TAYLOR MIAŁ WSTRZĄŚNIENIE MÓZGU
Jermain Taylor (28-4-1, 17 KO), który we wczorajszym debiucie w turnieju "Super Six" został ciężko znokautowany przez Arthura Abrahama (31-0, 25 KO), prosto z berlińskiej hali O2 trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego wstrząśnienie mózgu. Uraz powstał prawdopodobnie w momencie, gdy Amerykanin padając po ciosie "Króla Artura", uderzył głową o matę ringu.
- [Taylor] miał też krótkoterminowe zaniki pamięci i dla własnego bezpieczeńśtwa pozostanie jeszcze w szpitalu przez kilka dni.- poinformował promotor pięściarza Lou DiBella.
Według relacji DiBelli, który jeszcze nie podjął decyzji, czy jego podopieczny weźmie udział w kolejnych rundach "Super Szóstki", bezpośrednio po walce "Bad Intensions" w kilkuminutowych odstępach zadawał pytanie, w której rundzie został znokautowany, nie będąc w stanie zapamiętać otrzymywanych wcześniej odpowiedzi.
-styl robi walke,Bernard nie bije mocno i nie jest agresywny
-Hopkins miał już 40 lat
-Taylor miał niesamowitą forme
...myśle też,że to było ,,pięć minut,,Taylora.Tak poprostu bywa i tyle.
Pozdrawiam
Ale oby to skończyło się dla niego dobrze - i raczej już niech nie walczy z takimi zawodnikami bo to może już miec tragiczne skutki !
Jako bokser się wypalił !
Mi sie wydaje ze jednak KO wplynelo najbardziej.
..skoro?...to był własnie prime Calzaghe.Joe miał kłopoty 6-7 lat temu z wyraznym wygrywaniem(ze słabszymi) i wiele mu zarzucano.Pózniej miał go zjeść Lacy,którego walijczyk zniszczył jak Pavlik Taylora.Pokonał Kesslera,Hopkinsa i RJJ(osmieszył).Wiek to wiek a prime to prime,ja to przynajmniej tak widze.pozdro
Wygrana przez KO w 14 sek. to fart a nie standardowa umiejętność. Abraham boksuje marnie a wydaje się świetny dopóki nie zostanie poważnie zaatakowany. Bo co robił Taylor poza lewymi prostymi?
Nic nie robił. Przy jego zasięgu ramion (Taylora) i przy bardzo pasywnej i wyczekującej postawie Abraham aż żal tak przegrać. Ciężko samymi lewymi wygrać walkę jeśli przeciwnik walczy zza podwójnej gardy. Trzeba uderzać w różnych płaszczyznach, obijać tułów, boki... jednym słowem prowokować do opuszczania rączek. A Taylor nic takiego nie robił tylko klepał i klepał proste w kierunku łepetyny Ormianina.
Abraham do czasu knockout'u nie robił przecież nic, więc Pavlik i Ward, którzy skutecznie punktowali Mirandę od początku do końca byli jednak lepsi w przekroju całych walk.
Ja się odnosiłem właśnie do walki z Panterą. Masz rację, Abraham wiedział co robi z Taylorem, ale to nie był Bad Intensions, który momentami nie dawał dojść do słowa Hopkinsowi, wygrywał kolejne rundy z Pavlikiem, czy choćby ustawiał skutecznie Frocha (jak się okazało, do czasu). Jak pokona Kesslera albo Warda czy Dirrella to już nikt nie będzie miał argumentów. A to był przerażony i jak się okazało wyboksowany był mistrz, będący cieniem samego siebie sprzed nie tak znowu dawna...
Od miesięcy większość z nas pisze, że Taylor nie powinien być w "szóstce", i że powinien być Pavlik.
Tak Taylor też nic nie robił - i to podwójnie umniejsza Abrahamowi.
Abraham to rewelacyjny bokser...nie wiem kiedy się do niego przekonacie....Kessler nie ma moim zdaniem nic z nim do gadania...
p.s. na wp napisali ze Abraham znokautował Taylora prawym sierpowym:D:D
To pytanie zadaje sobie dzisiaj każdy, kto przynajmniej od kilku lat interesuje sie boksem zawodowym. Do niedawna król wagi średniej i ścisła czołówka P4P. Na rozkładzie ma Bernarda Hopkinsa, Cory Spinksa i remis z Wrightem. Chodź niektórzy uważają że w niektórych pojedynkach, sędziowie mu nieco odrobinke sprzyjali, to nikt nie zaprzeczał że jest to pieściarz najwyższej klasy.
Po nokaucie i nieudanym rewanżu z Pavlikiem, nadal tak uważałem.
W pierwszym z tych pojedynków, Taylor prowadził na puknty ale sie nadział, na potworny prawy prosty Pavlika.
W drugim zaś przegrał bo kondycja mu siadła i przegrywając nieznacznie dwie ostatnie rundy, przegrał pojedynek.
Ale ok pomyślałem, zdaża sie najlepszym. Jermain przeniósł się wage wyżej, wrócił do poprzedniego szkoleniowca i miało być znów dobrze, baa nawet miało być jeszcze lepiej.
Na początek wypunktował bez problemu solidnego Lacy'ego. Jak na przetarcie w nowej wadze to i tak wysoka poprzeczka.
Potem walka o pas WBC z Carlem Frochem.
No i jak dla mnie było naprawdę świetnie. Wygrywając runda po rundzie, mając juz Frocha raz na dechach, wydawało się że Jermain wrócił tak gdzie jego miejsce.
Wybiła 12 runda, no i nagle katastrofa. Znów oddał koncówkę walki (nie poraz pierwszy Hopkins, Pavlik), ale tym razem kosztowało go to karierę, chodź wtedy jeszcze myślałem że tylko pas.
Natomiast wczoraj niestety to nie był Jermain Taylor tylko jego cień. Wyszedł do tej walki kompletnie wypalony. Bił bez przekonania, tylko lewe proste, rzadko wypuszczając prawego sierpa lub prawego pod łokieć. Oczywiście na tamtego drewniaka to wystarczało bo moim zdaniem i tak prowadził napukty 106-102 ale skończyło sie to katastrofą, z resztą zapachniało juz tak w 9 rundzie ale Taylor dał rade ustać i przetrzymać.
Dwa ciężkie nokauty z rąk drewniaków, robi wrażenie ale nie najlepsze.
Co sie stało z tym pieściarzem który to śmiał odebrać korone wielkiemu Hopkinsowi, a dziś nie daje rady przetrzymać do końca zwycieskich walk z robotami?
Czy to koniec Jermaina Taylora? Wygląda na to że tak.
Chodź przypominając cytat z filmu "Rocky" "Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy dasz rade sie podnieść" chciałbym sobie i fanom boksu życzyć by wrócił i jeszce pokazał na co go stać.
Ale to już tylko od niego samego zależy.
A tak ode mnie to Taylorowi został tylko lewy prosty, który niestety nie poparty inwencją nic nie pomoże.
Szkoda. Abraham to osiłek i nie chciałbym aby taki był król tej kategorii wagowej.
Zabrakło psychiki, no i ewidentnie w ringu mu nie pasują drewniaki z mocnym ciosem.
zgadzam się z Woodym