STIEGLITZ - MIRANDA OFICJALNIE
Paweł Rosiński, Informacja własna
2009-11-26
Robert Stieglitz (36-2, 22 KO) 9 stycznia na gali w Magdeburgu stanie do pierwszej obrony mistrzowskiego pasa WBO kategorii super średniej mierząc się z Edisonem Mirandą (33-3, 29 KO) - poinformowali współorganizatorzy niemieckiej imprezy, grupy Universum Box - Promotion i SES - Boxing.
- Wiemy, że Miranda potrafi bardzo mocno uderzyć. Można było to zobaczyć w walkach przeciw Arturowi Abrahamowi. Wierzę, że Robert i Miranda dadzą emocjonującą walkę. - skomentował wybór rywala trener Stieglitza, Torsten Schmitz.
Idealna odpowiedź jaką chciałem napisać do Woodiego - brawo.
Moim zdaniem niemcy chcą wykorzystać fakt, że waga Super Middleweight jest obecnie jedną z najlepiej obsadzonych w zawodowym boksie i to że pas który posiadają bardzo jest cenny co niesie ze sobą spory zarobek. Stieglitz to jest bardzo twardy bokser, walczył dwukrotnie z Berrio, w USA dostał po tyłku od Andrade, ale się podniósł. Walka z Balzsayem świetna, bardzo wyniszczająca ale Steglitz był twardy - rosyjska krew, przegrywał na punkty ale się nie poddawał. Lubię go jako boksera, bo to twardy zawodnik, trochę toporny, ale bokserzy, którzy się nie poddają zasługują w moich oczach na duży szacunek.
Tak na marginesie - spora gratka dla polskich kibiców - rosjanin walczący pod niemiecką banderą;)
Pozdro
Widziałem walkę - faktycznie do obejrzenia, niezła młócka na dobrym poziomie. Facet nie pęka - plus dla niego.
Stieglitz ma promotora który zapewnił mu, bez wiekszego wysiłku walkę o wakujący pas mistrza świata, bodajże w 2007 roku, z zawodnikiem którego Stieglitz już wcześniej znokautował. Czyli Berrio. A tak, żeby było łatwo, lekko i przyjemnie, a pasek napewno zdobył niemiec. Ale helmuty sie pomyliły bo Berrio zafundował KO Stegliztowi i to w 3 rundzie, taki troche przypadek przy pracy, troche słaba szczęka niemca (bo Stieglitz potrafił się przewracać już we wcześniejszych walkach z kelnerami) i zrobiły sie jaja jak berety. No ale od czego ma sie dobrego promotora. To dali niemca do walki w USA z Andrade co to nawet jednej rundy nie potrafił wygrać z Kesslerem. Był faworytem, no ale tam, też dostał KO. Więc postawiono (jak sam mówił) na nim rzyżyk i rzucono na pozarcie Balzsayowi. I znów zawiódł, bo miał przegrać, a wygrał.
I dziś chyba maja go już dość i postanowiono pozbyć sie go już raz na zawsze, wystawiając go na Mirande. No bo po co im zawodnik który jak ma wygrywać to przegrywa i vice versa?