RING: MOSLEY NAJWIĘKSZYM PRZEGRANYM
Ciekawą obserwację poczynił w swoim podsumowaniu weekendu Michael Rosenthal z "The Ring", nazywając Shane'a Mosley'a (46-5, 39 KO) największym przegranym ostatnich dni, których głównym wydarzeniem było fiasko rozmów na temat konforntacji Manny'ego Pacquiao z Floydem Mayweatherem Jr.
Jak wiadomo, Mosley 30 stycznia skrzyżuje rękawice w ciekawie zapowiadającym się starciu o pasy WBA i WBC wagi półśredniej z Andre Berto (26-0, 19 KO), ale nikt chyba nie ma wątpliwości, że nie o takim rywalu marzył zbliżający się powoli do zakończenia swojej przygody z ringiem "Słodki".
"Mosley rozpaczliwie chciał bić się z Pacquiao lub Mayweatherem, bo nie pozostało mu już zbyt wiele dużych pojedynków w karierze. Na boksowanie z Berto zdecydował się tylko dlatego, że wydawało się jasne, że nie ma szans na swoje wymarzone walki." - czytamy na internetowych stronach "Biblii boksu". - "I co się stało? Wielka walka nie doszła do skutku, a Mosley jest już zajęty."
"Być może [Mosley] doczeka się swojej szansy później." - kończy Rosenthal.
pragaa,
"kwestią czasu..."-no właśnie,a czas działa baaardzo na niekorzyść Słodkiego...