MIRANDA ZAPOWIADA NOKAUT
Po imponującym zwycięstwie nad Francisco Sierrą, którego zdemolowanie zajęło Edisonowi Mirandzie (33-4, 29 KO) niespełna trzy minuty, kolumbijski puncher stanie przed szansą wywalczenia pasa WBO kategorii superśredniej.
- Nie spodziewałem się walki mistrzowskiej tak szybko - powiedział Miranda. - Myślałem, że czekanie może potrwać dłużej. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu otrzymania szansy walki o tytuł.
Aktualnym mistrzem WBO w kategorii do 168 funtów jest Robert Stieglitz (36-2, 22 KO), który w sierpniu dość nieoczekiwanie pokonał Karoly Balzsaya zmuszając jego narożnik do zakończenia walki w jedenastym starciu. Niemiec rosyjskiego pochodzenia do pierwszej obrony stanie 9 stycznia 2010 roku. Walka Stieglitz - Miranda odbędzie się na Borderlandhalle w Magdeburgu.
Notowany na piątym miejscu przez WBO, a na ósmym przez IBF i WBC Kolumbijczyk przeszedł kompletną odmianę jako bokser. Zmienione zostały jego treningi i styl prezentowany w ringu, lecz nie ucierpiała siła ciosu.
- Edison to wspaniały atleta, jednak przez to jak wielką siłą jest naturalnie obdarzony, nigdy nie prezentował w ringu bardziej subtelnych technik bokserskich. Nowy Miranda używa obydwu rąk i nie polega tylko na potężnym uderzeniu z prawej ręki, lecz łączy umiejętności z dotychczasową siła. W styczniu sami się przekonacie - zapewnia jego nowy trener Joe Goossen.
Miranda skomentował również swoją pierwszą próbę zdobycia pasa, kiedy uległ na punkty Arthurowi Abrahamowi w walce o IBF kategorii średniej. Tamten pojedynek również odbył się w Niemczech, a Kolumbijczyk, mimo widocznej przewagi i złamania rywalowi szczęki w piątym starciu, przegrał w kontrowersyjnych okolicznościach po odjęciu aż 5 punktów za faule.
- Czuję się nieswojo jadąc do Niemiec. To dom mojego rywala, a nie mój. Wszyscy wiedzą, że wygrałem tamtą walkę z Abrahamem. Tam można zwyciężyć tylko w jeden sposób - nokautując rywala. I właśnie to zamierzam zrobić.
ekscytujących pięściarzy do dzisiaj pamiętam jego niezwykle
emocjonujące, a zarazem efektowne starcia z Eastmanem,Greenem,
Pavlikiem czy Abrahamem jego kariera, a zarazem życie to istna
sinusoida od typowanego na króla i demona nokauta zawodnika ku chylącemu się ku upadkowi niespełnionemu talentowi ale zawsze powstaję po ciężkich porażkach niczym feniks z popiołów, może okrasi to tytułem mistrzowskim, "Pantera" to dla mnie historia na świetny film albo książkę tylko brakuję tej kropki nad "i" a będzią nią niewątpliwie rozbicie Stieglitza.
Chociaż, nie ukrywam, że liczę na zacięty pojedynek.
Jak na pupilków Sauerlanda, Stieglitz i tak jest w miarę widowiskowy.