ANDRZEJ WASILEWSKI: 10 LAT W BOKSIE (cz.2)
- Aktualnie w Polsce wytworzyła się bardzo dziwna sytuacja: z jednej strony mamy około 20 bokserów, z których naprawdę tylko kilku ma szansę na jakąś wielką karierę, a z drugiej stacje telewizyjne nie są w ogóle zainteresowane na przykład tytułami mistrza Europy. To jest między innymi powód, dlaczego po dwóch udanych obronach oddaliśmy tytuł Rafała Jackiewicza.- zdradza w rozmowie z BOKSER.ORG Andrzej Wasilewski- szef grupy Bullit KnockOut Promotions.
Zapraszamy na drugą część specjalnego wywiadu z popularnym "Don Wasylem" obchodzącym w tym roku dziesięciolecie swojej obecności w boksie w charakterze menadżera.
- Sprawy wyjazdów polskich zawodników na zagraniczne gale budzą wiele kontrowersji. Z jednej strony kibice narzekają, gdy nasi pięściarze boksują w Polsce ze słabszymi rywalami, ale z drugiej przy okazji wyjazdów zagranicznych na pojedynki z mocniejszymi oponentami mówi się o sprzedawaniu pięściarzy…
AW: Trzeba powiedzieć sobie wprost, że na przykład 4-rundowa walka Grzesia Proksy o godz. 18-tej nawet w największym hotelu w Las Vegas czy walka Artura Szpilki o godz. 19-tej w Hollywood na Florydzie to nie są walki, które są zauważane przez jakichś promotorów czy menadżerów- to nie są żadne rewolucje. One tak naprawdę mają znaczenie wyłącznie, gdy po jednej walce następują seryjnie kolejne- wtedy faktycznie jest szansa, np. na budowanie publiczności, a to jest już coś dla promotorów; podobnie jak zainteresowanie telewizji, np. polskiej walkami Szpilki na Florydzie. W końcu jeśli tych walk stoczy się kilka lub kilkanaście można dostać np. walkę na ESPN, który jest może telewizją mało płatną, ale jest wspaniałą promocją ze względu na swą dostępność. Natomiast jeśli w grę wchodzi jedna lub dwie walki, to one nie mają tak naprawdę żadnego znaczenia. Dlatego powinniśmy przestać się zachłystywać zachodem i uważać, że tam można zrobić jakąś wspaniałą karierę- wiele razy boksowaliśmy już na przykład na galach Sauerlanda i zdajemy sobie sprawę, że nie należy spodziewać się po takich wyjazdach żadnych rewolucji, choć oczywiście fajnie to wygląda z punktu widzenia marketingu, gdy słyszy się "Szpilka w USA" albo "Proksa w Las Vegas". Generalnie rekord zawodnika łatwiej jest budować w Polsce, bo tutaj promotor stara się optymalnie zbilansować i zbudżetować koszty walki; za granicą, o ile nie ma wsparcia w postaci telewizji czy biletów, ktoś za taką walkę musi po prostu zapłacić. Nieprawdą jest to, że młody zdolny chłopak stoczy za Oceanem dwie walki i promotor amerykański będzie nim zachwycony, bo brutalna prawda jest taka, o czym z resztą przekonał się ostatnio Artur Szpilka, że na przykład w Ameryce Środkowej czy Południowej jest mnóstwo młodych, głodnych boksu chłopaków, którzy dadzą z siebie wszystko, by dostać swoją szansę. Na to też Artur zwrócił uwagę, że tam, bez względu na to czy jest się wielką gwiazdą czy młodszym początkującym zawodnikiem, każdy piętnaście razu dziękuję za szansę, jaką dostaje. To trzeba zobaczyć na własne oczy, to trzeba usłyszeć, żeby zrozumieć, jaką pokorę wykazują zawodnicy, gdy jest ich kilkuset, a miejsc do boksowania tylko kilkanaście czy kilkadziesiąt. W Polsce naturalnie sytuacja jest zupełnie inna- u nas dobrych bokserów zawodowych jest około dwudziestu, promotorów kilku i wszyscy wokół tych zawodników skaczemy. Według mnie system bokserski, jaki wytworzył się w Polsce jest prześmieszny. Chyba jesteśmy jednym krajem na świecie, w którym większość bokserów zawodowych ma pensje- w Ameryce nikt nikomu nie płaci żadnego stypendium. Tak samo jest u Sauerlanda czy Kohla, z małymi wyjątkami- gdy zapraszają zawodnika spoza Niemiec i przez pierwszy rok pomagają mu nauczyć się żyć. Sauerland na przykład dość chętnie udziela pożyczek, ale na konto przyszłych wypłat za walki. Dlatego tam dopóki zawodnik nie dostanie jakiejś dużej walki, normalnie pracuje zawodowo, trenując w przerwach. Mając to na uwadze, wypada przyznać, ze nasi zawodnicy mają "życie jak w Madrycie".
- Uważa pan, że brak konkurencji wśród zawodników jest jedną z głównych bolączek polskiego boksu zawodowego?
AW: Zdecydowanie tak. Aktualnie w Polsce wytworzyła się bardzo dziwna sytuacja: z jednej strony mamy około 20 bokserów, z których naprawdę tylko kilku ma szansę na jakąś wielką karierę- to jest kwestia, którą powinni zrozumieć kibice oceniający młodych zawodników na zasadzie "czy będzie mistrzem świata i czy zunifikuje wszystkie tytuły czy nie"; z drugiej strony stacje telewizyjne nie są w ogóle zainteresowane na przykład tytułami mistrza Europy. Dla porównania w Niemczech tytułu europejski jest prestiżowym trofeum, a polskich telewizji pas EBU nie interesuje w ogóle. To jest między innymi powód, dlaczego po dwóch udanych obronach oddaliśmy tytuł Rafała Jackiewicza- nie było sensu go bronić, bo po pierwsze dopłacaliśmy do tych walk, a po drugie nie dawały one również Rafałowi satysfakcji finansowej, a więc spróbowaliśmy pójść wyżej. Tak jak wspomniałem, bokserów, którzy mają duży potencjał jest w Polsce kilku, ale należy pamiętać o tym, że młodych zawodników, szczególnie w tych cięższych kategoriach, trzeba bardzo cierpliwie prowadzić- dla przykładu Warriorsi, może trochę przesadzając, oceniają, że szczyt kariery Andrzeja Wawrzyka przypadnie za 7-8 lat. Przez ten czas taki zawodnik jak Andrzej z punktu widzenia każdego promotora na świecie jest tylko "skarbonką"- miłą, wielką, utalentowaną, ale jednak "skarbonką". A przecież przez takie 7 lat w życiu młodego człowieka wydarzyć się może naprawdę wiele różnych rzeczy- z tej właśnie przyczyny promotorzy niechętnie podpisują kontrakty z debiutantami- wolą wziąć pod swoje skrzydła zawodnika z rekordem np. 20-0.
- Nie jest tajemnicą, że w Polsce wielu utalentowanych amatorów szybko próbuje szukać dużych pieniędzy na ringu zawodowym. Co można zrobić z zawodnikiem, który ma potencjał, ale z racji wieku brak mu ringowego doświadczenia?
AW: Trzeba z nim pracować i inwestować w niego-od 500 tysięcy do miliona dolarów- i mieć nadzieję, że "inwestycja" będzie trafiona. Na tym właśnie polega budowanie zawodników "od zera". Licząc w przybliżeniu pierwszych 20 walk: przeciwnik w wadze ciężkiej to 2,5 tysiąca euro, troszkę wyższa gaża dla naszego zawodnika, dodajmy do tego pięcioletnie pensje, obozy, odżywki, sprzęt, obozy- na przestrzeni lat to są naprawdę duże pieniądze.
- Jednak nie ma się co oszukiwać, kibice oczekują walk z mocnymi rywalami…
AW: Niestety takiej kariery młodego niedoświadczonego jako amator zawodnika nie da się za bardzo przyspieszyć- szczególnie w cięższych kategoriach, gdzie większą wagę odgrywa siła fizyczna, pewność siebie, charakter niż na przykład istotna w lżejszych wagach szybkość. Tego się przeskoczy i sądzę, że kibice i dziennikarze w Polsce zaczynają to już powoli rozumieć. Prawda jest taka, że szanse naszych początkujących profi, nawet ze średnimi ale doświadczonymi zawodowcami są niezbyt duże.
- Jak zatem znaleźć się w sytuacji, w której z jednej strony walki ze słabszymi rywalami w Polsce są odbierane źle, a z drugiej strony wysyłanie Polaków za granicę, jak na przykład Bieniasa, traktowane jest jako sprzedawanie pięściarza?
AW: Polecam zerknięcie na boxrec na pierwszych piętnastu rywali Darka Michalczewskiego albo Wladamira Kliczki. Szczególnie wyrazisty jest tu przykład Kliczki- mistrza olimpijskiego, którego roztropnie prowadzący promotor wyniósł na szczyt wagi ciężkiej. Abstrahuję już tutaj od tego, czy jego walki są widowiskowe czy nie. Bezsprzecznie jest jednym z najlepszych pięściarzy świata, milionerem- nie ulega wątpliwości, że metoda prowadzenia Kliczki, którą przyjął Klaus-Peter Kohl była jedyną właściwą. Pojedyńczym potknięciem była walka z Rossem Puritty.
- Zatrzymajmy się na chwile przy wadze ciężkiej. Jak pan postrzega zjawisko „kryzysu w wadze ciężkiej”?
AW: Boks zawodowy od niedawna na niemal całym świecie to jest bardzo ciężki chleb. Dlatego nie dziwi panująca w USA od jakiegoś czasu niekorzystna dla boksu tendencja, że wyrośnięci młodzi atleci, przede wszystkim ciemnoskórzy, wybierają futbol amerykański. Drużyn futbolowych uniwersyteckich jest kilkadziesiąt, lig jest kilka, w każdej drużynie jest kilkudziesięciu zawodników, więc kilkuset, a może nawet kilka tysięcy dużych facetów wybiera co roku futbol amerykański, czyli stałe stypendium, a przy okazji studia. W tej chwili w USA powstało kilka specjalnych programów, które mają na celu przyciągnięcie młodych, dużych facetów do boksu. Taki program prowadzony jest między innymi w Hollywood, gdzie przebywaliśmy ostatnio z Arturem Szpilką. Byliśmy na salce, w której mieliśmy okazję obejrzeć kilku dużych Murzynków- akurat ci których widzieliśmy w boksie raczej za dużo nie osiągną, ale faktem jest, że takie projekty powstają i to jest dobry znak. Obecnie sytuacja wygląda tak, że "rosyjscy" pięściarze zdominowali wagę ciężką i podejrzewam, że szybko nie odpuszczą, bo za Kliczkami czy Wałujewami pojawią się kolejni. Przecież każde mistrzostwa świata czy Igrzyska Olimpijskie "wypluwają" kolejnych dobrych rosyjskojęzycznych bokserów. Trzeba w tym miejscu przyznać, że dla przeciętnego kibica w ringu są oni trochę nudnawi- są świetni technicznie, natomiast nie pokazują w ringu specjalnych fajerwerków.
- Kryzys w wadze ciężkiej za Oceanem to raczej kwestia amerykańska czy może też konsekwencja faktu, że pojawiła się jakiś czas temu mocna konkurencja ze strony zawodników z byłych republik radzieckiej? W Niemczech na przykład nie mówi się o kryzysie wagi ciężkiej- taki Kliczko sprzedaje się świetnie...
AW: Jeśli chodzi o przyczyny słabych notowań Amerykanów to sądzę, że pól na pół. Natomiast jeśli chodzi o Kliczkę to jest jednak fenomen. To nie jest tylko bokser, to jest prawdziwe przedsiębiorstwo, a ściśle rzecz ujmując, bracia Kliczko są przedsiębiorstwem: wspaniale zorganizowana machina marketingowa, wspaniale zorganizowane imprezy. Kliczko to nie tylko ring- to także obycie towarzyskie, trzy języki, które bracia znają, obaj mają tytuły doktorskie, obaj są twarzami Bossa, to są wielce dżentelmeni sportów walki, absolutne fenomeny- wygrywają wszystko, a do tego potrafią się znakomicie zachować w każdej sytuacji i budzą bardzo pozytywne emocje. Nie mówię, że w ringu są zawsze spektakularni, sam na kilku walkach Wladimira przysypiałem, ale to są duże postacie w świecie boksu, świetnie budujące wizerunek naszej dyscypliny.
- Ostatnio boks musiał zacząć walczyć o kibiców z coraz bardziej popularnymi mieszanymi sztukami walki…
AW: W Europie mieszane sztuki walki póki co nie odgrywają jeszcze żadnej roli, choć coś tam zaczyna już dziać się w Anglii. Osobny temat to Ameryka. Pierwszy raz poza boksem pojawiła się dyscyplina przyciągająca tysiące kibiców, stacje telewizyjne. Gale MMA odbywają się już w tych samych miejscach, gdzie kiedyś rozgrywane były mistrzowskie pojedynki bokserskie i trzeba otwarcie przyznać, ze MMA stało się w USA już zagrożeniem dla boksu, choć jeszcze może nie konkurencją. W tej chwili PPV wielkich imprez UFC kosztuje tyle samo co wielkich walk bokserskich- takie są realia. Jako ciekawostkę powiem, że grupa Warriors Boxing współpromująca Krzysztofa Włodarczyka, Artura Szpilkę i Andrzeja Wawrzyka ma firmę Bella Tour, która też zorganizowała cykl gal MMA, twierdząc, że jest to dużo tańsze i łatwiejsze w organizacji niż boks, a wyniki finansowe można osiągnąc porównywalne. Gdyby patrzeć tylko na cyferki, to łatwiej jest być biznesmenem zarabiającym na MMA niż na boksie.
CIĄG DALSZY JUŻ WKRÓTCE NA BOKSER.ORG...
Pozdrawiam,
Ponad połowa "z puli" boksu zawodowego w Polsce wiąże się z jego grupą. Sukcesów także.
A sposób prowadzenia bokserów? Każdy promotor powinien mieć swój, a mało który go ma, tak naprawdę. Step by step, to dobra metoda. Wymaga jednak cholernej cierpliwości, a tej wielu "kibicom", jak widać brakuje.
wszystko pieknie tylko ze u nas bije sie kelnerow az do kwadratu. tn np turek dla bonka itd .
Nie mam słów.
Harrisona bym sę odpuścił ok Bonnin zawalczył nieźle z mistrzem olimpijskim ale na zawodostwie to ten mistrz dał dupy nie raz i nie dwa a nie zabłysnął ani razu...
Oczywiście że była to szansa.A po drugie to rzeczywiście się takich walk nie odrzuca ze względu na zarobek.Mało kto wie ile Bonin pociągnął za tą walkę(a wziął naprawdę dużo).
"Mało kto wie ile Bonin pociągnął za tą walkę(a wziął naprawdę dużo)."-tu się zgodzę pewnie najwięcej w karierze.
Jeśli nazywasz szansą np. że Haye wchodząc do ringu przewróci się i złamie nogę to oczywiście takie "szanse" Bonin miał
Zawsze jest szansa z takim bokserem jak Haye.
"Zawsze jest szansa z takim bokserem jak Haye." tak było to widać w Ringu-gdyby Haye nie zaskoczył i wykończył Bonnina praktycznie w 30sekunt to Bonin mógłby się wykazać i wygrać.
Teoretycznie to oczywiście każdy bokser ma jakieś szanse. tak jak teoretycznie buldog ma szansę wygrać wyścig z Chartem.
"wykończył Bonnina praktycznie w 30sekunt"
Jakie zaraz wykończył..Przecież Bonin nawet nie pływał po jego ciosach.
A co do Wawrzyka no to racja, chlopak jest sensownie prowadzony i nie ma sie co czepiac. Jest bardzo mlody i ma jeszcze czas na doszlifowanie zanim rzuci sie go na gleboka wode. Ale jesli juz porownujemy do Kliczki... to ilu zawodnikow wystalo z nim do konca walki podczas jego pierwszych 15 walk? :P Zaden.
Ogolem, jest pewna granica pomiedzy ostroznym promowaniem mlodego prospekta jak w przypadku Wawrzyka a trzepaniem kasy na robieniu czempiona z zawodnika ktory nim po prostu nie jest jak w przypadku Wacha. Wasilewski dosc czesto ta granice przekracza i niech nie robi z siebie patrona polskich prospektow bo nie wykluczam ze sie facet stara ale taki z niego dobrodziej jak z Wacha mistrz swiata.
włodarczyk
wawrzyk
szpilka
kostecki
jackiewicz
jaros.hudkowski
i wydaje mi się ze to tylko oni zajdą przynajmniej na europejskie czołówki choć wszyscy polscy bokserzy dostaną możliwość walki z dobrym przeciwnikiem taka jest prawda.............