TRZYMETROWY TOMASZ ADAMEK
Nawet Nikołaj Wałujew wyglądałby w wadze ciężkiej raczej skromnie przy Tomaszu Adamku, którego od dzisiaj, w trzymetrowej wielkości, można oglądać na ośmiu elektronicznych bilboardach umiejscowionych przy największych węzłach autostrad w Nowym Jorku i stanie New Jersey. "Nie wiedzałem o tym pomyśle Main Events i kiedy mignęła mi moja twarz kiedy jechałem z Manhattanu do domu, myślałem, że to jakiś żart albo ktoś 'pożyczył' sobie mój wizerunek" - mówi, życząc swoim kibicom 'Wszystkiego Najlepszego!' "Góral" Adamek. Spokoju mieć nie będzie - przygotowuje się o walki o tytuł mistrza IBF International, 6 lutego w Prudential Center w Newarku i pierwszej Wigilii w nowym domu.
- Jak byś był taki wielki, to i Wałujew byłby nie straszny...
Tomasz Adamek: I tak nie jest, ale swojej głowy wysokości trzech metrów jeszcze nie widziałem. Nie wiedzałem o tym pomyśle Main Events i kiedy mignęła mi moja twarz kiedy jechałem z Manhattanu do domu, myślałem, że to jakiś żart albo ktoś „pożyczył” sobie mój wizerunek. Na pewno się przyda, to bardzo dobry pomysł, żeby zostać zauwazonym i się przypominać. Jest mnóstwo telefonów, wiem, że na walkę szykuje się niezła grupa portorykańskich i amerykańskich fanów Estrady. Im więcej ludzi, tym lepiej. Lubię gorącą atmosferę.
- Pewność siebie twojego rywala Jasona Estrady, chęć wysłania ciebie ponownie do wagi junior ciężkiej, nie robią na tobie wrażenia.
TA: Nie robią. Estrada jest może bardziej pewny siebie od moich poprzednich rywali - z wyjątkiem Andrzeja Gołoty – ale ja się nie dam wciągnąć w tą grę. Pewnie powiem coś na ostatniej konferencji prasowej, ale to wszystko. Nie wygra ze mną psychicznej wojny, nie osłabi mojej pewności siebie. Ale może zawsze próbować...
- Rok kończy się spektakularną porażką jednego z najlepszych bokserów ostatniego ćwierćwiecza, jednego z twoich przed laty ulubionych pięściarzy, Roy’a Jonesa jr.
TA: Szkoda Roy’a, bo w latach 90. nie było nikogo od niego lepszego, nikogo, kogo wolałem oglądać. Nie rozumiem bokserów, którzy na siłę ciągną karierę, której już nie ma. Po nokaucie z Tarverem już nie był taki sam jak kiedyś, włączyła się blokada, której nie potrafi przeskoczyć. Roy myśli, że może jeszcze walczyć na najwyższym poziomie i nikt nie może go przekonać, że jest inaczej.
- Oglądałeś "walkę" Pudzianowski – Najman?
TA: Oglądałem. Nie chciałbym się wypowiadać na temat umiejętności żadnego z nich w MMA. To fajne chłopaki, znam obydwu. Powinni chyba jednak zostać przy swoich dyscyplinach.
- Jak przebiegają przygotowania do walki z Estradą? Nie jest łatwo, za kilka dni Święta.
TA: Tak już jest, co zrobić. Co dwa dni biegam po około 5 mil, a każdego dnia jestem około 2 i pół godziny w sali. Normalne zajęcia - skakanka, worek, walka z cieniem. Dokładam do tego przygotowania ringowe z Ralfem Mendozą - przywiązuje mnie gumowymi pasami do narożnika, sam staje na środku ringu, a ja muszę się wyciągnąć w jego kierunku i bić w rękawice. I tak przez pięć rund. Bardzo wzmacnia to siłę.
- Sztangi, ciężary?
TA: Nie dotykam. W Polsce to popularne w środowisku bokserskim, tutaj nikt tego nie robi, są lepsze, bardziej wartościowe treningi. Sztanga zabija szybkość.
- Święta nie przeszkodzą w zachowaniu optymalnej wagi?
TA: Nie przeszkodzą. Będzie mój ulubiony karp, barszcz z uszkami, inne polskie potrawy, o co jak zawsze zadba moja żona Dorota. Tylko gdzie ona znajdzie w Ameryce wszystko co potrzeba, żeby zrobić prawdziwy polski barszcz? Będą to nasze pierwsze Święta w nowym domu. W górach chodziłbym od domu do domu z kolędą, z gitarą i akordeonem, byłaby dobra zabawa. Teraz będzie spokojniej, na 48 godzin salę sobie odpuszczę, ale biegać trzeba będzie. Optymalna waga – chciałbym ważyć 6 lutego nie więcej niż 100 kilogramów
- 2010 rok: będzie przełomowy dla twojej kariery? Oceń mijajacy 2009 rok i decyzję odejścia z wagi junior ciężkiej. Chyba była dobra biorąc pod uwagę, że właśnie przetarg na walkę o mistrzostwo świata IBF Steve’a Cunninghama, najbardziej cenionego obok ciebie boksera tej kategorii, Don King wygrał za tylko 60 tysięcy dolarów. Tyle wydaje się podczas przetargów o mistrzostwo w wadze ciężkiej na biznesowe kolacje.
TA: Chciałbym, żeby ten 2010 rok był przełomowy. Trzeba oczywiście zacząć od efektownego zwycięstwa z Estradą. Dalej liczę na to, że jeśli nie w następnej walce, to na pewno w kolejnej dostanę szansę walki o tytuł mistrz świata w wadze ciężkiej. Reszta zależy ode mnie. 2009 był dobry, nawet bardzo dobry – trzy walki, trzy nokauty, pas „Ringu” jako pierwszy Polak w historii dyscypliny. Było sporo radości. Co do junior ciężkiej – sam odpowiedziałeś sobie na to pytanie przykładem z przetargiem. King będzie musiał się starać, żeby do tego interesu nie dołożyć. Chciałbym przy tej okazji podziekować wszystkim moim kibicom, tym w New Jersey, Nowym Jorku, Chicago, Polsce czy gdziekolwiek jesteście, za poparcie i za to, że we mnie wierzyli kiedy przenosiłem się do Stanów i wierzą dzisiaj. Zawsze walczę i będę walczył dla was. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Rozmawiał: Przemek Garczarczyk
Kolację wigilijną mogę jeść cały rok , a Ty .