WAWRZYK NA DESKACH ALE WYGRYWA
22-letni Andrzej Wawrzyk (17-0, 10 KO) wygrał jednogłośnie (dwukrotnie 79-73 i raz 78-74) na punkty z Harvey'em "Candy Man" Jolly'm (10-13, 5 KO) na ringu UIC Pavillion w Chicago, ale ważniejsze od zwycięstwa było to, że Wawrzyk dostał dokładnie to, po co przyjechał do USA - lekcję amerykańskiego boksu. Wygrał jednogłośnie, ale w czwartej rundzie leżał na deskach i do ostatnich sekund walki znacznie szybszy rywal sprawiał mu wiele kłopotów. Przez nokaut w trzeciej rundzie wygrał swoja walkę drugi z walczących w Chicago Polaków - mocno bijący, także 22-letni Andrzej Fonfara (13-2, 4 KO), wygrywając przez nokaut w trzeciej rundzie z Meksykaninem Adanem Lealem (6-2, 5 KO).
"Ta cała atmosfera, fakt, że w jednej szatni było chyba ze 30 osób, pięciu bokserów i osób towarzyszących, pierwszy występ w Stanach, nieznany rywal - to też dla Andrzeja jest test wytrzymałości psychicznej" - mówił przed walką menedżer Wawrzyka, Andrzej Wasilewski. Trener 22-letniego Polaka Fiodor Łapin po obejrzeniu walk Jolly'ego przewidywał, że znacznie szybszy, sprawniejszy i polujący na kontrę rywal będzie bardzo trudnym przeciwnikiem dla jego podopiecznego, ale pewnie nie przypuszczał, że będzie aż tak ciężko. Od pierwszej rundy wiadomo było, że walczący w swojej karierze głównie w wadze junior ciężkiej Jolly nie pozwoli zadać Polakowi więcej niż jednego celnego ciosu. Kiedy Wawrzyk próbował kombinacji, zwinny, ważący tylko 92 kilogramy Jolly natychmiast zmieniał pozycję, raz za razem strzelając prawym prostym. Wawrzyk, jak sam później powiedział "przywyczajony do tego, że w Polsce jest najszybszy w ciężkiej" wygrywał rundę za rundą, nie dając się trafić i punktując przede wszystkim lewym prostym. Kilkakrotnie ciosy Jolly'ego mijały głowę Wawrzyka, ale w czwartej rundzie, wyprzedzający cios z prawej Polaka, bokser z Michigan trafił idealnie w szczękę Wawrzyka, który padł na deski. Błyskawicznie wstał i pozwolił sędziemu, przeklinając w języku znanym może kilkuset sposród nieco ponad dwóch tysięcy kibiców, na wyliczenie. Amerykanin zaatakował, chciał skończyć walkę ale Polak spokojnie przetrwał do końca rundu. Cztery następne przebiegały w tym samym tempie, choć w dwóch ostatnich coraz cześciej, wykorzystując fakt, że Jolly był już zmęczony, ciosy Polaka dochodziły celu. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem walki to Wawrzyk po ciosie z prawej ręki, był bliski znokautowania kulącego się w narożniku przeciwnika.
"Nie jestem z niczego zadowolony. Walka miała wyglądać inaczej, ale z nikim tak walczącym jak Jolly nie dość, że nie walczyłem, to jeszcze w życiu nie trenowałem" - mówił wyraźnie wściekły na siebie, pomimo jednogłośnego zwycięstwa, po zaledwie 72 godzinach od przylotu z innego kontynentu, 22-latek z Krakowa. Z tego też jego promotorzy i trenerzy muszą być zadowoleni i tym mi zaimponował - z taką złością sportową trzeba się urodzić. A forma i umiejętności? Wycieczka za Ocean pokazała, czego nie umie, walcząc z zupełnie inną szkołą boksu, chłopak chcący pójść w ślady siedzącego na trybunach swojego imiennika - Andrzeja Gołoty. Bicie kombinacjami, osłabianie rywala ciosami na korpus - tego w Chicago zabrakło, ale najważniejsze, że nikt nie wie tego lepiej od samego Wawrzyka.
Drugi z Polaków walczacych w piątek w sali Uniwersytetu Illinois , były kolega z kadry Wawrzyka, Andrzej Fonfara, jest - jak mawia jego trener Sam Colonna - "piekielnie dobry jak walczy na luzie, taki sobie jak jest spięty". Fonfara, który walczy w kategorii do 175 funtów, spięty był w pierwszych trzech minutach, ale jak zaczął bić kombinacjami i przestał ułatwiać rywalowi w skracaniu dystansu podchodząc do niego bez ciosu, walka zrobiła się jednostronna. Ciosy z prawej ręki i szybkie kombinacje skończyłyby walkę już w drugiej rundzie, ale Leal cudem dotrwał do końca starcia. "Dostał mi się rywal z głową z kamienia" - powiedział po znokautowaniu przeciwnika zaraz na początku trzeciej rundy Fonfara, dla którego waga półciężka jest chyba najbardziej odpowiednią kategorią wagową.
Przemek Garczarczyk
Mocno bijący polak? Chyba przesadzacie. Jak mocno bije to chyba rekord pokazuje :)
WAWRZYK przeczytajcie co powiedzial" przyzwyczajony ze byl najszybszy w polsce w ciezkiej" - co to znaczy hehe ?
Wyglada na to ze z Wawrzyka zrobili głupca ! Olali przygotowania zobaczyli jedno wideo i nasz ŁAPA ROŁCZ tak porobił taktyke ze sam wawrzyk nie mogl jej skumac w ringu heh ...
Teraz niestety wychodzi czego nauczyly go te walki z slowakami.. Bo z kim mial tu lezec w polsce ? Nikt nie stanowi zagrozenia skoro wieksze zagrozenie stanowi ten koles niz jego przed ostatni przeciwnik no to niezly poziom tu jest serio ...
Wilczewskiego przygoda tez sie szybko skonczyla ale fakt ze dostal goscia na poziomie w USA ..
To by była droga ale dobra selekcja dla BKP ale ... no nie wiem czy by z 2 zawodnikow zostało..
Nie mniej gratulacje dla andrzeja pokazał GAME.. !!
Andrzej myślał, że będzie szybszy. Niech dalej łyka ściemę od Łapina i spółki to będzie miał rekord 40-0 wyśrubowany na leszczach spod kiosku.
Proponuje Andrzejowi zakończyć współpracę z obecnymi trenerami bo co gala widzimy ze efekty pracy BKP są mizerne i zachwalanie jakcy to dobrzy trenerzy raczej mija się z tym co widzimy w ringu... Patrzcie na Mastera co jakiś czas trenuje z Gmitukiem i jakie efekty, w BKP pewnie już by ze 3 razy przegrał..
Wawrzyk niech zostanie w stanach i tam zacznie nowy etap szkolenia, jak sam zauważył w Polsce nie miał nawet podobnych sparing partnerów... a tam miałby ich ze 3 pewnie !
WYOBRAŹCIE SOBIE JAK WAWRZYK DOSTAŁ W PAPE TO CO BY BYŁO Z NASZYM NAJLEPSZYM CIĘŻKIM W POLSCE I PEWNIE NA ŚWIECIE MARCINEM NAJMANEM...HEHE
Dla mnie bomba
gratulacje Andrzej
Nie ma co zachwalać jaki to wspaniały szkoleniowiec, bo jak na razie każdy jego podopieczny albo leży albo kiepsko boksuje, a jak wygrywa to licho na pkt ;/
Sosnowski: Adamek w wadze ciężkiej jest nikim
http://sport.onet.pl/0,1248744,2120841,,sosnowski_adamek_w_wadze_ciezkiej_jest_nikim,wiadomosc.html
No własnie o tym mowie o organizacji ale tez o trzymaniu zawodników pod kloszem też. Zreszta to nie tylko wina łapina on trenuje jak umie ale juz niczego nowego przecież chlopaka nie nauczy.. Zreszta jak on ogarnia tylu chlopakow w BKP ??? A o doborze przeciwników juz nawet nie mówie.. Jesli jego kariera bedzie prowadzona jak jest to jesli wyrosnie z niego max dymitrenko to bedzie i tak super...
A co do porównan do gołoty to sa jak narazie smieszne i tyle. Kazdy z nich gdyby wyjechal do USA to albo: 1. wrócił by rozczarowany bo by mial marny rekord
2. albo byłby duuuuzo lepszy niż jest teraz
A tak mamy cos swego rodzaju teatru z zapewniona wygrana naszego rodaka nad WArgami i innymi oponentami...
do chlopakow nie mozna miec pretensji bo co ma sobie niby Cygan sam zorganizowac walke z kims z topu ?
A swoja droga to dziwne ze doszlo do tego pojedynku ktos gdzies kiedys wspominal ze w USA nie moze byc takich dysproporcji zawodników jesli chodzi o ich bilans wiec jak doszlo do tej walki ?
pozdrowienia
Jakos nie wierze zeby albert takie cos powiedział chociaz w sumie ma do tego prawo. A poza tym te całe konflikty to bardziej sa nakrecane przez media niz samych zawodników
Wawrzyk wygladal bardzo dobrze mimo ze Jolly jest takim cwaniakiem ringowym Andrzej wprawdzie zaliczyl "becki" ale zanim padl juz wyrwal
na proste nogi. Jest taki punkt na szczence gdzie nie ma mocnych, Jolly znalazl to miejsce, to chyba nie stanowi o tym ze nasz mlody HW nie ma talent? Bo talent to on ma, i ma czas moze 10 -15 lat przed nimi daj Boze wiecej takich chlopakow charakternych.
Pozdrawiam
Wypowiedź Andrzeja, że "jest przyzwyczajony do tego iż zawsze w Polsce jest najszybszy" pokazuje poziom naszego boksu zawodowego. Teraz najważniejsze aby Wawrzyk wyciągnął wnioski z tej walki, bo moim zdaniem nie była ona udana, na plus można tylko zaliczyć zwycięski debiut w USA i doświadczenie które z tego pojedynku wyniósł, jednak myśle, że taki zimny prysznic dobrze zadziała na Andrzeja, bo skoro kładzie go zawodnik przeciętny, baa rodem z CW to strach pomyśleć co by było gdyby na przeciwko Andrzeja stanął ALbert Sosnowski, z którym Wawrzyk tak strasznie chciał walczyć.
Wydaje mi się, że pan Wasilewski powinien poważnie zastanowić się na wysłanie Andrzeja do Ameryki przynajmiej na 3-4 miesiące, chłopak posparuje z jakimiś dobrymi zawodnikami, ogólnie bedzie miał lepsze warunki do pracy i wtedy będzie go można naprawde ocenić.
Wasyl powinien też porozmawiać z Łapinem bo ten gość więcej ostanio mówi niż robi, i odwala troche taką pokazówe.
Podsumowując:
Po tej gali widać jak bardzo rózni się walka w USA, od walki w Ełku, Grodzisku itp. Moim zdaniem Andrzej nie wytrzymał presji, która na nim ciążyła. Wracając do BKP to tak jak napisałem Wasyl musi zastanowić się nad kierunkiem kariery Wawrzyka oraz ludzmi którzy go trenują bo nie wątpilwie jest to talent tylko wszystko zależy od tego jak będzie prowadzony, chłopak ma 22 lata dajmy mu czas Jest to tylko i wyłącznie moje zdanie ktoś może mieć inne więc zbytnio na mnie się nie napinajcie bo starałem się być bardzo obiektywny pisząc ten komentarz, jednak każdy musi się zgodzić ze stwierdzeniem, że wyprawa do Ameryki pokazała miejsce w szeregu nie tylko samemu Andrzejowi ale i całej grupie BKP.
pozdrawiam
jeszcze raz najlepszego Andrzej
ciężko sie z tobą nie zgodzić, jednak dajmy czas Andrzejowi, tak jak napisałem wyżej wyjazd do USA, może zmiana trenera i wtedy zobaczymy.
pozdro
Na dzień dzisiejszy, nie widze Wawrzyka w walce z Sosnowskim, w przyszłości może na EBU umiejetnosci starczy, ale teraz jest dużo za wcześnie.
Powinien ci powiedzieć, jak te sparingi wyglądały...
Chociaz co do trenera to sie moge zgodzic, powinien znalezc nowego. Powinien czesciej jezdzic do stanow, jakby nie bylo sa one kolebka boksu, tam sa trenerzy, sparingpartnerzy i dobrzy przeciwnicy na ktorych mozna szlifowac umiejetnosci. Wawrzyk sam swiata nie zwojuje, ale majac madrego manager'a moze wszystko. Uwazam, ze 10% talentu ma.
To tyle z mojej strony
Śledziłem jego przygotowania do tej walki i uważam, że nie był przygotowany na takiego zawodnika. Sparingi z Orłowem olbrzymem - kompletnie innego przeciwnika. Przygotowania do walki z Jollym były krótkie, a wiedza o przeciwniku niewielka. Andrzej mówił, że widzieli tylko jedną walkę Jollego.
No i jeszcze przylecieć do USA na 3 dni przed walką, debiut i kompletnie inne otoczenie - jak czytałem te informacje to zacząłem się bać o wynik tej walki.
Wygrał i to jest ważne. I dobrze, że trafiają mu się coraz trudniejsi przeciwnicy. a co do kelnerów. Adamek też nabijał sobie bilans kelnerami.
A co do sparingów z Albertem Sosnowskim to wiem, że były, ale Łapin nie powiedział, który z nich lepszy. Zaznaczył, że Albert dużo poważniej podchodzi do boksu, wkłada więcej zaangażowania w treningi.
Proszę mi wytłumaczyć jakie były tego okoliczności, bo z taką sytuacją można spotkać się niezwykle rzadko, jestem ciekaw, o co chodzi.
Dziękuję z góry za odpowiedź.
A co do samej walki:
Dobra lekcja boksu dla Andrzeja. Pokazał hart ducha. Brawo.
Jestem dumny z niego, ale te deski mnie zasmuciły bardzo.
Trening, trening, trening, i będą sukcesy.
Pozdrawiam.
pozdrawiam
Wawrzyk wg mnie powinien uciekac od łapina i bullitów pytanie tylko gdzie?? Moze do Grajewskiego:)
A moze niech pojedzie do USA i zechce byc kierowca ciężarówki......a co z tego wyniknie........
pzdr
No bez jaj..Sosna jest sredniakiem na Europe nawet czolowka ale to nie bum..Zreszta wszystko wyjasni sie po Harrisonie..