ŁAPIN O WALCE KOŁODZIEJ - CALLOWAY

18 grudnia w walce wieczoru "Wojak Boxing Night" w Łodzi Paweł Kołodziej (23-0, 12 KO) bronił będzie pasa IBC kategorii junior ciężkiej w starciu z rutynowanym Amerykaninem Robem Calloway’em (70-10-2, 57 KO). Trener Fiodor Łapin jest zadowolony z takiego doboru rywala dla swojego podopiecznego.

-  Z pewnością będzie to najlepszy zawodnik w dotychczasowej karierze Pawła. Chcieliśmy dla niego pięściarza doświadczonego, z nazwiskiem. Wiadomo, że nie jest to top-10, ale jest niebezpieczny dla każdego - mówi szkoleniowiec grupy Bullit KnockOut Promtoions. - Calloway ma na koncie walki ze światową czołówką, występował nawet w wadze ciężkiej. To będzie dobry sprawdzian dla Pawła.

Pytany o szanse Kołodzieja w konfrontacji z obdarzonym "ciężką ręką" przeciwnikiem z USA Łapin odpowiada:

- Pawłowi pasują zawodnicy wolniejsi od niego, nawet mocno bijący. Szybkość, praca nóg i długi lewy prosty - to będzie najlepsza recepta na Calloway’a. Paweł nie może pchać się do półdystansu. Dodam, że Paweł też potrafi uderzyć i mam nadzieję, że pokaże to w walce.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 14-12-2009 14:47:29 
Są tacy bokserzy, którzy walczą o niebo lepiej wtedy, kiedy ktoś ich przyszpili do sciany, postawi im naprawdę trudne warunki. Oby Kołodziej okazał się być takim bokserem. On sprawia wrażenie kogoś, kto potrzebuje porzadnego kopa do przodu, odrobiny zdziczenia, małego bzika w tym ringu. Z plastiku diamentu nie bedzie, chocby nie wiadomo kto ten plastik "szlifował". Póki co, tak to wygląda.
 Autor komentarza: przemo663
Data: 14-12-2009 15:36:59 
Z plastiku diamentu nie bedzie, chocby nie wiadomo kto ten plastik "szlifował"

Trafiłeś w sedno.

Takich rywali jak Calloway powinien dostawać wcześniej.Zresztą to co mnie martwi w BKP, to swego rodzaju stagnacja jaka następuje na pewnym etapie kariery u tamtejszych zawodników.Konkretnie, brakuje mi takiego wyraźnego przeskoku pod względem jakości dobieranych przeciwników.Po etapie "obijania słabeuszy" musi nastąpić czas konfrontowania się z zawodnikami dobrymi, poprzeczka powoli, acz systematycznie powinna być podnoszona w górę.Przypadek Kołodzieja pokazuje, że taki styl prowadzenia zawodnika, powoduje zabrnięcie w ślepy zaułek.Wiemy, że Paweł ma świetne warunki, że zapewne drzemie w nim potencjał i potrafi sobie radzić z bokserami o klasę od niego gorszymi - tyle że to ciągle za mało.Słowo rozwój, jest tu chyba kluczowe.Trudno oczekiwać wyraźnych postępów od kogoś, kto przez kilka ładnych lat walczy z pięściarzami o przeciętnych umiejętnościach.Kołodziej jest zagadką, niejedyną zresztą w stajni Wasilewskiego.Zagadką, na którą nie chce się znaleźć odpowiedzi albo przynajmniej zwleka się z jej udzieleniem.Taki pat specjalnie nikomu nie służy.Na pewno nie na dłuższą metę.

Dlatego też chętniej widziałbym więcej takich gal jak ta, która odbędzie się w tym tygodniu w Łodzi.To już jest namiastka poważnego boksu i jakby nie patrzeć delikatna weryfikacja naszych prospektów.Weryfikacja, której się stanowczo domagam.Pompowanie rekordów na przysłowiowych kelnerach, czyli takie "Bullitowskie Neverending Story" jest tworzeniem iluzji, a takowej się poddawać nie zamierzam.Lepiej brutalnie przekonać się, jakim materiałem naprawdę dysponujemy, niż wmawiać wszystkim wokoło, że z kawałku plastiku w naszych dłoniach wyjdzie jeszcze piękny szmaragd.
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 14-12-2009 16:53:27 
przemo663.

Rzecz w tym, że tacy rywale niechętnie przyjeżdżają na daleki wschód, czyli np. do Polski. To jest problem przede wszystkim finansowy. Jego przeskoczenie jest możliwe w świetle deklaracji Polsatu, że będą organizowane następne gale bokserskie i to przez najbliższych kilka lat.

Druga rzecz: Mechanizm, który może zafunkcjonować i wymusić takich Callowayów na grupie Wasilewskiego. Otóż te gale będą się odbywały pod takim jednak warunkiem, że okażą się one atrakcyjne pod względem sportowym i nazwijmy to - widowiskowym. Widowisko w obecnych czasach stworzyć można bez większego problemu. Potrzebne są tylko pieniądze. Gorzej z poziomem sportowym. Tu pieniądze mogą nie wystarczyć, ale i one są niezbędne. Konkluzja jest nastepująca: Interesujący pojedynek, to taki, który stoi na wysokim poziomie sportowym. Samo "show" nie wystarczy. Żeby zaś był to dobry poziom sportowy na ogół potrzebnych jest dwóch rywali na odpowiednim levelu.

Zakładam też, że w BKP zdają sobie z tego sprawę i jesteśmy świadkami zmiany ich dotychczasowej "polityki". Liczę na to, że postawią na odsiew, czyli dokonają selekcji w swoich szeregach. Pozbedą się tych, którzy się nie sprawdzą, a zatem w tym zakresie zmniejszą koszty funkcjonowania grupy. Będzie więc więcej pieniędzy na to, żeby ściągać do kraju dobrych, atrakcyjnych rywali i organizować tu dobre walki. Aktualnie jesteśmy jeszcze na tym poziomie, że mówi się o tym, iż może być mało realne ściągnięcie słoweńskiego(!)mistrza świata do Polski na walkę mistrzowską.

Oby to co powyżej było tym przysłowiowym światełkiem w tunelu. Niech to nie bedzie blask, łuna, ale niech w końcu coś zaiskrzy. Podobno i gówno może mieć glanc.
 Autor komentarza: przemo663
Data: 14-12-2009 19:49:34 
"Zakładam też, że w BKP zdają sobie z tego sprawę i jesteśmy świadkami zmiany ich dotychczasowej "polityki". Liczę na to, że postawią na odsiew, czyli dokonają selekcji w swoich szeregach."

Otóż to i do tego też zmierzałem.Zdaję sobie sprawę, że bariera finansowa istnieje i nie prędko będzie nas stać aby sprowadzać do Polski, kilka razy do roku rywali z czołówki światowej.Z drugiej jednak strony, telewizja Polsat pokazywała na swojej antenie takie walki jak: Kołodziej - Kracik, Jonak - Monteiro - umówmy się pojedynki o nic,a i poziom sportowy bardzo wątpliwy.Niemniej widać, że BKP ma bardzo prężnego i potężnego partnera telewizyjnego,który chce inwestować w produkt o nazwie "polski boks zawodowy", a to już spory handicap.Sprowadzanie kolejnych Mazikinów, Callowayów itp, nie powinno być przeszkodą.Pieniądze nie byłyby chyba tak wielkim problemem w tym przypadku, jeżeli takie widowisko cieszyłoby się zainteresowaniem.Chodzi o wypracowanie pewnego standardu, o uatrakcyjnienie takich przedsięwzięć i wyrobienie swojego rodzaju marki.Może zamiast powiedzmy 8 gal rocznie, zorganizować 4, skondensować na nich rywali poważnych, przy okazji weryfikować klasę swoich podopiecznych i prowadzić selekcję zawodników.I nie mówię tutaj o selekcji brutalnej, bezwzględnej, ale o racjonalnym biznesie, kontroli jakości swoich produktów.

Zwróć uwagę na Kosteckiego.W październiku walczył 10 rund z Soszyńskim, pokaże się wkrótce na gali Kołodzieja z rywalem wątpliwej klasy i w lutym kolejny pojedynek.3 walki w przeciągu 5 miesięcy.Czy nie lepiej byłoby oszczędzić sobie obijania biednego Czecha, a zamiast tego podjąć prawdziwe, poważne wyzwanie w przyszłym roku z zawodnikiem, powiedzmy z pierwszej dziesiątki europejskiej? A tak Dawid jest powiedzmy tylko bardzo smakowitą przystawką do walki Kołodzieja, jest atrakcyjny medialnie, jego pojedynki mają w sobie dużą dozę energii - mówiąc krótko ładnie się sprzedaje w TV.Na tym etapie kariery powinno się wymagać czegoś więcej.

Zresztą tego dotyczy mój główny zarzut.Mianowicie braku pomysłu na zagospodarowanie swoim zawodnikom momentu, kiedy wiadomo już, że są w stanie radzić sobie z zawodnikami słabymi czy średnimi.To jest jak dla mnie najważniejsza chwila w karierze, czas próby, obarczony ryzykiem zarówno finansowym jak i sportowym.Tyle że po kilku latach obecności w biznesie szefostwo BKP musi takie ryzyko podejmować, jeśli nie chcemy aby przylgnęła do nas łatka "oprawców słowackich podrobów".Pan Wasilewski przyjął bardzo czytelną strategię: moi zawodnicy obijają raczej niskiej jakości pięściarzy - poważni rywale zaczynają się w miejscu, gdy w grę wchodzi jakieś poważne trofeum.I oczywiście biorąc pod uwagę wszystkie uwarunkowania (np finanse, siła przebicia ), a także sukcesy (Włodarczyk, Jackiewicz, wysokie miejsca w rankingach) trudno mieć o to pretensje.Tyle że dzisiaj, będąc lepiej zorganizowanym, silniejszym, bogatszym w doświadczenia, należałoby się zastanowić czy dalej z takiej strategi korzystać.Kto wie czy gdyby Krzysztof Włodarczyk zamiast kilkunastu zupełnie niepotrzebnych walk, stoczył kilka bardziej wartościowych sportowo, nie byłby dzisiaj lepszym i bardziej utytułowanym bokserem.Chuchanie i dmuchanie na swoich podopiecznych jest dobre do pewnego momentu, później trzeba jednak bardziej energicznych ruchów.Znowu przykład Kosteckiego: 3,5 roku temu przegrał z Kanfouah.Od tego czasu próżno szukać jakiś poważnych pojedynków na jego koncie.Oczywiście po tej porażce, należało zrobić taktyczny krok wstecz, tyle że trwa on już jakieś 40 miesięcy...Zresztą równie dobrze można się potknąć, biegnąc do przodu na oślep jak i panicznie się cofając.


A tak na marginesie dodam, że bardzo szanuje to co robi Wasilewski, jednak swoje przemyślenia, swój głos krytyki od czasu do czasu muszę wyartykułować.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.