ARCE WCIĄŻ BOKSUJE
Na wczorajszej gali w Meksyku faworyt gospodarzy Jorge Arce (53-6-1, 40 KO) nie zawiódł i poradził sobie z Indonezyjczykiem Angy Angkotą (23-5, 14 KO), zdobywając wakujący pas WBO w kategorii supermuszej.
Arce zapowiadał natychmiastowy koniec kariery w przypadku porażki. Teraz, po pewnym zwycięstwie nad wymagającym przeciwnikiem, być może zmieni decyzję o ostatecznym wycofaniu się z boksu z końcem 2010 roku.
Walka z Angkotą była z pewnością łatwiejszą od starcia z Darchinyanem, czy też Nongquai'em i 30-letni Meksykanin momentami prezentował się w niej naprawdę znakomicie. W pierwszych trzech rundach pięściarze toczyli wojnę, a aktywniejszy "Travieso" spychał rywala do lin, gdzie zasypywał go gradem uderzeń z obu rąk. Rozpoczynał serię bijąc na korpus rywala, a gdy ten opuszczał ręce, Arce starał się lokować ciosy sierpowe na jego głowie. W czwartym starciu jego przewaga była jeszcze większa, a Angkota kompletnie zagubił się w obronie i nie umiał znaleźć odpowiedzi na ataki Meksykanina. W rundzie piątej i szóstej Indonezyjczyk radził sobie znacznie lepiej, choć wciąż przewagę miał Arce. W siódmym starciu przypadkowe zderzenie głowami utworzyło rozcięcie nad lewym okiem Angkoty, a jego skutkiem było przerwanie walki i podliczenie punktów. Jednogłośny (60:54, 58:56, 60:54) werdykt przemawiał za Arce, który został nowym mistrzem WBO w kategorii supermuszej. Dotychczas Meksykanin zdobywał pasy również w kategoriach juniormuszej i muszej.
Za pierwszą walkę z Hussein Hussein (jak to się pisze i odmienia pojęcia nie mam) uwielbiam go na zawsze.
Wojownik przez duże W.
pozdrawiam
Jest jeszcze Donaire. Jest o co i z kim walczyć w tej kategorii.