DONAIRE vs DARCHINYAN II - KWESTIA CZASU?
07.07.07 to data, którą szczególnie zapamięta bokserski świat. Nie okazała się ona szczęśliwa dla legitymującego się rekordem 28 zwycięstw bez porażki Vica Darchinyana. Przystępując do kolejnej walki w obronie pasów IBF i IBO wagi muszej Ormianin nie oczekiwał wielkiego wyzwania. Kilka miesięcy wcześniej bez trudu pokonał Glenna Donaire, z którego młodszym bratem przyszłu mu walczyć 7 lipca. 24-letni Filipińczyk miał być ostatnim przeciwnikiem przed starciem z Fernando Montielem lub Jorge Arce.
Nonito Donaire był skreślany przez większość fachowców. W osiemnastu zwycięskich walkach jedenastokrotnie wygrywał przed czasem, miał też w rekordzie porażkę poniesioną z rąk wracającego po czterech latach przerwy Rosendo Sancheza, którego trudno nazwać choćby średniakiem. Dwaj z jego trzech ostatnich rywali mieli ujemne bilanse. Zapowiadało się więc kolejne łatwe zwycięstwo Darchinyana.
Od pierwszego gongu wyższy i szybszy Filipińczyk utrzymywał słynącego z silnego ciosu przeciwnika na dystans. Nie miał z tym większych problemów, bo znakomicie operował lewym prostym. Zatrzymywał atakującego Darchinyana, unikał jego sygnalizowanych ciosów i co jakiś czas trafiał świetnie z kontry. Vic wyglądał bezradnie nie potrafiąc zrobić niczego, co mogłoby zmienić obraz walki. Koniec nastąpił w piątej rundzie, gdy Donaire trafił kapitalnym lewym sierpowym, po którym Ormianin nie doszedł już do siebie.
Od tego czasu minęły ponad dwa lata, a Filipińczyk wygrał pięć kolejnych walk, cztery przed czasem. Zdobył pas w kolejnej kategorii wagowej i jest wymieniany w czołówce rankingów P4P. Kariera Darchinyana na chwilę przystopowała. Pół roku później zremisował z innym Filipińczykiem Z Gorresem w eliminatorze IBF wagi supermuszej, później jednak odnotował trzy imponujące zwycięstwa przed czasem. Najpierw zdobył tytuł IBF w walce z Dmitri Kirillovem, nokautując rywala w piątym starciu. Następnie dorzucił pasy WBA i WBC stopując Cristiana Mijaresa w dziewiątej odsłonie. Trzy miesiące później rozbił Jorge Arce, zmuszając lekarza do poddania go po jedenastej rundzie. Darchinyan zyskał status, którego nie miał nawet przed walką z Donairem. Mógł już wtedy starać się o walkę rewanżową, lecz postanowił spróbować sił w limicie kategorii koguciej. Tam przegrał pojedynek o pas IBF z Josephem Agbeko, co skłoniło go do powrotu do kategorii supermuszej. Znokautował Tomasa Rojasa w drugim starciu, a 6 marca zawalczy z Rodrigo Guerrero, którego zapewne również zwycięży.
Prawdopodobnie jeszcze przed wakacjami Darchinyan będzie chciał wrócić do ringu. Ostatnio w prasie pojawiły się jego wypowiedzi, w których prowokuje swego pierwszego pogromcę do podjęcia rękawicy. Ormianin uważa, że jego porażka była przypadkowa, a Donaire trafił go "lucky punch'em". Prawdopodobnie Filipińczyk zgodzi się na rewanżowy pojedynek, jeśli nie zmieni wcześniej kategorii na wyższą. Pięściarz od dawna skarży się na problemy z wagą i być może zostanie zmuszony do przejścia w górę. Jeżeli jednak to nie nastąpi, wówczas Darchinyan otrzyma szansę na rehabilitiację. Czy będzie potrafił ją wykorzystać?
Nonito Donaire (23-1, 15 KO) jest talentem być może na miarę Mannego Pacquiao. Jest szybki, silny i znakomicie wyszkolony technicznie. Ma 27 lat i wciąż się rozwija. Z walki na walkę jest coraz lepszy, a przewaga fizyczna nad rywalami w wadze supermuszej jest na tyle widoczna, że oczywiste wydaje się jego przejście do wyższej kategorii w ciągu najbliższych kilku, bądź kilkunastu miesięcy. Być może w obecnej wadze trzyma go już tylko chęć ponownego spotkania z "Wściekłym bykiem". Z kolei Vic Darchinyan (33-2-1, 27 KO), choć w limicie do 115 funtów prezentuje się wciąż imponująco, ma już 34 lata i prawdopodobnie wkrótce zacznie tracić część swoich atutów. Ormianin dysponuje bardzo silnym uderzeniem, lecz technicznie nie zdoła już przeskoczyć pewnego poziomu. Jego "odwet" na Filipińczyku może się skończyć w dowolnym momencie walki - deskami dla Vica. Jeżeli Donaire zdoła utrzymać odpowiednią wagę i, jak w pierwszej walce, nie da się trafić żadnym przypadkowym ciosem, to po raz drugi pokona Darchinyana - ponownie przez ciężki nokaut.
Donaire nie trafił fuksem, tylko skontrował idealnie w tempo.
Zaden fachowiec nie jest wstanie powiedzieć w 100% kto wygra. Doświadczenie jest za Ormianinem. Myślę że tym razem nie zlekceważy Donaire i prawdopodobnie znokautuje go ciężko.
Co prawda tak jak każdy Ormiański bokser jest słaby technicznie ale za to tak jak każdy ma nokautujący cios.