TAYLOR: PRESJA CIĄŻY NA ABRAHAMIE
Już za dwa tygodnie początek turnieju Super Six, a w nim na starcie pojedynek dwóch byłych mistrzów wagi średniej - Jermaina Taylora (28-3-1, 17 KO) oraz Arthura Abrahama (30-0, 24 KO). Faworytem jest urodzony w Armenii naturalizowany Niemiec, ale Amerykanin nic sobie z tego nie robi, choć przegrał trzy z ostatnich czterech walk i jeśli przegra i tym razem, jego wielka kariera się na pewno skończy.
"Jeśli ktokolwiek myśli, że czuję z powodu porażek jakąś dodatkową presję jest w śmiertelnym błędzie. Czasami przegrane rujnują bokserów, ale ja kimś takim nie jestem, a wręcz wyciągam wnioski z tych wpadek. Z każdą porażką jestem jeszcze lepszy, ponieważ uczę się na błędach" - powiedział m.in. Taylor, tłumacząc jednocześnie przyczyny swoich wcześniejszych porażek.
"W przeszłości miałem takie problemy z wagą, że musiałem codziennie rano biegać po sześć mil, nawet jeśli tego samego dnia miałem ciężkie sparingi. Zdaję sobie sprawę, iż Abraham będzie miał w Berlinie publiczność po swojej stronie, ale to właśnie powoduje, że to on będzie czuć presję na sobie i to on będzie musiał wygrać. Mam do niego respekt jako boksera. Bije mocno, a do tego jest sprytny i na pewno będzie dobrze przygotowany, ale czuję w powietrzu swoje zwycięstwo" - zakończył Jermain, który przed 10-tygodniowym obozem w Houston wcześniej zaliczył 3-tygodniowy wyjazd, mający na celu uregulowanie jego wagi, tak żeby w Houston koncentrować się już tylko na sparingach.
Na zdjęciu Taylor (po prawej) naciera na Jeffa Lacy. Jak dotąd to jedyna wygrana Jermaina w kategorii super-średniej. Czy 17. października ta zła passa zostanie przerwana? Bukmacherzy u naszych zachodnich sąsiadów w to nie wierzą i typują sukces Abrahama w stosunku 2,5 do 1. Jak zwykle wszystko zweryfikuje ring.
ale u nich na ringu wszystko mozliwe
Logiczne jest że jak go znokautuje to będzie koniec walki:D
Serdecznie Pozdrawiam Mistrzu Jednozdaniowców:)
Ja na twoim miejscu potraktowałbym to jako radę:) Ale to nie moja sprawa... Dla mnie ogólnie pisanie pustych jednozdaniowców jest równe nie pisaniu niczego.
Pozdrawiam Miszczu:D
chłop ma ,,dryg" i kopyto jak ,,trza".
jak coś to piszcie na e-mail burberry13@interia.pl
jak coś to piszcie na e-mail burberry13@interia.pl
Jedno jest pewne, jeśli Taylor przegra to bedziemy mogli o nim zapomnieć. Jeśli przegra Abraham, to powoli także można będzie dać sobie z nim spokój.
Taylor w ostatnich walkach wyglądał bardzo przeciętnie. Niech będzie zasada: Im ktoś więcej gada, ten szybciej na ring pada".(proszę o brawa)
Facet poza tłumaczeniem się ze swoich porażek, nie ma już chyba wiele w zanadrzu.
Generalnie to może być najmniej ciekawa walka w znanym nam zestawieniu.
Dosyć śmiałą tezę postawiłeś jakoby walka Abraham - Taylor mogła być najsłabszą w turnieju.Ja osobiście mam swojego kandydata do miana: "najsłabszej walki Super Six" ale to oczywiście tylko przypuszczenia i chyba zachowam to dla siebie.
Pojedynek może być na prawdę ciekawy, będzie to konfrontacja dwóch różnych stylów.Zastanawiam się jakiego Taylora zobaczymy w ringu.Zresztą nawet jeśli dyspozycja Amerykanina najwyższa nie będzie, a tak niestety ostatnio bywało to sądzę, że i tak może on napsuć sporo krwi Abrahamowi.Z rywalem o klasie Taylora Niemiec nigdy się jeszcze nie potykał, a i sposób walki Jermaina chyba nie będzie też zbytnio mu pasował.Jeśli Amerykanin będzie w stanie w miarę spokojnie i skutecznie punktować z dystansu, to być może "Król Artur" nie będzie mógł tak swobodnie realizować swojej taktyki jak to miało miejsce z jego poprzednimi, umówmy się z co najwyżej solidnymi rywalami.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Taylor faworytem ani w całym turnieju ani w tej walce nie jest.Nie mniej nie ukrywam, że darzę go sporą sympatią i wierzę, że na tak fajną marketingowo imprezę przygotuje się znakomicie i będzie tym przysłowiowym czarnym koniem.
Możliwa jest opcja, że Artur przeczłapie 12 rund za podwójną gardą i wygra, ale mam nadzieje że taki scenariusz się nie sprawdzi.
No, witam!
Zapewne byleś na obozie kondycyjnym gdzieś w górach Meksyku, bądź na Luzonie. Mam nadzieję, że forma dopisuje i wkrótce to o Tobie tu będą pisać.
Nie ukrywam, że nie miałem okazji zarazić się sympatią do żadnego z tej dwójki, być może dlatego dość nisko oceniam tę walką w kontekście całego "turnieju". Oczywiście można uznać, że tacy Ward czy Direll to jeszcze żółtodzioby, a tu mamy walkę dwóch uznanych weteranów bojów w pięknych rękawicach. Ja jestem jednak innego zdania. Tu mamy "przeżytki" a w innych walkach chociaż trochę bokserskiego raju obiecanego. Oczywiście nie sugeruję tego, że np. Abraham swoją pozycję zawdzięcza temu, iż miał przyjemność boksowania w "układzie niemieckim" a Taylor, dajmy na to, że był przereklamowany. Po prostu, jak sądzę zabraknie już finezji w tym pojedynku. Taylor chyba jest na wykończeniu, ale może jest tak jak sugerujesz. Może się pozbiera na koniec swojej przygody z boksem i zrobi niespodziankę. To też kwestia motywacji i odzyskania wiary w siebie, energii itp.