PROKSA SZUKA TRENERA
-To była najtrudniejsza walka w tym roku - mówi Grzegorz Proksa (19-0, 12 KO), który w miniony piątek pokonał Paula Buchanana (8-3-1, 1 KO), odnosząc tym samym kolejne zwycięstwo na zawodowych ringach. Były młodzieżowy mistrz świata kategorii średniej federacji WBC i IBF w swoim kolejnym profesjonalnym starcie stanie do walki o pas mistrza Unii Europejskiej. Teraz "Super G" zamierza skupić się przede wszystkim na szukaniu szkoleniowca, który poprowadzi jego karierę na nowym, wyższym poziomie.
- Polscy kibice Twoją ostatnią walkę będą mogli obejrzeć dopiero w niedzielę na Sportklubie. Opisz proszę jej przebieg oraz oceń czy jesteś z niej zadowolony.
Grzegorz Proksa: Z pewnością to była najtrudniejsza walka w tym roku. Niestety inaczej ogląda się walki na żywo, a inaczej jak zna się wynik. Przyznam szczerze, że nie byłem w życiowej formie, ale mimo wszystko jestem z siebie dumny, gdyż przygotowywałem się do niej.. sam. Walka miała raczej spokojny początek. Temperatura na sali nie sprzyjała zawodnikom, ponieważ było tylko 5 stopni więc dłużej wchodziliśmy w walkę. Nie mniej jednak, fajnie mi się boksowało do momentu w którym zderzyliśmy się głowami w okolicach czwartej rundy i poszedł mi łuk. Wtedy trochę ciśnienie skoczyło, ale opamiętałem się i zacząłem walczyć swój boks. Ogólnie byłem zdenerwowany jak zawsze na siebie po walce, ale dobre recenzje za pojedynek trochę poprawiły mi humor. Dodatkowo cieszyłem się, że znakomicie zniosłem pojedynek kondycyjnie bez oznak jakiegokolwiek wysiłku. Przygotowywałem się sam w swoim Gymie, swoim własnym cyklem przygotowawczym i nie mogę nie być zadowolony. Czekam na dvd z walki do głębszej analizy bo z pewnością nie wszystko było jak powinno i jest materiał do zastanowienia się co było nie tak.
- Przygotowywałeś się długo pod francuskiego mańkuta, który niezbyt dobrze się porusza w ringu, a w konsekwencji dostałeś bijącego z normalnej pozycji i nieźle chodzącego się na nogach Anglika. Jak duży to miało wpływ na Twoją formę ?
GP: Wydaje mi się że Anglik miał wolne nogi. To był jego podstawowy mankament. Natomiast dobrze się bronił, szczególnie ciosy na dół. Nie było tak źle choć prawda, że walki z cieniem były poświęcone głównie na mańkuta. W czasie walki często jedak zmieniałem pozycję na normalną i to był strzał w dziesiątkę. Miałem wrażenie, że Anglik nie może w ogóle znaleźć na to recepty. Reasumując – zmiana przeciwnika nie miała wpływu na moją formę.
- Belghecham zwakował ostatecznie pas, o który miałeś z nim walczyć i w sobotę podejmie Andy'ego Lee. Czy dalej aktualne jest założenie walki o pas Unii Europejskiej w styczniu na Wyspach ?
GP: Walczę w styczniu na Wyspach właśnie o ten pas. Mam na to zapewnienie ze strony agenta.
- Jakiś czas temu mogliśmy przeczytać, że dobrze znany w środowisku bokserskim Barry Hearn został Twoim nowym menadżerem. Możesz powiedzieć co w praktyce oznacza ta zmiana ?
GP: Barry Hearn podjął współpracę z Krzysztofem Zbarskim nad rozwojem mojej dalszej kariery bokserskiej. Dodatkowo obok posiadanej amerykańskiej licencji zrobiłem licencję brytyjską i łatwiej jest nam „poruszać się” w UK.
- Walcząc o pas UE sygnalizujesz, że wchodzisz na wyższy poziom boksowania. Czy wierzysz, że ćwicząc samodzielnie bez trenera możesz osiągnąć ten, a nawet wyższe cele ?
GP: Nie. Nie wierzę w to, dlatego szukam trenera.
- Za nami pierwsza gala Polsat boxing night. Wielu kibiców żałowało, że Ciebie na niej nie zobaczyło. Czy Polsat proponował Ci występ w Łodzi ?
GP: Był jakiś telefon, ale na tym się chyba skończyło. Przekierowałem tylko osobę dzwoniącą do Krzysztofa, ale już nikt się nie odezwał.
- Jeśli na kolejnej gali Polsatu ponownie będą organizowanie pojedynki pomiędzy polskimi pięściarzami, czy jest jakiś zawodnik, z którym chciałbyś skrzyżować rękawice ?
GP: Mogę walczyć z każdym i wszędzie. Wiem, że pijesz do walki Damiana z Mariuszem. Nie wciągam się w żadne gierki jak wiesz. Jest propozycja – walczę z każdym, tylko na dzień dzisiejszy mam inne cele do zrealizowania. Moim celem jest walka o prymat w Europie, a nie na lokalnym rynku. Tutaj nie muszę nic udowadniać.
- Za Tobą kolejny rok zawodowej kariery. Twoim głównym celem na rok 2008 był pas EBU i pojedynek z Jamie Moorem. Ostatecznie do niego nie doszło. Stoczyłeś tymczasem 3 pojedynki, wszystkie wygrane przed czasem. Jak ocenisz ten rok w Twoim wykonaniu i jakie cele zakładasz sobie na kolejne 12 miesięcy ?
GP: W dążeniu do celu liczy się cierpliwość i upór. Dla mnie najważniejsze jest, że od jakiegoś czasu mam zdrowe ręce. Mogę zadawać ciosy czując komfort, że ręka nie pęknie. Efekt widać jak na dłoni – cztery ostatnie walki , cztery wygrane przed czasem. W tym roku rozpocząłem inne aktywności biznesowe i musiałem poświęcić im czas. Teraz skupiam się na znalezieniu trenera, który pomoże mi osiągnąć sportowy cel. W styczniu lub na początku lutego będę walczył o pas EU EBU w Anglii, najprawdopodobniej z Anglikiem. Kto wie jak fanatyczna jest publika brytyjska za swoimi zawodnikami ten zdaje sobie sprawę, że nie jest to proste zadanie, ale ja nie lubię jak jest łatwo… W Węgierskiej Górce mam wszystko, żeby jak najlepiej się przygotować do tej walki. Mam góry, znakomite szlaki biegowe, profesjonalny GYM, potrzebuje tylko kogoś kto dołoży małą cegiełkę i będzie elegancko.
Dziękuję rodzinie i swoim kibicom za wsparcie w tym roku. Mam nadzieję, że nie zawiodłem nikogo swoją postawą. Dziękuję sponsorom za wsparcie moich sportowych marzeń i ambicji. Pozdrawiam wszystkich kibiców w Polsce i życzę im oglądania moich walk na żywo.
czy naprawde nie ma kogos kto moze pomoc?
zmarnuja taki talent
Ma szanse pomóc, ale z 2giej strony nie jest on instytucją charytatywną...
Tak wiem... Prowokacja itp... Ale mi się przypomniały te słowa i tyle.
A jak może pomóc? Ma przecież kontakty, a w USA to są najlepsze warunki do treningu itp...
ps.
Tomek, pomimo owocnej współpracy z p.Gmitrukiem, też miał rozbrat z trenerem. Tak już jest między ludźmi, ale warto w boksie wracać do korzeni i do tego, co najlepsze. Dlatego fajnie, gdyby Grzesiek znów trafił pod skrzydła p.Andrzej. - Fajny zestaw podopiecznych: Adamek, później długo nic, następnie zdolni: Master i Proksa ;)
"Adamek, później długo nic, następnie zdolni: Master i Proksa ;)"
upadłem na podłoge ze śmiechu .. :)
A mnie mianujecie trenerem i też zapłacicie...:P
Szkoleniowiec Adamka (GMITRUK) nie kryje, że chciałby z Proksą trenować regularnie. Może nawet zabrać go ze sobą do Stanów, gdzie efektownie walczący Proksa pewnie szybko przyciągnąłby uwagę promotorów. Niestety na przeszkodzie stoi tajemnicza umowa Proksy ze Zbarskim.
Czy w tym piekle już wszystko upada i schodzi na psy?
Proksa jest na dzień dzisiejszy eksploatowany jak sie tylko da,nie daje mu sie nic w zamian.Nie ma trenera,nie ma transmisji,nie ma reklamy.Chłopak wszystko robi zupełnie sam.Promotor dba tylko o swój biznes,zawsze tak było i tak zostanie.Promotor jest porażką,Proksy miejsce jest w stanach jesli mamy mówić o rozwoju.Grzegorz powinien poważnie rozważyć decyzje o odejsciu od Zbarskiego.Powinien zrobić to samo co Damian Jonak,tylko dużo,dużo wcześniej.Zauważcie jak długo ciagnie sie ten temat,i dalej nic,żadnego progresu,żadnej inicjatywy,ze strony Agenta.Najlepiej zrobić Barry-ego Hearna promotorem i uciąć sprawie łeb,tłumacząc sie że jest sie jego tylko agentem.
widac chlopak chce mieszkac w Wegierskiej gorce razem z rodzina po prostu dobrze sie tam czuje i nie mysli o wyjezdzie do USA. Dobrze ze jest UK , tam tez mozna sie wybic i zarobic hajs , tylko potrzebny jest trener.
przeczytaj co napisałem wyżej w sprawie kontaktów z Gmitrukiem oraz kontraktu ze Zbarskim... Zbarski nie puści.. musi z czegoś żyć przecież
Zbarski mi troche przypomina Grajewskiego - wielki menago dla ktorego liczy sie tylko dojenie kasay a nie dobro zawodnika
Skoro Jonak odszedł z BKP, to może zwolniło się miejsce w wadze średniej w grupie? Moim zdaniem to najlepsza perspektywa na dzień dzisiejszy dla Grześka. Mieszkałby w kraju z rodziną, a promotor mógłby mu spokojnie załatwiać walki o EBU czy Uni...
No chyba że jest jakieś tło o którym nie wiemy- na płaszczyźnie porozumień z menagerem.
NiE!!!!!!!!!!!! stanowczo nie w tej grupie, kto tam trafia ten marnuje się na prowincji!!!! DIES nie mów tak więcej. DIES już pisałem wcześniej że to przez kontrakt. Wyśledź sobie info na necie. W każdym razie jak to mawia:
ribbentropgolotov
"dojenie kasy"
Nic dodać nic ująć. Ale skąd wziąść takiego trenera. W okolicu jest kilku bez roboty po rozpadzie amatorstwa. W Żywcu np. Gawron...ale to są zwykłe (bez urazy) rzemieślniki, nie ma trenerów z prawdziwego zdarzenia;) Tu chodzi o rozreklamowanie tego chłopaka tak by był widoczny.
Laszlo by miał bliziutko do Węgierskiej,jakieś ja wiem 200-300km?
Być może to zaowocuje bo jak dla mnie to na dzień dzisiejszy najbardziej realna szansa.
dalej jednak pozostaje problem gówno a niepromocji fundowany przez Zbarskiego. On nie wypuści Grześka z rąk... to jest największy problem. Dla tego faceta liczą się tylko przychody, takie przy których o nic nie musi się starać. Może teraz coś się ruszy dzięki współpromocji, bo jestem przekonany że Grześ jest na oku kilku liczących się kolesi.
Grzegorz jest wymagajacym facetem i sprawia wrażenie, ze rzeczywiscie widzi, że "to nie tak miało być". Migawka sprzed kilku miesięcy w bokser.org z Gmitrukiem w lakierkach i marynarce udzielającego "konsultacji trenerskiej" Proksie była kompromitujaca dla Pana Andrzeja. Proksa zas jest facetem myslacym i takie bajki o konsultacjach nie dla niego. Drugi impas
Coś jest nie tak z jego kontraktem to jasne. Sam nawet dawał to do zrozumienia. Zdanie później pisał o końcu kariery. Jednocześnie wypowiada się conajmniej neutralnie lub nawet pozytywnie o Zbarskim. Trzeba pamiętać, ze mimo wszystko Zbarski nawet Sosnowskiego gdzies na te salony bokserskie wciągnął. Jednak Proksa na polskim rynku pozostaje anonimowy.
Gdzieś kiedyś wywalony ze wszystkich możliwych forów Duncan pisał, że Proksa nie miałby czego szukać z Jonakiem. Teraz po odejściu pupila NSZZ Solidarność do "Grajka" zapewne według wyżej wymienionego Proksa jakieś szanse może i by miał (:). Ale nie o tym...jakos nie wyobrażam sobie przejścia do BKP
(zresztą , co ważniejsze obie zainteresowane strony również). Tłuczenie jakiegoś nieszczęsnego Madziara gdzieś za Hajnówką, to byłby krok wstecz.
A EU EBU może się znowu nie udać, pierwsze przymiarki były chyba na sierpień...
Wreszcie. Jestem ogromnym sympatykiem talentu Proksy, ale nie róbmy z promotorów i telewizji ostatnich jełopów. Gdyby jego walki na dzis były kurą znoszącą złote jajka, to już dawno ktoś duzy wykupiłby go od Zbarskiego. Z jakichs przyczyn, tak nie jest.
Generalnie jestem pełen obaw. Trzymając jednak kciuki.
I być może nic nie może zrobić.
Jeżeli jest inaczej to niech jedzie do USA. W UK się marnuje.