RINGOWE WOJNY: FOREMAN - LYLE
Redakcja, youtube.com
2009-08-11
Dziś w naszym cyklu przedstawiamy jedną z najsłynniejszych ringowych wojen w dziejach wagi ciężkiej, uhonorowane przez magazyn "The Ring" tytułem walki roku 1976, starcie George'a Foremana z Ronem Lylem.
Druga część walki w rozwinięciu.
pozdro
Do Redakcji: Czy wiadomo juz kiedy do Polski przyleci Tomek Adamek? Slyszalem tez cos o Andrzeju Golocie. Prosilbym o dokladna date i godzine, bo zamierzam sie wybrac na Okecia powitac naszych Mistrzów.
Chcesz zachęcić kogoś do trenowania boksu, wystarczy to wideo.
Patrząc na walkę starego Formana z Holym prime sądzę że mlody Foreman by pokonał młodego Holego. Z Tysonem było by wesoło, patrząc na walkę z Frazierem - Tyson-Foreman stawiał bym Foreman ale minimalnie...
Foreman - Lewis...było bardzo blisko gdyby Foremana nie oszukali z Brrigsem...wtedy pewnie wygrałby lewis po trudnej walce, Forman - Lewis obaj prime .... 51-49 Foreman
pozdro
Moim zdaniem np. taki Byrd w primie nie byłby bez szans, a wydaje mi się, że na to, co zaprezentował wyżej Foreman - starczyłoby na jego oszukanie i spokojne wypunktowanie. Żeby nie było Foremna to jeden z najlepszych w historii, ale bardzo szybki ciężki o dobrej technice i z żelazną taktyką – bez żadnej bitki – miałby spore szanse z takim osiłkiem.
pozdrawiam
pozdro
A te 24 rundy to według mnie zdecydowanie mniej, niż przyjął Foreman w tych pięciu rundach (nie chodzi mi oczywiście o ilość ciosów).
pozdro.
pozdro
Bokser który nigdy nie przegrał wyraźnie walki, a tym którzy nawet go pokonali sprawił ogromne kłopoty. Nie było takiego drugiego w historii Boksu uznawany za wtedy superpunchera Briggs nie potrafił wstrząsnąć czystymi ciosami. 48letnim Foremanem a sam chwiał się po zadawanych od niechcenia ciosach dziadka. Po najlepszych seriach Holego nie był nawet zamroczony.
Żaden z bokserów nigdy nie posiadał na raz tak silnego ciosu, tak twardej szczęki, takiego serca do walki i zdolności zasypywania tyloma silnymi ciosami.
Cały czas gada się o Gołocie co było gdyby...Gadanie o Formanie co by było gdyby walczył z Lennoxem, Tysonem jakimś supertechnikiem jest zbędne wystarczy popatrzeć co osiągnął Big George przez dwie epoki boksu!!!
piotruspan- (pomijając wiek) moorer wygrywał na punkty - ok ale to Foreman rozdawał karty w tym pojedynku, ciosy Moorera nie robiły na Georgu żadnego wrażenia a ciosy Foremana nawet nie czyste nie raz wstrząsnęły moorerem. A samo KO to też nie przypadek.Moorer miał szanse dotrwać do końca ale też miał farta we wcześniejszych rundach że george nie trafił go czysto,
(saleta też na punkty prowadził z McCallem)
pozdro
George był też bardzo charakterystyczny, miał w sobie "to coś".
Pozdr.
To nie była przegrana w stylu Gołota brewster czy Vitali -Peter.
George przez większość walki miał szansę na zwycięstwo.
W tym wszystkim jest jednak pewno ale - Foreman był jednowymiarowy i zawsze miał problemy ze sprytnymi, szybkimi i unikającymi walki pieściarzami takimi jak Peralta czy Young. Taki Byrd nawet prime Georgowi mógłby sprawić nie lada kłopot natomiast Lewis by moim zdaniem poległ przez ko. Trudno powiedzieć co by było z Bowem albo Vitkiem (jeszcze wieksi niż George chociaż chyba nie aż tak silni) Walujewa by zmasakrował. Myslę też że Foreman zniszczyłby innego wielkiego niszczyciela ringów - Listona (ciekawe jak wygladały sparinngi między nimi) Co do Tysona i porównania z Frazierem to jest pewien szkopuł- Joe walczył mimo wszystko bardzo prosto, ładnie sie gibał ale szedł tylko w jednym kierunku. Tyson miał najlepsze side - stepy jakie widziałęm w wadze cieżkiej, skracanie dystansu i atak z boku to na Georga byłaby najlesza taktyka której Frazier nie mógłby zastosować. Frazier był bardziej podobny do Tuy niż do Tysona chociaż optycznie bardziej przypominał Mike. Dlatego walki McCalla, Listona, Tuy z Georgem przypominałyby zderzenie czołgów w których zwycieżal by najsilniejszy a więc chyba George. Tak właśnie stało się w walce z Frazierem.
Był za wysoki na uniki, dobry balans itd. Blokowanie ciosów to też sztuka. Szybki to on nie był, jesli chodzi o nogi, ale ręce... to już zupełnie inna sprawa...