SOSZYŃSKI: POMAŁU DOCHODZĘ DO ZDROWIA
Podczas meczu Polska-Usa w Knurowie, wokół ringu można było spotkać ludzi związanych z boksem. Swoją obecność na tym meczu zaznaczył także polski półciężki Grzegorz Soszyński (16-1, 7 KO). Udzielił on obszernego wywiadu dla BOKSER.ORG, zapraszamy do lektury.
Wiemy, że obecnie przechodzi Pan rehabilitację w klinice w Zakopanem, po złamaniu ręki w walce z Dawidem Kosteckim. Jak przechodzi leczenie?
- Cały czas malutkimi kroczkami do przodu. Wolałbym żeby to były duże kroki, ale niestety nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć. Potrzeba na to czasu.
Ostatnio mówiło się o Pana pojedynku z Aleksem Kuziemskim . Walka miała odbyć się 6 marca o pas EBA. Z racji tej kontuzji nie dojdzie do tego pojedynku?
- Niestety nie. Postaramy się to przełożyć. Aleks na pewno chce boksować w najbliższym terminie bo miał długą przerwę. Być może ta walka się odroczy albo będzie jakiś inny rywal dla mnie. Na dzień dzisiejszy trudno podawać mi konkrety. Zależy to wszystko od mojego stanu zdrowia. Jak będziemy wiedzieli, że już mogę uderzać tą złamaną ręką, że jestem w stanie toczyć sparingi to pomyślimy o konkretnym terminie.
Czy ma pan jakieś prognozy, kiedy ta ręka odzyska pełną sprawność?
- Naprawdę ciężko jest mi powiedzieć. Za 4-5 tygodni zacznę lekko uderzać tą ręką. Najpierw praca z workiem, potem tarczowanie i sparing. W sparingu okaże się, kiedy mogę mocno uderzać tą ręką. Musze nabrać zaufania do tej ręki.
Jak Pan uważa, czy ta złamana ręka w walce z Kosteckim znacznie utrudniła walkę? Niemal od początku walki miał Pan pod górkę z tą kontuzją. Gdyby nie ta kontuzja to walka z Cyganem mogła mieć inny przebieg?
- Można tak spekulować. Na ringu musiałem walczyć z bólem. Myślałem tylko kiedy ból ustanie, by zadać następny cios. Nie chciałem dać po sobie poznać, że coś jest nie w porządku. Dawid by to wykorzystał, "siadłby" na mnie no i mogłoby się to różnie skończyć. Nie byłem w stanie kontrować, nie mówiąc już o innych akcjach. Myślę, że walka miałaby inny przebieg.
Niedawno pojawił się temat Pana walki z Piotrem Wilczewskim. Gdyby walka z Kuziemskim nie doszła do skutku, to może zmierzy się Pan z Wilkiem?
- Zobaczymy jak to będzie. Najpierw promotorzy muszą się dogadać. Od pierwszych spekulacji do walki jest daleka droga. Ja jestem otwarty na każdą propozycję. Wiadomo, że parę rzeczy musi się zgadzać (śmiech).
Jakie ma Pan plany na 2010 rok? To będzie przełomowy rok w Pana karierze?
- w 2009 mówiłem, że przyszły rok będzie przełomowy i powalczę o jakieś poważniejsze tytuły. No niestety cofnąłem się troszkę przez tę kontuzję. Czasem jednak trzeba wykonać dwa kroki w tył, żeby móc zrobić cztery kroki do przodu. Bardzo chcę wrócić do zdrowia i wejść znowu do ringu. Na początek w walce na przetarcie, żeby sprawdzić siebie i zaufać tej ręce, trochę nią uderzając. To jest dla mnie najważniejsze. Oczywiście pod koniec roku chciałbym stoczyć poważniejszą walkę.
Można powiedzieć, że jest Pan obieżyświatem. Boksował Pan w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, no i w Polsce. Gdzie jest dla Pana najlepsze miejsce do boksu?
- Ring jest zawsze ten sam. Powiem szczerze, gdzie by się nie pojechało to trzeba walczyć i dawać z siebie wszystko. Lubię wszędzie boksować. Wiadomo, że super się boksuje przed własną publicznością, jak słyszy się doping swoich rodaków.
Jakby Pan scharakteryzował siebie w ringu?
- Miałem krótką karierę amatorską. Z miesiąca na miesiąc stawiam kolejne kroki. Myślę, że się rozwijam. Jeszcze dużo nauki przede mną, żeby zajść daleko. Bardzo dużo pracy przede mną. Zawsze staram się dawać z siebie wszystko. Na treningach słucham trenerów, więc to daje efekty.
Jest jakiś bokser na którym Pan się wzorował? Taki Pana bokserski idol?
- Nigdy nie spoglądałem tylko na jedną osobę. Lubiłem z każdego boksera coś wypatrzeć.
Taka wybuchowa mieszanka?
-Tak (śmiech). Jak byłem amatorem to bardzo mi się podobało boksowanie lewą ręką Darka Michalczewskiego. Podobał mi się Roy Jones, Evander Holyfield. No i strasznie podobał mi się Tyson. Najlepiej z każdego zawodnika coś podpatrywać, jakąś jedną wybraną akcję i szkolić to. Uważam, że nie należy się na kimś wzorować, każdy przecież jest indywidualistą. Wybierasz pod siebie to, co jest dla Ciebie najlepsze.
Trudno nie zapytać o wydarzenie tego wieczoru, czyli mecz Polska-USA. Jak Pan ocenia idee takiego spotkania?
- Świetnie, że dochodzi do takich wydarzeń. To jest potrzebne boksowi amatorskiemu. Troszeczkę ten boks amatorski w Polsce podupada, więc dzięki takim imprezom ten sport staje na nogi.
Rozmawiał: Piotr Jagiełło