WŁODARCZYK PRZED GALĄ W EŁKU
Już tylko godziny dzielą nas od kolejnego występu Krzysztofa Włodarczyka (41-2-1, 31 KO). Dziś w Ełku "Diablo" skrzyżuje rękawice z Konstantinem Semerdijevem (27-11-2, 16 KO). Oto kilka myśli Krzysztofa, z którymi podzielił się z nami już po oficjalnym ważeniu:
Fragomeni vs Erdei? - "Moim zdaniem Erdei przegrał walkę. Fragomeni natomiast pokazał klasę i bardzo dobry boks. Każdy go stawiał na straconej pozycji, ja w niego wierzyłem i okazało się, że miałem rację. Moim zdaniem wygrał, ale takie są realia niemieckiego boksu - jak nie znokautujesz, to nie wygrasz"
Erdei zawiódł? - "Pięć rund wygrał, a siedem przerąbał. Zapowiadał, że będzie szybki, zwrotny i ruchliwy, a wyszła kiszka"
Erdei łatwiejszy niż myślał? - "Zgadza się. Widać było, iż Erdei czuł te ciosy. Uciekał i moim zdaniem nie powinien wygrać tej walki. Nie ma problemu, mogę z nim jak najbardziej boksować. Biję dużo mocniej od Fragomeni'ego i wydaję mi się, że wygrałbym z Erdei'em"
I słynna walka Krzyska z Sergey Karanevich z 2003 r. w której Diabeł ewidentnie był gorszy, a jednak na kartach polskich sędziów było 100-93 dla naszego boksera. Myślałem wtedy że wyjdę z siebie. I nie chodzi o to, że nie dopinguje polskich pięściarzy, tylko szlak mnie trafia jak człowiek siedzi godzinami przed TV, a na koniec okazuje się, że wynik z góry był ustanowiony. Wiec, niech przestanie za przeproszeniem pierd... że w Niemczech czy we Włoszech pomagają ściany.
pieprzycie az milo polskim galą choc czasem werdykty sa dziwne daaaallleeeeko do niemieckich czy wloskich
dajesz Krzychu
Chciałbym żeby Diabeł wygrał, tylko najlepiej, żeby to zrobił, bez niczyjej pomocy, a przede wszystkim, żeby zaczął walczyć z bokserami, a nie z "leszczami barowymi". Trochę obiektywizmu odyńcu
Bo innego pomysłu nie będzie.
hehehe... właśnie tego brakowało w moim komentarzu
Odblokowali Cię? Jednak są jeszcze dobrzy ludzie na tym łez padole.
Odblokowali ale musiałem ponieść karę,tydzień zakazu komentowania :),
dziś minęła kara...
oczywiście odyńcu że daleko. Bo na polskich galach zazwyczaj nasi "prospekci" walczą z taką miernotą że nawet przeciętny kozak z pod monopolu mógłby z nimi wygrać, więc tu wyniki są jak najbardziej sprawiedliwe. Ale jeśli zawita do nas pięściarz już bardziej "znamienity" a i walka jest już conajmniej rankingowa, to z pewnością ma gość co liczyć na sprawiedliwy werdykt.
Nie ma tu znaczenia grupa zawodowa ani promotor, wszędzie jest tak samo. To są poprostu prawa rynku. Ty inwestujesz kasę w zawodnika X i on się musi conajmniej zwrócić. Nie ma takiej opcji aby jakiś kelner wygrał z nim na punkty. Na tym poziomie sport to tylko hasło.