MACCA SZYKUJE SIĘ DO POWROTU
Michal Koper, boxingscene.com
2009-10-13
Trzy porażki przez nokaut w czterech ostatnich pojedynkach nie zniechęciły do boksu byłego mistrza świata wagi junior ciężkiej Enzo Maccarinelliego (29-4, 22 KO). Ex-czempion federacji WBO już wkrótce ponownie wejdzie między liny.
- Kategoria cruiser prezentuje się teraz ekscytująco. Decyzję o powrocie podjąłem, bo boksowanie jest tym, co robię najlepiej.- mówi 29-letni "Macca"- Dwa ostatnie lata były najgorsze w mojej karierze, ale jestem przekonany, że mogę znów znaleźć się na szczycie.
Swoją pierwszą walkę od czasu lipcowej porażki z Denisem Lebiediewem Maccarinelli stoczy 30 października.
Ciekawe czy tak łatwo by wygrał teraz choćby z Gunnem?
Swoją drogą całe szczęście, że Albert znokautował Danny'ego...
Miałem na myśli pisanie m.in. o jednym z najlepszych młodych bokserów na świecie Amirem Khanem, który jest na dorobku, a wśród niektórych komentarzy można wyczuć skreślanie go..
Co do Macci - psychika...
Pozdrawiam.
również pozdrawiam
waden15.
To jednak wyjątek. Poza tym o najlepszych brytyjskich bokserach, trudno pisać: Anglik. Macca jest Walijczykiem. Lennox Lewis z Jamajki via Canada do UK. Taka mieszanka, zresztą nie tylko w tej dyscyplinie.
Chodzi raczej o "angielską" promocję, jak sądzę. Jest dużo lepsza, niż ci, ktorzy są promowani.
Ci którzy interesują się futbolem, pamiętają zapewne sytuację, w której po skończeniu kariery przez Davida Seamana, długoletniego goalkeepera angielskiej reprezentacji pojawiła się dziura na tej pozycji.Trwa zresztą ona do dzisiaj.Wtedy też media zupełnie bez sensu zaczęły sztucznie kreować młodych bramkarzy (najpierw Kirkland, później Carsson)) i wywierać na nich ogromną presję, nazywając "drugim Peterem Shiltonem" czy drugim "Gordonem Banksem".Jak wiadomo, młodzi zawodnicy nie sprostali tym wielkim oczekiwaniom, ba można powiedzieć, że ten nadmiar wymagań zepsuł kariery całkiem niezłym i obiecującym bramkarzom.Podobnie sytuacja wygląda dziś z Benem Fosterem, który najpierw stał się bożyszczem, a obecnie po kilku przykrych wpadkach jest wyśmiewany przez tych, którzy poniekąd go stworzyli.
Z kreowaniem tamtejszych wielkich mistrzów boksu jest chyba podobnie.Tak jak wymienieni wcześniej przeze mnie bramkarze zostawali od razu "Shiltonami" tak każdy młody chłopak prezentujący przejawy talentu pięściarskiego jest od razu kreowany na wyrost na mistrza pokroju Lenoxa Lewisa.Jakby nie zdawano sobie sprawy, że nie ma takiej możliwości, ażeby każdy talent stawał się kiedyś wielkim zawodnikiem.Uważam, że tacy Macca czy Hatton (bądź co bądź dobrzy pięściarze) byliby dzisiaj bardziej szanowani niż obecnie i mniej porozbijani psychicznie gdyby nie ta zbyt szybko rozdmuchana otoczka wielkich czempionów.Gdy ta bańka mydlana pękła, dziennikarze znaleźli sobie nowych przyszłych "Lewisów" pozostawiając tych starych rozbitych, nie radzących sobie z nową sytuacją.
Mi osobiście podoba się obecnie walijski pięściarz Nathan Cleverly.Chłopak jak na 22-latka prezentuje się na prawdę fajnie i nieźle rokuje.Niemniej ciągle wiele musi się uczyć, a już jest nazywany następcą Joe Calzaghe.Jak dla mnie jest to wyjątkowo destrukcyjne działanie.Przypinanie komuś łatki wielkiego mistrza na początku kariery nie może przynieść niczego dobrego.
Podobnie jestem ciekawy jak potoczy się kariera wspomnianego Amira Khana.Talent to wielki, ale balon oczekiwań napompowany wokół jego osoby też wzbudzał niepokój.Niezły puncher jak Prescott chyba paradoksalnie pomógł przynajmniej chwilowo Khanowi, bo ten być może za chwilę byłby w stanie uwierzyć, że jest w stanie rozbić wszystkich dookoła.Zobaczymy jak będzie prowadzona jego kariera i jak on sam będzie radził sobie z presją.Niemniej jeszcze sporo mu brakuje do tego aby zdominować kategorię wagową, w której przychodzi mu się potykać.