HOPKINS OBSTAWIA 'PAC-MANA'
Łukasz Furman, boxingscene
2009-08-11
Zdaniem większości ekspertów to Manny Pacquiao (49-3-2, 37 KO) będzie faworytem listopadowej potyczki z Miguelem Cotto (34-1, 27 KO). Nie innego zdania jest wielki Bernard Hopkins, który wprost mówi iż Portorykańczyk nie ma wręcz żadnych szans na zwycięstwo:
"Nie chce mi się wierzyć żeby twarz Cotto była w stanie wytrzymać dwanaście rund ciosów Pacquiao" - skomentował w swoim stylu "Kat", wymieniany jako potencjalny rywal dla Tomka Adamka na styczeń przyszłego roku.
Głosy o niedługim wycofaniu się Manny'ego z boksu świadczą według mnie o tym, że on się już wyboksował i nie ma motywacji do dalszych walk. Mówiąc bez ogródek- jemu się już nie chce. Dla dużej kasy "pociągnie" jeszcze parę walk (pewnie z teoretycznie słabszymi przeciwnikami, zeby nie ryzykować "wpadki") i pójdzie w karierę polityczną.
I tu się zaczyna problem, bo bokser bez motywacji, do tego robiący coś na co nie ma już ochoty (boksowanie), może być łatwiejszy do skończenia niż się wydaje- pomimo dużego nazwiska i roli faworyta. Wystarczy determinacja i konsekwencja, a walkę można wygrać nawet z Pacmanem.
Co do reszty się nie zgadzam. To że ktoś jest bogaty, to nie znaczy że nie potrzebuje więcej, a nawet dużo więcej. Ponadto on nie jest sam- chciwi są napewno jego agenci i promotorzy. A obaj nie wiemy, co ma zapisane w kontrakcie i do kogo tak naprawdę należy ostatnie zdanie przy podejmowaniu decyzji.
Pamiętaj także, że wypadki (szczególnie komunikacyjne) zdażają się każdemu- a sparaliżowanego polityka nikt nie wybierze na prezydenta. Co do majątku- spójrz na Tysona, czy Eubanka. Przepieprzyli całą kasę i są bankrutami.
Jednak bardzo ważna w tym wszystkim jest mentalność samego Pacquiao i w ogóle mentalność wielu narodów azjatyckich.Ich podejście do pracy, zdolność do samodyscypliny i taka naturalna skłonność do wypełniania każdego dnia stu procent założonej normy.
Pamiętamy końcówkę kariery Michalczeswkiego, dla którego od pewnego momentu boks przestał być najważniejszy a coraz bardziej zaczynał pochłaniać go biznes.Ostatnie dwie walki pokazały jak bardzo potrafi to być kosztowne.
Widać że Many zaczął podnosić sobie porzeczkę przechodząc do coraz wyższych dywizji, a to może oznaczać, że szuka większych pieniędzy i większej motywacji.Pewności mieć nie można, ale wydaję mi się, że akurat o jego zaangażowanie, podejście do treningów i kolejnych walk można być spokojnym.Może zdarzyć się też tak, że dla Filipińczyka w pewnym momencie poprzeczka może być ustawiona jednak zbyt wysoko.Z tym też trzeba się liczyć.
Ale farmazony wypisujecie,czytać się tego nie chce...
Nie macie pojęcia o profilu psychologicznym waszych najbliższych znajomych,a rozkminiacie co ma w głowie wybitny bokser filipińczyk.Hahaha
Nie zamierzam nawet konsultować swoich postów z Tobą ! Poza tym jaki profil psychologiczny ??? Nie za dużych słów używasz ?
hahaha
Tam gdzie jest bieda (a taka panuje na Filipinach), ludzi ocenia się po majątku i po sukcesach. Teraz Manny jest bogiem, ale niech przegra walkę (a do tego przez KO)- a wszyscy rodacy odwrócą się od niego jak Polacy od Małysza- i będzie politycznie skończony.
Teraz pewnie napiszesz, że nie mogę zamieszczać ocen socjologicznych ?
hahaha
A tak na poważnie-Pacman jeden raz trochę dał sobie luzu i zachciało mu się nagrywać pisenki,wynikiem tego była przegrana z Moralesem zdaje się...Glaude,Pacman to nie Eubank i Tyson,nie sądzę aby to co przyszło mu bardzo ciężko chciał przepieprzyć jak wyżej wymienieni.On ma inną mentalność-Przemo663 bardzo ładnie to wyłożył w drugiej części swojego postu.