WŁAŚCIWIE NIE PAMIĘTAM CO ZROBIŁEM
Brytyjski ‘The Times’ chwali sobotni występ utalentowanego Kevina Mitchella (31-0, 23 KO). ‘Niszczyciel z Dagenham’, już w drugiej rundzie straszliwie znokautował Ignacio Mendozę (27-6, 18 KO).
- Nie sądziłem, że ta kombinacja była taka mocna. Dopiero kiedy stałem w neutralnym narożniku, a on leżał na ziemi, pomyślałem: o cholera, to było silne uderzenie. Raz! Dwa! Spadł na ziemię i było po wszystkim. Właściwie nie pamiętam co zrobiłem.
Mitchell jest pierwszy w rankingu federacji WBO, której mistrzem jest Juan Manuel Marquez, a Michael Katsidis dzierży tytuł Interim. Jeżeli Marquez zrezygnuje z tytułu, bardzo prawdopodobne wydaje się starcie pomiędzy Mitchellem, a Australijczykiem Katsidisem.
- Strasznie chciałbym, aby ta walka odbyła się w Londynie. Wembley, O-2 Arena, albo Albert Hall, chciałbym pokonać go w którymś z tych miejsc.- Powiedział sobotni zwycięzca.
Na łamach ‘Metro Sport’, Mitchell zadeklarował się także, że równie chętnie co z Katsidisem, spotkałby się w ringu z ‘Dzieciakiem z Boltonu’, Amirem Khanem.
- Dajcie mi Khana do zgryzienia. Chciałbym tej walki ogromnie. Myślę, że wszyscy brytyjscy kibice także tego chcą. Jeżeli on również, to bardzo szybko możemy do niej doprowadzić.
Dodatkowej pikanterii, dodaje fakt, że Amir odszedł od swojego wieloletniego promotora Franka Warrena, który reprezentuje interesy Mitchella.
- Frank jest moim przyjacielem i zawsze będę lojalny wobec niego.- Twierdzi Kevin.
- Kiedy mój czas nadejdzie, do Ameryki pojadę tylko i wyłącznie z Frankiem. To on zrobił z Amira wielką gwiazdę i Amir powinien być w stosunku do niego lojalny, a taki nie jest. Myślę, że Amerykanie go nie polubią.
Katsidis też jest/byłby do pokonania ale to już jest naprawde poważna przeszkoda tym bardziej że ma dwa dobre zwyciestwa nad Escobedo i Chavezem
50/50 jak dla mnie, miejsce pojedynku nie gra roli
na emeryture Maciek