FROCH: NIE BĘDĘ CHEERLEADERKĄ KHANA
Carl Froch (26-0, 20 KO), który jest posiadaczem pasa WBC w kategorii superśredniej, kontynuuje wojnę na słowa i na łamach "Daily Star" atakuje swego rodaka Amira Khana (22-1, 16 KO), młodziutkiego mistrza WBA wagi junior półśredniej.
Brytyjscy pięściarze są w konflikcie od blisko roku. Khan uważa, że Froch jest zazdrosny o jego osiągnięcia i popularność, z kolei "Kobra" nazywa młodszego kolegę dużym dzieckiem. Froch powiedział również, że nie zamierza zostać kolejną cheerleaderką Khana, lecz nie będzie też mówił nic negatywnego na jego temat.
- Zamierzam zapytać go o co chodzi z tymi wszystkimi komentarzami na mój temat i każę mu dorosnąć. Wybór pozostawię jemu, choć wolałbym być jego przyjacielem, niż wrogiem. Prawdopodobnie to dobry pomysł, żeby David Haye zasiadł między nami na rozdaniu nagród BBC Sport. Nie sądzę, by usadowili nas koło siebie, choć ja tylko skomentowałem jego walkę z Breidisem Prescottem - powiedział Froch. - Khan został znokautowany, więc czego ode mnie oczekuje? Jego walka z Kotelnikiem też była nudna. Jeśli on chce, bym był jego cheerleaderką, jak cała reszta, to tego nie dostanie. Moja walka z Andre Dirrellem również była nudna. To boks - musisz się mierzyć z krytyką. Ale jeśli on zaczyna płakać, kiedy ja mówię prawdę, to uważam, że jest dziecinny i ograniczony.
Mimo otwartego konfliktu obydwaj pięściarze będą obecni na ceremonii, podczas której świeżo upieczony mistrz WBA kategorii ciężkiej David Haye ma szansę zdobyć nagrodę dla BBC Sport Personality of the Year.