Z PIĘŚCIARSKIEGO LAMUSA

Chciałbym dziś, w nastroju świąteczno-noworocznym, oderwać Was na chwilę od wydarzeń aktualnych i zaprosić na wycieczkę do przeszłości, w zamierzchłe lata boksu. Odkurzyć zapomniane postaci pięściarstwa i ich niekoniecznie sportowe zamiłowania. Uprzedzam jednak: nie są to zamiłowania godne naśladownictwa!

Tym z Was, którzy interesują się historią boksu, nieobca jest postać Battling Siki. Pięściarza, którego największym sukcesem było pokonanie i to przez nokaut - w szóstej rundzie - samego "La Grandes Georgesa" Carpentiera. Pochodzący z Senegalu Siki, obywatel francuski, walczył ze zmiennym szczęściem; najpierw zwycięstwa przeplatały się z porażkami, po nich przyszła cała seria błyskotliwych sukcesów. Największym osiągnięciem była zwycięska walka z Carpentierem, w której odebrał idolowi Francuzów aż trzy tytuły: mistrza Europy wagi półciężkiej i ciężkiej oraz światowy championat w pierwszej z tych kategorii - we wrześniu 1922 roku. Już dzięki temu zasługuje na najwyższe uznanie. Ale podziw wywołuje fakt, iż Senegalczyk wchodził do ringu zupełnie nieprzygotowany. Mało? Dodam więc, iż nie tylko wchodził do ringu bez treningu, a często opuszczał go jako zwycięzca; Battling dni i noce poprzedzające pojedynki notorycznie poświęcał hazardowej grze w pokera, czemu towarzyszyły pijackie libacje. Bywało, że do ringu wchodził chwiejnym po alkoholowej nocy krokiem. A dodać wypada, że przed czasem, nie licząc dyskwalifikacji, przegrał zaledwie trzy razy. W jednym z pojedynków, do których wyszedł zupełnie pijany - z Paulem Berlenbachem - przegrał przez nokaut w 10 rundzie, ale, jako, że trzeźwiał z rundy na rundę, stało się to, kiedy był już całkowicie przytomny. Amerykańska prasa uznała pojedynek za wyśmienity, pełen emocji, a ringową postawę Sikiego - mimo porażki - za godną najwyższego uznania!

Ów czarnoskóry ekscentryczny bokser wręcz uwielbiał zwracać na siebie uwagę: kiedyś- oczywiście w stanie upojenia- pojawił się na ulicy ubrany w fioletowy surdut w kratę, biały cylinder, krwistoczerwone skarpetki i z bambusową laseczką. Taki wygląd w owych czasach szokował. Nawet w Nowym Jorku! Dopiero oddział policji musiał rozgonić tłum gapiów otaczających pijanego Battlinga. O jego odporności na ciosy może zaświadczyć następujące zdarzenie: kiedyś w stanie nietrzeźwym przechodził obok budowy; miał pecha, akurat w tym momencie przewróciło się rusztowanie; olbrzymie belki spadły na głowę pięściarza. I co? I nic, otrzepał ubranie i poszedł dalej!

W 1925 roku zgłoszono policji, iż na jednej z ulic Nowego Jorku leży nieżywy mężczyzna. To był Battling Siki; jego ciało pokrywały liczne rany od noży i kul  rewolwerowych, ale mocno pościerane pięści wskazywały, że zanim zginął, sam mocno poturbował swoich zabójców.

Słynny na przełomie XIX i XX wieku bokser wagi piórkowej, Aurelio Herrera z San Jose, którego passę 28 zwycięstw- przy dwóch remisach- przerwała dopiero przegrana o tytuł mistrza świata wagi piórkowej, przez ko. z Terry McGovernem. Oprócz tego, że nałogowo poił się alkoholem, to z upodobaniem i w olbrzymich ilościach palił cygara. I to był jego jedyny trening! Na ponad 90 pojedynków przegrał tylko 12 razy!

Inny walczący na przełomie stuleci pięściarz, czarnoskóry Charley Turner, podczas przerw między rundami wzmacniał się... piwem: runda - kufel, kolejna - następny. I tak do końca pojedynku. Ale o tym, w jaki sposób pozbywał się w trakcie walki nadmiaru złocistego płynu, historia milczy.

Natomiast nie alkohol a obżarstwo było nałogiem rywala m.in. Jacka Dempsey’a - Argentyńczyka Louis Firpo. "Dziki Byk pampasów" przed każdą walką spożywał olbrzymie ilości mięsa. Co stanowiło jego główny „trening” i nie przeszkadzało w odniesieniu 31 zwycięstw na 37 stoczonych pojedynków. W walce z Dempsey’em - o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej - zanim sam został znokautowany w drugiej, w pierwszej rundzie potwornym ciosem rzucił "Tiger Jacka" na głowy widzów hali Polo Grounds w Nowym Jorku.

Nieprzypadkowo Maxie Rosenbluma zwano "Wesołym kawalerem". Ów światowy champion wagi półciężkiej w latach 1930-1934 , z oficjalnym rekordem ponad dwustu walk (w tym m.in. z Polakiem Leonem Łomskim: trzykrotnie wygrał, dwie walki zakończyły się remisem, raz przegrał), mający "a rozkładzie" wiele pięściarskich gwiazd; większość czasu, miast na sali treningowej, spędzał w restauracjach i podejrzanych kabaretach. Po jednej z walk Rosenblooma będący na widowni Georges Carpentier orzekł, iż byłby to jeden z najznakomitszych pięściarzy... gdyby prowadził sportowy tryb życia.

Nie gorszym smakoszem mocnych trunków i łatwych kobiet był także Max Baer. Aleksanderowi Rekszy, doskonałemu dziennikarzowi, znawcy boksu - również historii „od kuchni”- z którego zresztą publikacji zaczerpnąłem powyższe ciekawostki, wystarczyło jedno zdanie, aby scharakteryzować upodobania Maxa: "Przez jego gardło przepłynęło moc whisky, a siłę jego wspaniałych ramion znali nie tylko przeciwnicy, ale i cała piękniejsza połowa Hollywood". Max pokonał m.in. swojego imiennika, słynnego Niemca Schmelinga oraz zdobył- po zwycięstwie przez tko w 11. rundzie z Primo Carnerą- tytuł mistrza świata, uznany przez obie, przez pewien czas zwalczające się organizacje: National Boxing Association i New York State Alhletic Commission.

Za treningowym reżimem nie przepadał również Jock Malone-  mistrz świata wagi średniej - zwycięski rywal opisanego wyżej balangowicza Rosenblooma. Ten miał inne hobby; przed ważnymi pojedynkami zwoływał dziennikarzy i składał niecodzienne deklaracje. Przed spotkaniem z późniejszym mistrzem świata Johnny Wilsonem - w 1924 r. - oświadczył, że w przypadku przegranej skoczy w ubraniu z mostu Charlestown Bridge. Dostał nokaut i musiał skoczyć; z najwyższym trudem wyrwano go ze szponów śmierci. Przed innym pojedynkiem obiecał, iż jeśli przegra, to boso odbędzie podróż z Chicago do St. Pauli. Na szczęście zwyciężył, nie musiał odbywać wielokilometrowej bosej pielgrzymki.

Opowieści i legend przewinęło się w wieloletniej historii boksu całe mnóstwo. Ale... na dziś tyle musi wystarczyć.

Krzysztof Kraśnicki

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: karat
Data: 26-12-2009 20:54:38 
Z racji tego, że mamy okres świąteczny - wybaczamy :) A tak poważnie, to brawo dla autora news'a. Interesujące informacje, zgrabnie ujęte
- miło się czyta.
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 26-12-2009 22:06:03 
"25 nakwiekszych pojedynkow" Reksza, chyba kazdy fan boksu to czytal..genialna ksiazka..
 Autor komentarza: fightfan
Data: 26-12-2009 22:17:55 
Bardzo fajny i interesujący artykuł
 Autor komentarza: omus79
Data: 26-12-2009 23:15:35 
bardzo fajny artykuł!...tylko ten podpis pod postem. powinno być Aleksander Reksza - Mocarze Ringu i Żelazny Joe. pozdr
 Autor komentarza: Kaktus
Data: 27-12-2009 06:37:34 
W tekscie jest informacja, iż zawarte w nim ciekawostki ze swiata boksu pochodza z publikacji Al. Rekszy- nie są z nich przepisane- wszystkie opracowania z historii opierają się na wcześniejszych materiałach, bo niby skąd miałyby pochodzić? Przy okazji- nie korzystałem wymienionych książek tylko z prasy tylko z materiałów prasy międzywojennej.Tyle tytułem wyjaśnienia...
 Autor komentarza: Kaktus
Data: 27-12-2009 07:02:49 
Jeśli zaaś chodzi o książki Al. Rekszy to od dłuższego czasu próbuję pozyskać "Ludzie- zwycięstwa- klęski". Może za pośrednictwem bokser.org nawiążę kontakt z osobą posiadającą na zbyciu tę pozycję?
 Autor komentarza: maddog
Data: 27-12-2009 10:34:29 
Kaktus

Nie wiem czy znasz tę stronkę:http://www.eoferty.com.pl/ksiazki_o_boksie_128635.html

ale można zakupić tę pozycję w formie skanu.Jeśli Cię to interesuje to zajrzyj tam,pzdr.
 Autor komentarza: Kaktus
Data: 27-12-2009 11:17:34 
Dzięki,
Jest tam, jeśli nie uda mi się kupić w wersji tradycyjnej to się zdecyduję, zbyt długo jej poszukuję w antykwariatach i na allegro,
Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam,
 Autor komentarza: omus79
Data: 27-12-2009 15:34:11 
Kaktus: czytałem artykuł, ale mimo wszystko "informacja, iż zawarte w nim ciekawostki ze swiata boksu pochodza z publikacji Al. Rekszy" nie zadowala mnie. ...może gdyby ta informacja byłaby pod tekstem, albo chociaż podane zostały źródła przed podpisem szanownego i szanowanego bądź co bądź autora...
dam znać jeżeli uda mi się zauważyć poszukiwą przez Ciebie/Pana książkę (ostatnio stałem się szczęśliwym jej posiadaczem, po dwóch latach ciężkich poszukiwań :]] http://www.allegro.pl/item853675240_ludzie_zwyciestwa_kleski_a_reksza_boks.html )
liczę na wzajemność w kwestjii "Prawdziwy Sport" 1948 i Mocarze Ringu 1948... pozdr
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 27-12-2009 16:53:38 
Nie pamietam juz jak ten bokser sie nazywa ale wiem ze walczyl w srednich kategoriach juz dobrych paredziesiat lat do tylu..Ponoc palil i pij strasznie ale wiekszosc walk wygrywal i to przez KO..
 Autor komentarza: Kaktus
Data: 27-12-2009 17:43:15 
Obie są dostępne w Bibliotece Narodowej w Warszawie (A. Niepodległości), gdzie można je przejrzeć, przeczytać, można również zeskanować, ale to kosztuje: 1 strona 1 zł, więc nieco za drogo. Z tego względu zrezygnowałem ze skanowania Ludzie- zwycięstwa- klęski, zwróciłem się z pytaniem o koszt na wskazanej mi stronie, ale nie uzyskałem jeszcze odpowiedzi,
pozdr.
 Autor komentarza: omus79
Data: 27-12-2009 19:06:45 
dziękuję - zajrzę, przekalkuluję...:]]
przypadkiem trafiłem na w.w. walkę Carpentier'a z Siki'm i zauważyłem, że ten nokałt był wysoce podejrzany. Siki po prawym podbródkowym pociąga" Wielkiego George'a z lewego kolana, po czym poprawia prawym na ciało... czekam na wasze spostrzeżenia z tej walki. pozdr
 Autor komentarza: maddog
Data: 27-12-2009 20:32:29 
hehehe,fajna walka.Najlepsze jest pod koniec 5 rundy kiedy Carpantier się przewraca,Siki pomaga mu wstać na nogi i z miejsca dostaje od Carpantiera lewy sierp...w podziekowaniu.
A z kolana rzeczywiście chyba zdzielił Francuza...
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 27-12-2009 22:34:13 
Byłem kiedyś w Sant Louis w Senegalu gdzie urodził się Siki, nawet byłem w knajpie z Hotelem "Battling Siki" W Senegalu to ciągle jeden z najsłynniejszych sportowców.
Co do obżartuchów i pijaków to obecni też nieźle sobie radzą - Solis, Arreola, Peter, Hatton
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.