MARTINEZ vs WILLIAMS SHOW
Na takie walki warto czekać do piątej nad ranem. Paul Williams (38-1, 27 KO) już po minucie rzucił Sergio Martineza (44-2-2, 24 KO) na matę długim lewym prostym. Wydawało się, że wszystko pójdzie bardzo szybko, tymczasem bokser z Argentyny równo z gongiem wystrzelił krótkim prawym sierpem na brodę rywala i tym razem to "Mściciel" padł niczym prądem rażony. Williams zdołał się podnieść, ale do swojego narożnika doszedł podtrzymując się lin.
Obraz walki nie zmienił się w drugiej odsłonie i co chwilę szala zwycięstwa przechylała się na jedną bądź drugą stronę. Trzecie starcie należało do Martineza, który dwukrotnie wstrząsnął Amerykaninem prawym sierpowym z doskoku (obaj są mańkutami przyp. red.).
Czwartą rundę Sergio znów zaczął efektownie, tym razem lewym sierpem, lecz końcówka już wyraźnie należała do Paula. Dużo wyższy Williams trzy razy z rzędu poczęstował przeciwnika lewym prostym i tym razem to Martinez miał kłopot by o własnych siłach dojść do narożnika.
Piątej rundy nie można było inaczej wytypować niż 10-10. Pięściarze wdali się w szaleńczą wymianę, a najlepszym podsumowaniem tej części pojedynku była sytuacja, gdy obaj równocześnie trafili lewy na lewy i obaj zachwiali się na nogach, ledwo co trzymając równowagę. W szóstej i siódmej odsłonie Martinez przeżywał wyraźny kryzys i dał się zepchnąć do defensywy. Złapał jednak drugi oddech i ósmą rundę rozstrzygnął już na własną korzyść. Williams dość nietypowo dla siebie w rundzie dziewiątej zaczął bić się na dystans, ale trzeba też przyznać, iż jego długi prawy prosty był wyjątkowo skuteczny przez te trzy minuty.
W dziesiątym starciu Sergio trafił dwukrotnie lewym sierpowym z doskoku, a zraniony Williams dwa razy ratował się klinczami. Ostatnie sześć minut upłynęło pod znakiem nieznacznej przewagi Amerykanina, który zachował chyba więcej sił w końcówce, natomiast Argentyńczyk skoncentrował się na pojedyńczych, nokautujących uderzeniach. Wynik był sprawą otwartą, a żaden z tych wojowników nie mógł być pewny wygranej. Ostatecznie sędziowie stosunkiem głosów dwa do remisu opowiedzieli się za Paulem Williamsem, punktując 114-114, 115-113 i 119-110.
Tytułem komentarza: Trzy lata temu po ogłoszeniu werdyktu pierwszej walki Krzysztofa Włodarczyka ze Stevem Cunninghamem podszedłem do redaktora Andrzeja Kostyry i zapytałem o jego zdanie na temat punktacji. Powiedział wówczas, że ten pan, który typował zwycięstwo Cunninghama 119-109, to musiał być chyba Steve Wonder. Gdy usłyszałem przed momentem, jak sędzia Pierre Benoist widział wygraną Williamsa 119-110, nie mogę skomentować tego inaczej niż... Steve Wonder.
sedzia ktory punktowal 119-109 powinien zostac zbanowany, powinien byc remis albo wygrana Martineza i oczywiscie w niedalekiej przyszlosci rewanz obowiazkowo!! pojedynek roku
Paul ze swoim stylem dałby walkę stulecia z Pacquiao. Za to Mayweather zabiłby widowisko moim zdaniem
Ale coś z nim dzisiaj było nie tak... wyraźnie nie miał swojego dnia, albo po prostu mańkuci mu nie odpowiadają... choć myślę że to i to...
W dodatku dostał kilka razy z bańki... co spowodowało rozcięcia... no nie miał chłopak dzisiaj dnia... jeśli dojdzie do rewanżu to spodziewajcie się powtórki rewanżowej walki z Quintaną :)
A tak poważnie - nie było wałka ! Williams wygrał oczywiście, chociaż nie 9 rundami, ja bym dawał tak 116-112, ew. 116-113 dla Punishera - no, ale coż tak to bywa jak się ucieka przez 3/4 walki, jak to robił Martinez, niektórzy sędziowie tego nie lubią
Ja się zastanawiam, jak ktoś przed kim rzekomo ucieka Floyd Mayweather, tak się męczy z przeciętniakiem Martinezem
Skazany
jesli dojdzie do rewanzu to nie bedzie to powtorka rewanzu z Quintana.Stawiam na wyrazniejsza wygrana Williamsa
Martinez zaskoczyl mnie pozytywnie :)
Wielkie brawa dla Martinza! Praca na nogach doskonała, sporo razy pięknie wyprzedził "Punishera" i nim wstrząsnął. Nokdaun w 1 rundzie mówi dużo o potencjale Sergio. Mnie osobiście - pomimo wygranej - zawiódł Paul.
1 runda, oboje na deskach. 9-9
2,3,5,11 Martinez
4,6,7,8,9,10,12 Williams
Prawda jest taka że Martinez stoczył walke życia, a Williams najogorszą w życiu, nawet z Quintaną tak źle nie boksował, popełniał błądy za błędami.
Wszyscy spodziewali sie ogromnej dominacji Williamsa, i się pomylili (ja też). Bo przewagę miał, ale nie aż tak dużą.
No ale i tak wygrał. O rewanżu mowy być nie może, skończyło by się to dość szybko.
Jest jeden plus tego pojedynku jeśli chodzi o Punishera.
Niech wszyscy obejrzą i pomyślą że Williams nie jest taki straszny jak go malują i ktoś z czołówki p4p nareszcie zechce z nim zawalczyć.
Może Mosley?
stawialem na Martineza jako nieliczny na tym forum .Sadze ze wiekszosc nie widziala jego wczesniejszych walk albo walki Williamsa z Quintana. Martinez to lepsza wersja Quintany ktory pokonal kiedys Williamsa.
Zobacz sobie Woody10 ankiete ludzi z forum Eastsideboxing na powalce. Wiekszosc widziala zwyciestwo Martineza , rowniez publicznosc na tej walce, mina Williamsa tez byla nie za wesola po ostatnim gongu .
Martinez nie zasluje na rewanz?? nie badz smieszny . Skonczy sie jak z Quaintana rewanz?? dalej jestes w duzym bledzie . Martinez ma mocna szczeke i nie ma szans zeby przegral przez KO, Quintana takiej nie ma . W rewanzu znowu postawilbym na Martineza
Ogladałem kilka pojedynków Martineza np. jego porażke z Margarito, remis z Cintronem, zwycięstwa z Romanem i Bunema. I walka z Williamsen to była zdecydowanie walka życia argentyńczyka. Drugiej takiej już nie stoczy.
Wiem że ludzie chcą oglądać mega sensacje i być oryginalni w swoich poglądach, no cóż, takie czasy.
Skąd ta pewność, że drugiej takiej walki nie stoczy?? Trochę dziwne podejście... Jak dla mnie Martinez nie stoczył walkę życia, on tylko wykorzystał błędy Williamsa.