PACQUIAO I MATEMATYKA PODATKOWA
Wiele dyskusji wywoływał do niedawna wybór filipińskiego Baguio na miejsce przygotowań Manny'ego Pacquiao (49-3-2, 37 KO) do walki z Miguelem Cotto (34-1, 27 KO). Zdaniem promotora "Pac Mana", Boba Aruma, pięściarz chciał w ten sposób uniknąć współpracy z Amerykańskim Urzędem Podatkowym.
- Nowe prawo podatkowe mówi, że jeżeli cudzoziemiec spędza znaczną część czasu w Stanach Zjednoczonych, musi płacić podatki jak Amerykanin. To byłoby druzgocące dla Pacquiao. Musieliśmy więc zmniejszyć ilość dni spędzanych przez niego w kraju, aby uniknął podatków - tłumaczy Arum.
Promotor wyjaśnia, że w systemie pod uwagę brane są: wszystkie dni, jakie dana osoba spędziła w USA w roku 2009, 1/3 dni z 2008 roku oraz 1/6 dni z 2007. Jeżeli końcowy rachunek wyniesie 183 lub więcej dni, jednostka podlega takim samym prawom podatkowym jak obywatel Stanów Zjednoczonych.
- Aby tego uniknąć, Manny spędzi większą część obozu przygotowawczego na Filipinach. Freddie do niego poleci, potem, na cztery tygodnie przed pojedynkiem, razem wrócą do LA. [Pacquiao] Spędził w Stanach 140 dni, więc cztery tygodnie plus ten tydzień związany z promocją walki, zapewnią mu zejście poniżej tej liczby - mówi promotor.
Niech ten urząd da mu spokój.Niby z czego biedactwo miałoby zapłacić?
Cotto to świetny pięściarz ale to o wiele za mało, żeby pokonać tego galaktycznego faceta z Filipin i o ile było to możliwe w superpiórkowej, nie ustępując mu w niektórych przypadkach w szybkości, o tyle w wyższych kat. wagowych wydaje się to nieosiągalne, a już na pewno nieosiągalne dla zawodnika o mocno wątpliwej wydolności i odporności na ciosy....
Oby Twoje słowa zamieniły się w złoto!!!!