłosił Ricky Hatton, za co przez wielu został ostro skrytykowany, co ty sądzisz o jego powrocie?
JC: Myślę, że nie powinien ponownie zakładać rękawic. Przecież on nie musi nic nikomu udowadniać, po tylu pięknych zwycięstwach, które odniósł w ringu. Z Pacquiao przegrał przez nokaut już w drugiej rundzie i padł po naprawdę potężnym ciosie. Wiem, że żaden z bokserów nie chciałby w ten sposób zakończyć swojej kariery, ale on był wspaniałym mistrzem świata i świetnym gościem. Bardzo go lubię prywatnie i nie chciałbym zobaczyć go, gdy obrywa od chłopaków, z którymi jeszcze parę lat temu, by sobie bez problemów poradził.
- Jak oceniasz młodych brytyjskich pięściarzy?
JC: Lubię Amira Khana i sądzę, że podjął dobrą decyzję o wyjeździe do USA. Ma trochę podejrzaną szczękę, ale posiada także nieprzeciętny talent. Jest szybki, silny, ma błyskawiczne ręce i do tego jest niezwykle widowiskowy. Praktycznie to samo mógłbym powiedzieć o Davidzie Haye. On także jest mało odporny na ciężkie ciosy i łatwo go zranić, ale to wielki wojownik, zupełnie jak Amir i ogląda się go z przyjemnością. Kto jeszcze? Myślę, że Gavin Rees, którego trenuje teraz mój ojciec Enzo. On będzie kiedyś mistrzem świata wagi lekkopółśredniej i stanie się to już w niedalekiej przyszłości. Podoba mi się także Kevin Mitchell z Londynu. On zaskakuje swoimi umiejętnościami i chciałbym go zobaczyć w walce o mistrzowski pas, najszybciej jak się tylko da.
- Ostatnio podziwialiśmy cię w ‘Strictly Come Dancing’, przeprowadzałeś także wywiady z graczami NFL podczas meczu na Wembley, gdzie jeszcze cię zobaczymy?
JC: Przebywam aktualnie w Londynie, gdzie pobieram lekcje aktorstwa i szlifuję moje umiejętności. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to chciałbym zacząć grać rolę złych typów w jakichś filmach.
- Ciągle w sądzie toczy się sprawa z twoim byłym promotorem Frankiem Warrenem, o niebanalną kwotę 1,8 miliona funtów, jak skomentujesz tą sprawę?
JC: Jedyne co mogę powiedzieć, to tylko tyle, że w ciągu najbliższych kilku tygodni wszystko powinno się już wyjaśnić. To jedna z tych rzeczy, które chciałbym żeby się jak najszybciej definitywnie zakończyły.
z góry dziękuję za pomoc i
pozdrawiam fanów szermierki na pięści
PS
Drogi Wojciechu, piszemy "tę sprawę", a nie "tą sprawę".
tak to prawda, Roy był już cieniem samego siebie, ale nie wyobrażam sobie, żeby Calzaghe żyjąc w tych czasach co Roy i boksując w tej kategori wagowej zakończył karierę bez walki z nim. Wiadomo, gdyby ta walka odbyła się pare lat wcześniej wynik byłby inny.
Masz rację, patrzyliby przez pryzmat właśnie porażek. Tak, jak teraz na RJJ.
Jedno jest pewne, zero w rekordzie zawsze dodaje smaczku, dlatego Floyd... wiadomo o co chodzi.
Roy niestety też się już ośmiesza. Nie rozumiem tego, co on wyprawia. Powinien był już zostać w ciężkiej i klepać się z Moorerem, Holyfieldem, Byrdem i innymi mniejszymi z H.W. Nie bardzo rozumiem jego powrót do półciężkiej. Facet jest kompletnie zamotany. No i zamotał mi w głowie na swój temat.
Zgadzam sie. Ta jedna walka z Ruizem kosztowała go dużo zdrowia. Po tej walce dla mnie był już past